Wywiady

Chcemy zwiększyć zainteresowanie komunikacją

O tym, że opłacalna to nie taka linia, którą jeździ dużo pasażerów, ale taka, która jest szybka, o inwestycyjnej czkawce, sprzedaży zajezdni oraz o tym, co zrobi z pieniędzmi uzyskanymi z oszczędności rozmawiamy z Władysławem Smykiem, prezesem MPK.
Chcemy zwiększyć zainteresowanie komunikacją Redakcja: Po pojawieniu się w MPK zapowiedział Pan oszczędności, co oczywiście wywołało nieprzychylne komentarze...
Władysław Smyk: Przyznam się, że nie spodziewałem się aż tak ostrych reakcji.

- Myślę, że wiem, skąd się one wzięły. Do tej pory wygląda to we Wrocławiu tak: pojawia się linia tramwajowa z nowymi wozami, ale w ramach tych oszczędności zamiast na Sępolno jadą one tylko do Stadionu Olimpijskiego. Innymi słowy – w ramach oszczędzania pogarsza się ofertę. Spada zainteresowanie pasażerów, którzy kupują sobie auta, w efekcie spada pozycja w budżecie: przychody ze sprzedaży biletów, i znów trzeba szukać oszczędności. A mnie brakuje w tym wszystkim spojrzenia z drugiej strony: co zrobić, żeby zwiększyć zainteresowanie komunikacją zbiorową. Ma Pan taki pomysł?

- Zacznijmy od ważnego rozróżnienia: czym innym jest oszczędzanie na systemie transportowym – i w tym temacie wypowiadać się nie mogę, bo to nie moje kompetencje, a czym innym są oszczędności przewoźnika. Tych właśnie szukam. Moja praca ma polegać na tym, żeby przy tej samej kwocie podnosić jakość usług.
Podam przykład: z wyliczeń wychodzi nam, że jeśli outsorsujemy część z zadań związanych z utrzymaniem taboru będziemy w stanie zaoszczędzić około 1,5 miliona złotych. Nie schowam tych pieniędzy do kieszeni tylko już planuję wydanie ich na sprzątanie i mycie taboru. To ma być sygnał dla pasażerów, że zależy nam na podwyższaniu jakości usług.

- Jedną z oszczędności, których wprowadzenie Pan zapowiedział jest sprzedaż zajezdni przy ul. Wróblewskiego. To obiekt zabytkowy, którego pozbycie się niekoniecznie może być łatwe. Czy badaliście badany był rynek nieruchomości pod kątem tego, czy znajdzie się nabywca na zajezdnię?

- Nie. Decyzja o wycofaniu się z tej zajezdni nie jest powodowana chęcią zysku ze sprzedaży, ale obniżeniem kosztów. Obiekt jest zabytkowy i nie spełnia współczesnych wymogów. Patrząc na potrzeby taborowe, po uruchomieniu wszystkich linii będziemy mieli za dużo tramwajów, z części będziemy rezygnować, a dla tych, które zostaną nie będziemy potrzebowali aż tylu zajezdni.

- Czyli MPK nie musi zarobić na sprzedaży?

- Być może w jakimś rozliczeniu przekażemy go miastu na cele kulturalne, a być może znajdzie się na niego nabywca. W końcu przy okazji rewitalizacji pobliskiej WUWY może tylko zyskać. Jednak dla nas kluczowa jest oszczędność prowadzenia mniejszej liczby zajezdni.

- W Warszawie mają 4 zajezdnie autobusowe, żeby m.in. mniej kosztował dojazd autobusów na pętle. Pan zapowiedział, że przeniesie wszystkie autobusy do zajezdni na Obornicką. Czy była przeprowadzona analiza kosztów dojazdów i zjazdów na i z zajezdni, jeśli będzie ona jedna?

- Cały czas nad tym pracujemy – i tyle zapowiedziałem. Na pewno będziemy się z ul. Grabiszyńskiej wyprowadzać, ale nie policzyliśmy jeszcze wszystkich kosztów tego, czy taniej będzie nam rozbudować Obornicką, bo takie mamy możliwości, czy jednak budować drugą zajezdnię. Rozmawialiśmy o gruntach w okolicach osiedla Jerzmanów. Ostatecznej decyzji nie ma, bo wszystko musimy dokładnie wyliczyć.

