Wiadomości

Od środka: U cioci na imieninach – Dom Lodów Barton

2011-07-16, Autor: Halina Leszczyńska
Najpierw był tu prywatny dom właścicielki (choć kupiony z myślą o lodziarni), potem pojawili się klienci, którzy delektują się lodami wśród nakrytych koronkowymi serwetami stołów i pędzą do zielonego ogrodu, gdzie hasają ich pociechy.

Reklama

Zapraszamy w wirtualną podróż po wrocławskich lokalach - pubach, kawiarniach i restauracjach. Nie będziemy jednak bawić się w krytyków kulinarnych, dyskutować o smakach, stawiać gwiazdek, plusików i punktów. Przyjrzymy się natomiast wnętrzom, ich stylistyce oraz wystrojowi i z nieskrywaną satysfakcją będziemy krążyć po mieście w poszukiwaniu przyjaznych przestrzeni.

Tym razem zapraszamy do niezwykłej willi – Domu Lodów Barton:
Zacznijmy od lodowej historii willi przy ul. Kasprowicza 20. Karłowicki dom Anna Barton mijała codziennie, kiedy odprowadzała dzieci do szkoły. I codziennie marzyła, że kiedyś w nim zamieszka. Była już wówczas pielęgniarką przekwalifikowaną we właścicielkę lodziarni przy ul. Zawalnej. A ponieważ interes dobrze szedł i po kilku latach pojawiała się okazja kupna owej willi, wątpliwości nie było żadnych.



Dom został podzielony na dwie sfery: prywatną, na piętrach, gdzie do dziś Anna Barton mieszka z mężem (dorosłe dzieci wyprowadziły się do Australii) oraz lodziarnię na parterze. Kilka lat temu był to jeden z największych – o ile nie największy – lokal tego typu w mieście (oczywiście, po otwarciu kolejnych galerii handlowych zmieniło się to, ale i tak przy Kasprowicza są tłumy).





Adres ten pozostaje jednak wciąć wyjątkowy ze względu na wystrój. O ile lodziarnie w Galerii Dominikańskiej czy w Arkadach Wrocławskich (której także właścicielką jest Anna Barton) są bardziej nowoczesne, to ich lustrzano-stalowy klimat jest zupełnie inny. Może to wynik pewnych wymogów samych centrów, trudno powiedzieć. Traci przy tym nastrój, zyskuje... Nie wiadomo co. Natomiast przy Kasprowicza jeszcze na długo przed pojawianiem się we Wrocławiu restauracji i kawiarni o wystroju u cioci na imieninach, już tak było. Dzisiaj kredensy i wiekowe (lub takie udające) stoły czy krzesła są właściwie w co drugim lokalu. Warto wiedzieć, że zanim pojawiła się Mleczarnia i inne udające ją wystrojem lokale, podobne meble były w lodziarni na Karłowicach. Okrągłe stoły przykryte dzierganymi na szydełku serwetami, stary kredens, trochę obrazów, kwiaty. Kto ma ochotę zaszyć się w ogrodzie – proszę bardzo. Zielony, soczysty, wprost stworzony dla dziecięcego berka. Pojawiają się tu też zwierzęta zaprzyjaźnionych klientów. Czasem psy rzadkich ras.





To wszystko sprawia, że goście zwłaszcza w weekendy czują się jak u rodziny w domu – jest rozgardiasz, są maluchy plączące się pod nogami. Ale nie dziwi tu też widok znanych wrocławian. Nigdy nie wiadomo, kto zajmie stolik obok. Jedną z najbardziej znanych kompozycji Anny Barton jest puchar prezydencki, stworzony z ulubionych smaków jednego z włodarzy miasta...

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (4):
  • ~r' 2011-07-16
    21:04:59

    0 0

    Heh tyle razy w życiu człowiek mijał i nie myslał że to coś takiego 'ekslu'

  • ~x 2011-07-16
    21:08:27

    0 0

    Pamiętam jak w pokoju w którym jest teraz lodziarnia i są wybite w ścianie drzwi na zewnątrz, była wystawiona trumna z ciałem żony poprzedniego właściciela. Taki mały smaczek :/

  • ~y 2011-07-17
    11:48:29

    0 0

    ...hej x, a ile trupow dziennie zjadaja mieszkancy? krowy, swinie, kurczaki, ryby. Wszystko nafaszerowane azotanami co by miesko nie robilo sie naturalnie sine lecz wygladalo na wiecznie swieze. a jakie to zdrowe.... ulalala

  • ~pj 2011-09-16
    19:49:13

    0 0

    [wpis został usunięty za naruszenie regulaminu - redakcja]

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.