Wiadomości

Odkrywamy Wrocław: dawna Piasten Strasse czyli ulica Piastowska

2012-11-11, Autor: Wojciech Prastowski
Jedna z najpiękniejszych śródmiejskich ulic Wrocławia jeśli chodzi o zachowaną zabudowę kamieniczną, szczególnie na jej środkowym odcinku między Grunwaldzką a Sienkiewicza. Wytyczona na przełomie XIX i XX wieku, za rządów nadburmistrza Georga Bendera, jako Piasten Strasse czyli w dosłownym tłumaczeniu – ulica Piastów.

Reklama

Łączyć miała Scheitniger Stern (Gwiazdę Szczytnicką, czyli obecne Rondo Reagana) z kolonią willową Wilhelmsruh (Zacisze), którą włączono do miasta w 1928 roku. Planowany przebieg północnego odcinka Piastowskiej (powyżej ulicy Gdańskiej, w miejscu dzisiejszych ogródków działkowych) nie został jednak zrealizowany i połączenie z Wotan Strasse, czyli obecną ulicą Józefa Mianowskiego (wymagające zbudowania mostu przez kanał Starej Odry), nigdy nie doszło do skutku.

 

Piastowska2

Piastowska 34 (fot. kp)

 

W projekcie ulicy przewidziano dwa skwery przy głównych skrzyżowaniach: mniejszy przy ulicy Sienkiewicza i większy przy ulicy Nowowiejskiej, o której pisaliśmy ponad rok temu. Ten drugi skwer znany jest jako plac Westerplatte (Friesen Platz) i zasługuje na osobny artykuł w ramach naszego cyklu. Południowy odcinek ulicy Piastowskiej (od skrzyżowania z ulicą Grunwaldzką) został całkowicie zniszczony w 1945 roku, podobnie jak cała okolica placu Grunwaldzkiego. Zabudowę tego fragmentu ulicy uzupełniano w dwóch etapach – w połowie lat 60. XX wieku zbudowano dom studencki „Dwudziestolatka”, a czterdzieści lat później – Pasaż Grunwaldzki.

 

 

Okres najintensywniejszej zabudowy ulicy Piastowskiej przypada na lata 1901-1905, kiedy powstały najbardziej okazałe kamienice w jej środkowym odcinku. Boniowane fasady, w przeważającej części symetryczne, charakteryzują się wyraźnie wyodrębnioną częścią parterową. W ich eklektycznych dekoracjach dominują elementy secesji – częste motywy kwiatowe urozmaicone są niekiedy wizerunkami kobiecych twarzy. Wiele kamienic zachowało oryginalną stolarkę drzwiową, okładziny i posadzki ceramiczne w sieniach oraz żeliwne, secesyjne balustrady balkonowe. Ewelina Kodzis, autorka bloga „Wrocławskie Kamienice", pięknie opisała i sfotografowała dwie z nich (nr 23 z żeliwnymi balkonami i nr 25 z aniołem o kobiecych kształach wieńczącym szczyt).

 

Odcinek północny, już mniej spektakularny pod względem detalu, powstawał w latach 1926-28. Kamienice między ulicami Sienkiewicza i Nowowiejską zaprojektował Theo Effenberger (autor kilku budynków w ramach wystawy WUWA, niezachowanego osiedla Popowice oraz osiedla Westend na Szczepinie, o którym wspominaliśmy trzy miesiące temu). Budynki przy placu Westerplatte (nr 56 i 58) są autorstwa Ludwiga Moshamera, architekta, którego sylwetkę opisaliśmy szerzej przy okazji artykułu o stacji benzynowej w Rynku.

 

Po 1933 roku, z wiadomych przyczyn, zmieniono nazwę Piasten Strasse na Memelland Strasse, bowiem uznano, że upamiętnienie polskiej dynastii, która niegdyś rządziła tym miastem, przestało być poprawne politycznie. Memelland to niemieckie określenie południowej części bałtyckiego wybrzeża Litwy w okolicach Kłajpedy. Nazwa pochodzi od rzeki Niemen, która uchodzi w tym miejscu do morza, i którą Niemcy nazywali Memel (podobnie jak Kłajpedę).

 

Skwer Piastowska

Skwer otoczony kamienicami przy skrzyżowaniu z ul. Sienkiewicza (fot. wp)

 

Do najsłynniejszy obiektów znajdujących się przy ulicy Piastowskiej należy bar „Kleks” (wcześniej „Piast”) ulokowany w narożnej kamienicy nr 37 przy skrzyżowaniu z ulicą Sienkiewicza. Przed wojną nazywano go potocznie „Złotą Kolumną” ze względu na charakterystyczny element przy wejściu – kolumnę wieńczącą narożnik, pomalowaną na kolor musztardowy. Bywał tam Paul Keller (1873-1932) pisarz niemiecki, którego grób zachował się na Cmentarzu Świętego Wawrzyńca. W czasach PRL-u lokal ten miał opinię speluny, a jak jest dzisiaj – każdy może przekonać się osobiście.

 

Drugim słynnym obiektem przy Piastowskiej był kiosk, w którym serwowano gofry i legendarne „włoskie rurki z kremem”. Znajdował się on na południowym krańcu ulicy, naprzeciwko „Dwudziestolatki” – mniej więcej tam, gdzie obecnie jest wejście do przejścia podziemnego przed Pasażem Grunwaldzkim. Niektórzy dobrze pamiętają kolejki, które tworzyły się przed tym lokalem, i aromatyczne, słodkie zapachy, rozchodzące się po placu Grunwaldzkim.