- Wspominał Pan o rezygnacji z części taboru tramwajowego...

- Kupujemy 31 skód więc będziemy mogli zrezygnować z części wozów.

- Wiem, że zapadła decyzja o tym, że pozbędziecie się 9 wozów, które ostatnio woziły pasażerów po odciętej ul. Legnickiej. Ilu jeszcze?

- Pozbędziemy się najstarszych tramwajów. Razem z tymi 9 szacuję, że mówimy o 15, maksymalnie dwudziestu wozach. Ostateczna liczba zależna jest od trzech czynników: po pierwsze, zadań przewozowych, jakie nałoży na nas miasto, po drugie, od polityki remontowej torowisk i tempa ich wydzielania oraz po trzecie, od efektu jaki przy niesie system sterowania światłami ITS. Im szybciej będą jeździć tramwaje, tym mniej ich będziemy potrzebowali. Jeśli będą jeździć wolniej – to na te same trasy będę musiał wysyłać więcej wozów.

- Skoro już przy tym jesteśmy. Mówił Pan, że MPK traci, bo tramwaje i autobusy mają wciąż te same średnie prędkości, a zakładaliście przyspieszenie...

- Zgadza się.

- Tyle, że ITS, o którym Pan wspominał będzie działał w pełni w 2013 roku, a na jego efekty możemy poczekać jeszcze dłużej.

- Rzeczywiście trzeba założyć kilka miesięcy, może nawet pół roku, na właściwie jego ustawienie.

- Właśnie. Więc jeśli czekać na przyspieszenie do pełnego uruchomienia ITS to poczekalibyśmy dwa lata. Tymczasem mamy najwolniejsze w Polsce tramwaje i autobusy, a MPK traci pieniądze – nie zawsze ze swojej winy, bo nie o wszystkim decyduje. Stąd moje pytania: czy występowaliście o odszkodowania od kierowców, którzy blokowali torowiska przez co tramwaje nie mogły jeździć? Czy będziecie dochodzić od ZDiUM/gminy odszkodowania za wprowadzanie ograniczeń prędkości na torowiskach, na których są wprowadzone ograniczenia prędkości do 5,10, 20 km/h? Wreszcie jaka jest kwota, którą traci MPK z powodu niewydzielonych torowisk?

- (cisza) Teoretycznie rzeczywiście moglibyśmy dochodzić odszkodowań, bo nasze straty da się wyliczyć.

- To jakie one są?

- W tej chwili, aby sprostać zamówieniom wydziału transportu urzędu miasta zatrudniamy 554 motorniczych i 874 kierowców na etatach plus 72 osoby na umowę o dzieło. Tyle musimy mieć ludzi, żeby obsługiwać wszystkie linie przy obecnych średnich prędkościach. Gdyby udało się osiągnąć zaplanowane przyspieszenie...

-...które we wrześniu ubiegłego roku obiecywał mi na konferencji prasowej Wojciech Adamski...

-... moglibyśmy zatrudniać o 50 osób mniej. Co oznacza, że – oczywiście zakładając, że od września nie będzie gwałtownego przyspieszenia, które w skali roku pozwoli dogonić nasze założenia – to strata wyniesie 3 do 3,5 miliona złotych.

- I nie chce Pan dochodzić tej kwoty od miasta?

