Wiadomości

W komisariacie dusili i długo razili paralizatorem 25-latka. Później zmarł. Policja trzyma w tajemnicy dane policjanta [PODSUMOWANIE]

2017-05-22, Autor: Marta Gołębiowska

W weekend całą Polską wstrząsnął reportaż telewizji TVN, który ujawnił nowe fakty związane z zatrzymaniem wrocławianina Igora Stachowiaka przez policję. 25-latek zmarł w komisariacie Wrocław Stare Miasto rok temu, co wywołało zamieszki. Teraz wiemy dużo więcej o tej bulwersującej sprawie. 

Reklama

Reportaż Wojciecha Bojanowskiego, wyemitowany w Superwizjerze TVN w sobotę o godz. 20 (powtórka we wtorek o godz. 21.30), zawierał zeznania świadków, ich nagrania zatrzymania telefonami komórkowymi, rozmowy policjantów i, co najważniejsze, nagranie z kamery paralizatora, którym był rażony Igor Stachowiak. 
 
Z materiałów wynika, że Igor mógł zostać zatrzymany przez pomyłkę. Stało się to w niedzielę nad ranem, na wrocławskim Rynku, gdy chłopak wracał z imprezy. Funkcjonariuszom przypominał mężczyznę, który dzień wcześniej uciekł policji.
 
"Wyje... na niego całą baterię"
Samo zatrzymanie było agresywne, ale najgorsze rzeczy działy się na komisariacie Stare Miasto przy ul. Trzemeskiej. Kamera paralizatora pokazuje, że Igor był długo rażony paralizatorem, po ciemku, w toalecie, z elektrodami przyłożonymi do ciała. Policjanci grozili mi porażeniem prądem, poniżali go i nie reagowali na błagania, by przestali.
Według świadka, funkcjonariusz, który używał paralizatora, mial powiedzieć później, że - wyje... na niego całą baterię. Kwadrans później organizm Igora nie wytrzymał i chłopak zmarł. Zdjęcia wykonane podczas sekcji zwłok pokazują rany na jego twarzy, choć policja twierdzi, że chłopak wdał się w bójkę podczas imprezy, a jej wyniki – że był również wielokrotnie podduszany. Sekcja wykazała też, że trzecią przyczyną zgonu było zażycie nakrotyków. 
Niedziela upłynęła pod znakiem reakcji rządu, prokuratury i policji na ujawnione fakty.
 
"Uzasadnione czynności"
Komenda Główna Policji wydała komunikat, w którym podkreśla, że -użycie przez interweniujących policjantów środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej i tasera przeznaczonego do obezwładniania osób za pomocą energii elektrycznej, a następnie kajdanek było adekwatne do sytuacji oraz do zachowania się mężczyzny wobec, którego podjęta została interwencja. I stwierdza, że czynności były uzasadnione, bo mężczyzna był agresywny. 
Policja podaje też powód zatrzymania 25-latka: nerwowo się rozglądał, miał przy sobie telefon komórkowy, którego pochodzenia nie potrafił wyjaśnić. Później miało okazać się, że prokuratura poszukuje go za oszustwo. Zapewnia, że interweniujący na Rynku funkcjonariusze od razu ustalili tożsamość Igora, więc nie ma mowy o pomyłce. 
 
Excited delirium?
Komunikat wydała też Prokuratura Krajowa, która wyjaśnia, dlaczego postępowanie trwa już rok. Czytamy w nim, że - długość trwania śledztwa w sprawie śmierci Igora Stachowiaka, prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Poznaniu,  wynika z realizacji wniosków dowodowych składanych przez rodziców zmarłego, pokrzywdzonych AnnęMacieja Stachowiaków, oraz ich pełnomocników. Z tego względu niezbędne jest uzyskanie opinii biegłych z wyspecjalizowanego laboratorium kryminalistycznego, powołanych 27 marca 2017 r. Termin dostarczenia opinii wyznaczono na 15 czerwca 2017 r. Chodzi bowiem o ustalenie, czy wobec Igora Stachowiaka. obok chwytów obezwładniających, kajdanek i paralizatora. stosowano inne środki  przymusu bezpośredniego. Dopiero po uzyskaniu tej ekspertyzy będzie możliwe podjęcie decyzji merytorycznej, a więc przestawienie zarzutów ustalonym osobom.
 
Prokuratura podaje nieco inne przyczyny zatrzymania i zgonu Igora. Stwierdza, że policja znalazła przy nim także dopalacz i pałkę teleskopową. - Z kompleksowej opinii biegłych z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi z dnia 23 marca 2017 r. wynika, że najprawdopodobniej Igor Stachowiak zmarł z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej w przebiegu arytmii po epizodzie excited delirium, spowodowanym zażyciem środków psychoaktywnych – czytamy w niedzielnym komunikacie Prokuratury Krajowej. Dodaje, że przeprowadzone badania wykazały, iż zażył amfetaminę oraz tramadolu.
 
Excited delirium to w skrócie pobudzenie, dezorientacja, lęki, halucynacje i skłonność do agresywnego zachowania. Ale też nadwrażliwość na ból i podwyższona temperatura ciała. Może powodować nagłą śmierć. Stres związany z zatrzymaniem przez policję niewątpliwie mógł ten stan nasilić, a długotrwałe użycie paralizatora wobec tak osłabionego organizmu było bardzo ryzykownym posunięciem. 
 
Czas rozliczeń
 
W niedzielny poranek we Wrocławiu politycy Platformy Obywatelskiej Grzegorz SchetynaBorys Budka, podczas briefingu prasowego, domagali się komisji śledczej w sprawie Igora Stachowiaka. Krytykowali Prawo i Sprawiedliwość za bierność.
W późniejszych godzinach minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak podjął decyzję o zwolnieniu z pracy policjanta, który użył paralizatora.  Próbowaliśmy dowiedzieć się o nim czegoś więcej, zapytaliśmy o jego wiek i staż w policji.
 
- Nie ujawniamy danych funkcjonariusza. Póki trwa śledztwo, nie wypowiadamy się w tej sprawie. Materiały dowodowe najpierw trafiły do Komendy Głównej, a następnie do prokuratury – mówi Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji. Dodaje, że policjant był początkowo zawieszony w obowiązkach na trzy miesiące, ale – ze względu na brak wyników postępowania – wrócił do pracy. Teraz została wszczęta procedura jego wydalenia z policji i nie wiadomo, ile potrwa.
 
W poniedziałek komendant wojewódzki i komendant miejski zostali zwolnieni ze swoich stanowisk.
 
 

 

Czy policjant, który raził paralizatorem Igora Stachowiaka, powinien trafić do więzienia?




Oddanych głosów: 1005

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 78

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.