Sport

Legię już pokonali, teraz celują w lidera Ekstraklasy. Śląsk zagra z Lechem Poznań [ZAPOWIEDŹ]

Dzisiejszy trener Śląska odchodził z tego klubu zwolniony, a obecny najlepszy napastnik żegnał się niedawno po głośnych awanturach. Chodzi rzecz jasna o Lecha Poznań, z którym Śląsk zmierzy się na Stadionie Wrocław.

Reklama

Minął nieco ponad rok od czasu, gdy trener Jan Urban stracił pracę w Lechu Poznań. Dzisiejszy szkoleniowiec Śląska w “Kolejorzu” nie popracował zbyt długo, a z klubem żegnał się po głębokim kryzysie. Wiadomo jednak, że trener Urban swego czasu miał sporo żalu do włodarzy Lecha za tę decyzję. Po odejściu z Poznania, ten doświadczony szkoleniowiec zrobił sobie kilka miesięcy urlopu, a do pracy wrócił na początku br. Wtedy objął wrocławski Śląsk, który prowadzi do dziś - do tego z coraz lepszymi efektami.

Tylko miesiące dzielą nas zaś od awantur w Poznaniu z Marcinem Robakiem i trenerem Nenadem Bjelicą w roli głównej. Obaj panowie mocno się pokłócili, a wszystko przez sportowe ambicje piłkarza. W końcówce poprzedniego sezonu Robak walczył o koronę króla strzelców w Ekstraklasie. Zrozumiałe więc, że chciał grać jak najwięcej, by zdobyć tytuł. Trener widział go jednak częściej na ławce, czym pokrzyżował mu plany. W wakacje między Robakiem i Bjelicą trwała wymiana uprzejmości także na łamach mediów, przez co stało się jasne, że czas zawodnika w Poznaniu niechybnie zbliża się do końca. Z okazji skorzystał Śląsk Wrocław, który - po kilku próbach w minionych latach - wreszcie pozyskał Robaka do siebie.

Dziś pod ręką trenera Jana Urbana Śląsk gra coraz lepiej, będąc groźnym nawet dla ligowych faworytów. Duża w tym zasługa m.in. właśnie Robaka, który jest najlepszym strzelcem zespołu (6 bramek) i jednym z najlepszych snajperów w Ekstraklasie. Żartem można więc powiedzieć, że Wrocław wziął z Poznania części tamtejszej lokomotywy, zamontował je u siebie i zaczyna jechać własną coraz szybciej. Widać to po wynikach. Śląsk nie przegrał od siedmiu meczów, a dwa ostatnie grał z Legią Warszawa i wiceliderem, Górnikiem Zabrze. Legionistów pokonał, a w Zabrzu wyszarpał remis, będąc zmuszonym dwukrotnie do gonienia wyniku.

Można powiedzieć, że po letnim transferowym szaleństwie drużyna zaczyna krzepnąć i łapać swój rytm. A że w skład tej drużyny wchodzą solidne nazwiska, to już wkrótce Śląsk może znaleźć się wysoko w tabeli. Sprawdzianem realnej siły wrocławian będzie mecz z Lechem Poznań, który do Wrocławia przyjedzie jako lider Ekstraklasy. Będzie to więc trzecie spotkanie Śląska z drużyną z ligowej czołówki. Jeśli oceniać po miejscu rywala w tabeli i piłkarskim potencjale, to zarazem najtrudniejsze.

Po dziewięciu kolejkach ligowych, “Kolejorz” ma 18 pkt. na koncie i o dwa “oczka” wyprzedza Górnika Zabrze. Poznaniacy grają równo zarówno u siebie, jak też na wyjazdach. Są drugą najsilniejszą ofensywą ligi (15 bramek) i mają wyśmienitą obronę, która dopuściła do straty tylko czterech goli. Na tym tle Śląsk wypada nieźle, gdy porównać ofensywę (12 goli Śląska), ale jeśli chodzi o popziom gry w obronie, to wrocławianie - ze swoimi 12 straconymi golami - obok Lecha nawet nie stali.

Trener Śląska Jan Urban uważa jednak, że nie jest to problem jego ekipy:

- Przy takim bilansie bramkowy, a mamy 12:12, nasza liczba punktów jest bardzo przyzwoita. Na pewno mamy coś do poprawienia. Jako Śląsk Wrocław idziemy dość dużą liczbą zawodników do gry w ofensywnej. W każdym spotkaniu stwarzamy sytuacje bramkowe, na każdym terenie. A to często powoduje, że nie jesteśmy do końca dobrze zorganizowani w grze defensywnej. Nie wszyscy są w stanie wrócić w porę za linię piłki i zorganizować się w obronie - komentuje szkoleniowiec Śląska.

W meczu z takim rywalem jak poznański Lech trzeba jednak mocno trzymać szczelność szyków obronnych. A to dlatego, że w talii trenera Nenada Bjelicy znajdziemy sporo asów. Najlepszym strzelcem drużyny jest obecnie Christian Gytkjær (4 gole), do reprezentacyjnej formy doszedł Maciej Makuszewski, do zdrowia wraca Darko Jevtić, a do tego dodajmy resztę ciekawych zawodników, jak m.in. Niklas Bärkroth, Lasse Nielsen, Emir Dilaver, Vernon De Marco lub znany z gry w Ruchu Chorzów bramkarz Matus Putnocky. Jak widać, Lech w tym sezonie to bardzo międzynarodowe towarzystwo, w którym Polaków nie ma zbyt wielu. Ale trener Bjelica potrafił ściągnąć do Poznania graczy wartościowych, a nie tzw. szrot. I dziś Lech to jeden z ciekawszych zespołów w lidze, prezentujący może niezbyt widowiskowy futbol, ale mimo to zdobywający kolejne punkty.

Lech do Wrocławia przyjedzie osłabiony. Trener Nenad Bjelica nie będzie mógł skorzystać z usług Macieja Gajosa (zawieszony dyscyplinarnie przez władze ligi), Wołodymyra Kostewycza (kontuzja) i Nikoli Vujadinovicia (kontuzja). W kolei w Śląsku zabraknie Kamila Dankowskiego (kontuzja) i Adama Kokoszki (kontuzja). Niewykluczone też, że trener wrocławian zdecyduje się na roszady kadrowe, dając pograć dłużej np. wracającemu do zdrowia po kontuzji Jakubowi Koseckiemu.

10. kolejka Lotto Ekstraklasy, Śląsk Wrocław - Lech Poznań, piątek (22 września br.), Stadion Wrocław przy Alei Śląskiej, godz. 20:30.

Oceń publikację: + 1 + 5 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~klukasik 2017-09-22
    13:18:35

    1 1

    To nie jest lech, tylko AMICA, grają na ich licencji. Lech miał "współpracę" z Fryzjerem.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 528