Sport

Arkadiusz Rusin: Liczy się krótka pamięć

2017-04-20, Autor: prochu

Ślęza Wrocław pokonała w pierwszym meczu finałowym Wisłę Can-Pack Kraków 71:65. - Jest 1:0, ale tak naprawdę to się dopiero zaczęło i zapominamy o tej wygranej. Przygotowujemy się do kolejnego meczu - mówił po spotkaniu szkoleniowiec 1KS-u Arkadiusz Rusin.

Reklama

Jose Ignacio Hernandez (trener Wisły Can-Pack): Zaczęliśmy to spotkanie bardzo dobrze. Graliśmy dobrze w obronie, zwłaszcza w pierwszej połowie, przez 17 minut ta defensywa była fantastyczna. Czasami nasza rotacja w składzie jest bardzo słaba. Kiedy uruchamiamy zawodniczki rezerwowe, nasz wynik idzie w dół. Ciężko mi to zrozumieć, ale biorę odpowiedzialność za to na siebie. Czasami jest to wręcz niewyobrażalne. Powinniśmy mieć więcej potencjału na ławce rezerwowych. Kiedy zmieniam nawet jedną zawodniczkę, to jest zła sytuacja dla nas. Tak znów było dzisiaj. Trzecią kwartę zaczęliśmy fatalnie, zniknęliśmy z parkietu. Ślęza była bardziej agresywna w tym czasie. Ciężko mi było też zrozumieć niektóre decyzje sędziów. Ciężko nam się grało przy takim sposobie sędziowania. Arbitrzy natychmiast odgwizdywali faule przeciwko nam. Każdy kontakt zawodniczek to było przewinienie przeciwko nam. Ale to oczywiście nie jest wytłumaczenie. Winne porażki są nasze zawodniczki, które popełniały wiele błędów. Ślęza zasłużyła na zwycięstwo, bo była lepsza. Ale sędziowie śmiali się dziś nam w twarz, oni nie szanują nikogo, są najgorsi w polskiej lidze. Wiem, że ta moja wypowiedź obróci się przeciwko nam, ale to moja opinia. Tak samo było w ćwierćfinale i półfinale. Dziś zawodniczka z numerem 21 w Ślęzie (Kourtney Treffers) miała chyba 20 fauli. Ciężki się gra, gdy jest taki poziom sędziowania.

Arkadiusz Rusin (trener Ślęzy Wrocław): To był ciężki mecz dla nas, szczególnie w pierwszej połowie, kiedy nie mogliśmy się przebić przez defensywę Wisły. Przegrywaliśmy trzynastoma punktami. Myślę, że ważny moment nastąpił w końcówce drugiej kwarty. Wróciliśmy na pięć punktów straty i można było zupełnie inaczej wejść do szatni i motywować zespół. Ciszę się z postawy zawodniczek z ławki. To jest coś, co nie szło nam w meczach z Polkowicami, bo czasami rezerwowe zdobywały tylko sześć punktów. Dziś rzuciły 32, także duży szacunek dla tych dziewczyn za to, że wyszły na boisko i nam pomogły. Po meczach z Polkowicami trener Maros Kovacik nauczył mnie jednej fajnej rzeczy. Krótka pamięć - to się liczy w play-offach. Jest 1:0, ale tak naprawdę to się dopiero zaczęło i zapominamy. Za chwilę robimy analizę i przygotowujemy się do kolejnego meczu.

Agnieszka Majewska (Ślęza Wrocław): Bardzo się cieszę, że po nieudanej pierwszej połowie porozmawiałyśmy sobie w szatni. Zdałyśmy sobie sprawę, że trzecia kwarta to jest ostatni dzwonek. Musiałyśmy zaatakować, bo w innym przypadku rywalki odjechałaby nam na jeszcze więcej punktów. Cieszę się, że po raz kolejny przy słabym początku byłyśmy w stanie się podnieść. Ale tak jak powiedział trener, trzeba mieć krótką pamięć. Wiemy, że jutro Wisła będzie gotowa i to będzie ciężki mecz. Żeby zdobyć mistrzostwo, trzeba wygrać trzy mecze. Na razie mamy 1:0, a jutro naprawdę będzie ciężkie spotkanie.

Sandra Ygueravide (Wisła Can-Pack Kraków): Wiedziałyśmy, że Ślęza będzie grać u siebie bardzo twardo. Pierwszy mecz finału był bardzo ważny dla obu drużyn. Zaczęłyśmy bardzo dobrze, ale pozwoliłyśmy Ślęzie odrobić straty. Ślęza jest groźna, jeśli pozwoli się jej grać. Miałyśmy te same problemy, które przytrafiły się nam w Bydgoszczy i Lublinie. To zdarza się nam przez cały sezon. To jest finał. Nie możemy popełniać takich prostych i głupich błędów. To nasza wina. Nie grałyśmy agresywnie w trzeciej kwarcie, rywalki były lepsze. Wrocławianki były bardziej agresywne, a my nie byłyśmy na to gotowe. Myślę, że w następnym meczu musimy się poprawić, musimy dać z siebie wszystko i zagrać tak agresywnie, jak Ślęza dzisiaj. To nie koniec wojny, mamy kolejne mecze. Możemy pokonać Ślęzę. Następne spotkanie już jutro, będziemy gotowe.

Agnieszka Skobel (Ślęza Wrocław): Tym razem zaczęłyśmy inaczej, bo w ćwierćfinale i półfinale pierwszy mecz przegrywałyśmy. Mam nadzieję, że to zwycięstwo doda nam takiej energii i pociągnie nas do wygrywania kolejnych meczów w tej rywalizacji. Dużo wniosły rezerwowe - Kourtney Treffers, Katka Rymarenko naprawdę grały bardzo dobrze w ataku i obronie. Często tak właśnie się dzieje, że jeśli jakaś zawodniczka wypada z gry, jak Nikki Greene, to drużyna się jeszcze bardziej motywuje i koncentruje na zadaniach. Mam nadzieję, że to nic poważnego i w kolejnych meczach do nas dołączy.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1637