Wiadomości

Kradną, bo to modne

2010-08-01, Autor: Radomir Wit
Młodzi wrocławianie nie nudzą się w wolnym czasie i mają żyłkę do interesów. Okradają sklepy w centrach handlowych – zwykle w grupie, bo tak jest raźniej. Zdobycze zatrzymują dla siebie lub sprzedają nawet kilkadziesiąt procent taniej niż w sklepie.

Reklama

Elektroniczne systemy zabezpieczeń, monitoring, ochrona – to dla nich żadne przeszkody.
- Żeby zagłuszyć klipsy, wystarczy przyłożyć do nich telefon komórkowy na bramce, można je też łatwo oderwać – zdradza grupa młodych wrocławian, która za wszelką cenę chce zachować anonimowość.



Mają upatrzone kilka sklepów, które łatwo okradać. Prym na liście wiodą H&M, C&A, czy ZARA. Wśród sprzedawców, mówi się, że z tego ostatniego młodzi złodzieje wynoszą horrendalne sumy.
- Mamy kilku już upatrzonych złodziei, wiemy jak wyglądają i z reguły nie wyglądają na ludzi, którzy nie mogą sobie pozwolić na takie ubrania – mówi anonimowo pracownica jednego ze sklepów.

Kradną, bo muszą?

Beata Jarosz, doradca rodzinny z poradni Towarzystwa Rozwoju Rodziny uważa, że tego rodzaju kradzieże wynikają z potrzeby zaimponowania rówieśnikom:
- Ci młodzi ludzie nie mogą sobie pozwolić na zakup tych ubrań, a chcą dorównać innym, być trendy – tłumaczy.
Kradnący nie zaprzeczają, że chodzi o modę i pieniądze:
- Ostatnio wynieśliśmy z jednego sklepu jedenaście rzeczy, jest stres, ale to się bardzo opłaca – mówią i dodają, że dostają też zlecenia: - Klient chce dostać taniej modną kurtkę, kradniemy ją i sprzedajemy nawet 70% taniej. To dobry interes.
Rzecznik H&M Polska Filip Pietkiewicz-Bednarek widzi problem, ale nie chce zdradzić, na jaką skalę odbywają się kradzieże. Nie wie też, co jest powodem kradzieży:
- Trudno nam określić z jakiego powodu zdarzają się kradzieże. Stosujemy zabezpieczenia zgodne ze współczesnymi standardami dla sklepów odzieżowych, współpracujemy z firmami ochroniarskimi, bądź z ochroną centrów handlowych – mówi Filip Pietkiewicz-Bednarek.
- Część tych młodych ludzi kradnie, nie dlatego, że potrzebują pieniędzy, bo je mają – uważa Beata Jarosz. - Oni po prostu potrzebują adrenaliny, pokonują strach, lubią niebezpieczeństwo.
Sami zainteresowani są podzieleni – część kradnie, bo „musi”, część rzeczywiście traktuje to jak formę rozrywki. Okazuje się jednak, że niebezpieczeństwo jest minimalne. Najlepsi okradają kilka sklepów od miesięcy i są póki co bezkarni.
- Ani razu nas nie złapali, zresztą, jeśli rzeczy są warte mniej niż 250 złotych nic nam nie grozi. Za tę kwotę można wynieść kilka niezłych ubrań – kalkulują.

Prawo pozwala

- Kradzież to przestępstwo, które powinno być karane. Każda kradzież – podkreśla Beata Jarosz. W praktyce nie każda kradzież jest uznawana za przestępstwo.
- W przypadku, gdy wartość wynoszonych rzeczy jest niższa niż 250 złotych kwalifikujemy to jako wykroczenie, jeśli kwota jest większa niż 250 złotych, to już przestępstwo – tłumaczy asp. Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu. Jak sam zauważa, policja dostaje wiele wezwań od ochrony sklepów, ale nie zawsze jest w stanie skutecznie interweniować. - Dopiero w przypadku kradzieży, kierujemy sprawę do prokuratury i toczy się normalne postępowanie sądowe, młody człowiek może zostać pozbawiony wolności nawet na 5 lat – mówi Petrykowski.
Pracownicy sklepów odzieżowych twierdzą, że są bezradni wobec kradzieży:
- Nie mogę kazać im żeby otworzyli torby, ani nie mogę ich zatrzymać – mówi jedna z pracownic. Dodaje, że młodzi złodzieje są coraz bardziej profesjonalni: - Klipsy, którymi zabezpieczamy ubrania są poprzecinane w taki sposób, że nie sądzę, żeby robił to ktoś, kto jest początkującym złodziejem. Oni wiedzą, jak to wszystko funkcjonuje. Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu: - Każdy obywatel, jeśli jest świadkiem przestępstwa ma prawo ująć taką osobę i niezwłocznie wezwać policję.
Sporo sklepów zabezpiecza się przed kradzieżami, nakazując pracownikom podpisywać weksle in blanco. Tak robi, chociażby sieć sklepów sportowych City Sport, nie wszyscy jednak walczą z kradzieżami w tak ordynarny sposób. - Towary, którymi handlujemy są własnością spółki. Nie obciążamy naszych pracowników odpowiedzialnością materialną – mówi Filip Pietkiewicz-Bednarek z H&M Polska.
Beata Jarosz uważa, że zjawisko młodzieżowych kradzieży będzie cały czas trwało, wynika z mentalności naszego społeczeństwa. Wrocławianie, ale i Polacy boją się publicznie zwracać uwagę innymi, interweniować. Wychodzimy z mylnego założenia, że to nas nie dotyczy. A za jakiś czas może się okazać, że Ci, którym pozwoliliśmy na drobne kradzieży, ukradli nasz nowy samochód sprzed bloku.
Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (3):
  • ~ 2010-08-01
    13:54:33

    0 0

    racja, malo sie o tym mowi a wszyscy tracimy!

  • ~ 2010-08-02
    09:23:54

    0 1

    to jest właśnie Polska:/ a później się dziwią,że pracy nie ma a straty trzeba przecież jakoś wyrównać.

  • ~Szwed 2015-02-15
    10:25:51

    2 0

    Co to znaczy ze taka jest Polska? Co za bzdura! W Szwecji jest to samo i to w dodatku przeciez taki bogaty kraj a tego typu kradzieze sa nagminne i to w dodatku popelniane rownie czesto przez samych Szwedow jak i cudzoziemcow.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.