 

Piastowska

Współczesna zabudowa południowego odcinka ul. Piastowskiej (fot. Wratislaviae Amici)

 

Ulica Piastowska nie miała tyle szczęścia co ulica Norwida bądź fragmenty Nadodrza i nie odzyskała dawnego blasku w ramach miejskiego programu remontów kamienic. Zadziwiające jest to, że tylko jedna z nich (o numerze 34) wpisana jest do rejestru zabytków. Jednak spacer tą ulicą zawsze robi wrażenie, a blade, zaniedbane fasady dodają jej specyficznego uroku. Tym bardziej cieszy fakt, że nazwa tej pięknej ulicy już od przedwojnia upamiętnia ród Piastów – szczególnie we Wrocławiu, od dawna i z zapałem pielęgnującym swój dyskusyjny, piastowski rodowód.

 

 

----------------

 

W cyklu Odkrywamy Wrocław pisaliśmy o miejscach takich jak: WUWA, Arsenał, Uniwersytet Wrocławski, Ogród Botaniczny, nasyp kolejowy przy ul. Bogusławskiego i Nasypowej, Ogród Japoński, nasz własny plac Gwiazdy, o pomyśle budowy wieżowców zamiast Sukiennic w Rynku, legendarnych barach mlecznych, kampusie Politechniki, wzgórzu Bendera, Poltegorze, trzech wrocławskich lotniskach, o ulicy Szewskiej, początkach miasta, wrocławskim Manhattanie, ogrodach Ossolineum, młynie św. Klary, Solpolu... i wielu, wielu innych.

 

Wszystkie teksty z naszego cyklu znajdziecie w specjalnej zakładce.

 

Zapraszamy Was do współpracy przy jego tworzeniu. Piszcie do nas maile z propozycjami miejsc.

Oceń publikację: + 1 + 16 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (4):
  • ~Vratislaw 2012-11-12
    09:29:12

    1 7

    Wrocław pielęgnuje "piastowski rodowód" od 1945r. Wymyślili go komuniści, aby uzasadnić przesunięcie Polski na zachód po II wojnie światowej i utratę terenów na wschodzie. W rzeczywistości Wrocław nie ma rodowodu piastowskiego, tylko czeski. Pana cykl artykułów o Wrocławiu jest b. ciekawy, ale te wstawki patriotyczno-piastowskie są niepotrzebne. Za bardzo pachną propagandą PRL. Na mnie w każdym razie działają jak płachta na byka: zaczynam się zastanawiać, czy pozostałe informacje z artykułu są sprawdzone i rzetelne.

  • ~ 2012-11-12
    17:35:51

    6 0

    Nie wyczuł Pan tutaj narodowo-świątecznego mrugnięcia okiem? A retoryką piastowskiego Wrocławia posługiwano się również przed wojną, jednak dopiero po 1945 zostało to wyeksponowane z taką mocą. Dziwię się, że ktoś mógł odebrać moje słowa jako propagandę z PRL-u tym bardziej, jeśli czytał mój artykuł o Wzgórzu Bendera... Chciałem pokazać, że na przełomie XIX i XX wieku Niemcy nie bali się jakoś nazwać ulicy na cześć Piastów, a nasze władze dziś histerycznie boją się przywrócenia historycznej nazwy bezimiennemu wzgórzu w Parku Południowym. Pozdrawiam i troszkę więcej dystansu do moich tekstów życzę!

  • ~Vratislaw 2012-11-12
    20:00:59

    0 2

    Tak, możliwe, że piastowski Wrocław to pomysł polskich narodowców z okresu przedwojennego. Tak dokładnie tematu nie studiowałem, ale to by pasowało. Nachalna propaganda "piastowska" była komunistyczna i wychodziła nam wszystkim bokiem. Tym bardziej, że na każdym kroku gołym okiem było widać, że miasto jeszcze przed chwilą było niemieckie. Co do mrugnięcia okiem, to pewnie właśnie ta propaganda przeszkodziła mi pewnie w prawidłowej ocenie Pana intencji. Pana teksty o Wrocławiu będę nadal śledził. Jeśli będę miał uwagi, na pewno skomentuję. Pozdrawiam V.

  • ~Smoczny 2012-11-12
    23:28:21

    3 1

    Spytałbym tylko Pana Vrastislava jaki czeski rodowód ma na myśli? Założenie miasta? czy okres po śmierci Henryka Dobrego (1335)?
    Co do rodowodu Piastenstrasse to trzeba przyznać, że w II Cesarstwie było więcej realizmu historycznego niż w III Rzeszy. Roli Piastów śląskich w zniemczeniu tej krainy nie można niedocenić. Nie piszę już nawet o lokacjach na prawie magdeburskim, bo raz że to była konieczność, a dwa - poza miastami miała znaczenie jedynie na Pogórzu Sudeckim, ale o niemal totalnym i niestety świadomym wejściu w krąg kultury niemieckiej, do czego wystarczyła w zasadzie druga połowa XIII wieku. Za tym szły określone wybory polityczne. Być może trudno do realiów Średniowiecza przypisywać dzisiejsze pojęcia, ale takie postacie jak Henryk Probus, Bolko Surowy, czy choćby Głogowczycy, które zachowały - mimo wejścia w krąg niemieckości - poczucie przynależności do Królestwa Polskiego, świadczą jednak o tym, że jest i było to możliwe.
    Nie czarujmy się - w XIV wieku Piastowie śląscy byli w zasadzie rodem niemieckim. Nie z krwi, ale duchem tak.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.