Wiadomości

Dwa razy Paixao, raz Pich - Śląsk rozbił Piasta Gliwice 3:0

2014-10-18, Autor: Łukasz Maślanka
Piast Gliwice we Wrocławiu nie zatrybił. Piłkarze Śląska bez problemu pokonali gliwickiego rywala 3:0, po dwóch golach Flavio Paixao i trafieniu Roberta Picha. Było to już szóste zwycięstwo wrocławian na własnym stadionie w tym sezonie Ekstraklasy, a dzięki wygranej nad Piastem Śląsk awansował na pozycję wicelidera ligi.

Reklama

Gdy napiszemy, że o pierwszej połowie tego meczu piłkarze obu drużyn na pewno szybko zapomną, nie popełnimy nadużycia. Bo to nie był pokaz futbolu, o którym długo się rozmyśla. Śląsk próbował grać swoje, czyli długo operując piłką i zmuszając rywala do biegania za futbolówką. Ale w grze ofensywnej wrocławianie w tej części meczu nie wyglądali zbyt dobrze. Zbyt często brakowało im dokładności, zbyt często byli pasywni w polu karnym rywala, zbyt często grali wszerz, a nie pod bramkę rywala.
Gliwiczanie też w ataku grali przeciętnie, chociaż chwilami można było odnieść wrażenie, że akcje Piasta są może mniej urodziwe niż te tkane przez wrocławian, ale bliższe doprowadzenia do celu, czyli do groźnego strzału na bramkę Śląska. Ale celnych uderzeń po obu stronach było jak na lekarstwo. W ekipie gości najgroźniej strzelał Bartosz Szeliga, a w Śląsku bliski szczęścia był Flavio Paixao, który przymierzył “główką” niemal z samej linii bramkowej, ale z nieznanych przyczyn - bo takie piłki po prostu powinny lądować w bramce - golkiperowi Piasta Jakubowi Szmatule udało się zachować czyste konto.
 
Jeśli pierwszą połowę można uznać za kiepskie rzępolenie muzykantów, którzy ledwo potrafią obsługiwać swoje instrumenty, to druga zasługuje na miano dobrego koncertu uznanych muzyków. I na oklaski zasługują zwłaszcza piłkarze Śląska, którzy potrzebowali zaledwie kilku minut, by przesądzić o losach tego meczu. Tuż po przerwie wynik spotkania otworzył Flavio Paixao, obsłużony świetnym podaniem przez Mateusza Machaja, a 51. minucie Portugalczyk podwyższł na 2:0. I wtedy było jasne, że jeśli Piast marzy o wywiezieniu z Wrocławia choćby punktu, czeka go mnóstwo wysiłku. Ale uskrzydleni wysokim prowadzeniem wrocławianie grali coraz lepiej i złapali swój rytm. Często utrzymywali się przy piłce i gliwiczanie na boisku nie mieli wiele do powiedzenia. Śląsk tymczasem nadal atakował, dwie świetne sytuacje zmarnował PaixaoKrzysztof Danielewicz. Ale w 72. minucie wreszcie “wpadło”, a szczęśliwym strzelcem był Robert Pich.
 
Wysokie prowadzenie nieco uśpiło wrocławskich piłkarzy, bo cofnęli się nieco zbyt głęboko na własną połowę, zostawiając rywalom sporo miejsca do rozgrywania akcji. I taka zachowawczość mogła się zemścić na Śląsku, i to kilka razy. Ale na posterunku był rozgrywający dobre zawody Mariusz Pawełek, który w efektownym stylu obronił strzały Konstantina VassiljevaRubena Jurado, w sytuacji sam na sam z Dawidem Janczykiem bramkarz Śląska tak mądrze skrócił kąt strzału, że napastnik gości posłał piłkę z dala od pustej bramki. Pawełkowi dopisywało szczęście, które chyba przejął całe na własność dla siebie, co poczuł Juan Calahorro. Hiszpan wszedł na końcowe minuty meczu, ale mógł zaliczyć typowe “wejście smoka”, bo po jego strzale z woleja piłka huknęła w poprzeczkę. Byłby gol, że palce lizać, ale popularny “Jurek” nie miał aż tyle farta, ile jego kolega strzegący bramki drużyny.
 
Śląsk Wrocław - Piast Gliwice 3:0 (0:0)
Bramki: Flavio Paixao (46., 51.), Pich (72.).
 
Śląsk Wrocław: Pawełek - Zieliński, Celeban, Hołota, Dudu - Flavio Paixao Hateley, Danielewicz (90. Angielski), Mila, Pich (73. Ostrowski) - Machaj (86. Calahorro).
Piast Gliwice: Szmatuła - Klepczyński, Horvath, Osyra, Piotr Brożek - Szeliga, Murawski (61. Vassiljev), Martinez, Jurado (79. Janczyk), Izvolt (73. Żivec) - Wilczek.
 
Żółte kartki: Dudu, Machaj - Martinez, Klepczyński.
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
 
Widzów: ok. 15 tys.
Oceń publikację: + 1 + 2 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.