- Proszę pamiętać, że jesteśmy częścią całego systemu komunikacyjnego. Jeśli wystąpię o takie pieniądze, i załóżmy nawet, że je dostanę, to trzeba je będzie przesunąć z innych pozycji w budżecie miasta. MPK dostanie więcej pieniędzy, zasypiemy dziurę w tym miejscu, a pojawi się ona gdzie indziej. Ja raczej szukam oszczędności w swojej firmie, a wkładem do tego systemu powinny być propozycje jak go zmienić, żeby był bardziej efektywny.
Wspominałem o tym, że czujemy się częścią systemu komunikacyjnego Wrocławia. Wystąpiłem z prośbą, bo nie należy to do moich obowiązków i mogę tylko prosić, o głęboki przegląd rozkładów jazdy i planów transportowych. Nie chodzi o to, bo takie głosy się pojawiły, że chcemy obcinać linie. Wręcz przeciwnie. Chcemy zrobić właśnie to, czego Pan oczekuje, czyli zwiększyć zainteresowanie komunikacją.
Dzisiejsze trasy autobusów i tramwajów nie zmieniły się prawie wcale od czasów gdy byłem prezesem MPK w połowie lat 90-tych. Miasto zaś zmieniło się znacznie. Pojawiły się nowe osiedla. Powstały nowe uczelnie w nowych miejscach. To wszystko trzeba uwzględnić przy układaniu polityki transportowej.

- Rozumiem, że to część analizy linii, którą Pan zapowiedział.

- Właśnie o to prosimy – i oferujemy naszą wiedzę i nasze obserwacje przy takiej analizie.

- Czy w skład takich analiz wejdzie ankietowanie pasażerów poszczególnych linii?

- Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Zmiany dotyczyć będą mieszkańców więc musi być normalny proces konsultacji społecznych z radami osiedli, z pasażerami. Osobiście wyobrażam sobie zmiany, które chciałbym wprowadzić, ale przecież nie mają być one wprowadzone dla mnie. Wyznaję taką opinię, że nie możemy cały czas myśleć, że jest dobrze tak jak jest. Czasem trzeba potrząsnąć tym, co jest, żeby osiągnąć lepszy efekt.

- Rozmawiamy o pieniądzach w komunikacji. Ile osób musi jeździć w każdym autobusie, albo na danej linii w ciągu dnia, żeby taka linia się opłacała finansowo?

- Nie wiem. W naszych rozliczeniach nie funkcjonuje pojęcie dochodowej linii, bo nie dostajemy pieniędzy od liczby pasażerów, tylko od przejechanych kilometrów. Więc dochodowość zależy od prędkości: jeśli pojazdy tkwią w korkach do przejechania tych samych kilometrów musimy ich wysłać więcej na każdą linię – a więc przynoszą one straty.

- I w tym miejscu interes MPK i pasażera jest zbieżny: mogę się założyć, że gdy komunikacja zbiorowa zacznie przyspieszać – wrocławianie będą zadowoleni. Na koniec zapytam o autobusy. Poprzedni zarząd planował zakup dodatkowych wozów, które obsługiwałyby Euro2012. Będzie taki przetarg?

- W tej chwili nie ma żadnych przesłanek finansowych, żeby go przeprowadzić. Do połowy 2013 roku będziemy spłacać mercedesy, które już jeżdżą po ulicach. Przez 10 lat będziemy spłacać tramwaje Skody. Inwestycyjnie MPK jest maksymalnie obciążone – bez zewnętrznego zastrzyku gotówki nowych zakupów na razie nie będzie.

rozmawiał: Bartłomiej Knapik

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (14):
  • ~ 2011-07-13
    11:38:40

    0 0

    Zabrakło mi pytania o wildokolejkę.

  • ~ 2011-07-13
    13:27:07

    0 0

    o przepraszam. rzeczywiście nie zadałem. obiecuję dopytać i będzie tekst

  • ~ 2011-07-13
    13:37:11

    0 0

    Spoko, sam o tym zapomniałem. A odnośnie mycia: czy ktoś zauważył róznicę: http://www.mmwroclaw.pl/332502/2010/8/11/mpk-we-wroclawiu-chce-miec-czystsze-autobusy-i-tramwaje?category=news ? To już rok prawie.

  • ~ 2011-07-13
    17:59:27

    0 0

    Ja dziękuję za pytanie o nowe autobusy. Odpowiedź niestety niesatysfakcjonująca, ale cóż, może jak się skompromitujemy na Euro z tymi Jelczami to się zdecydują i mam nadzieję, że "moje" Volvo wytrzyma jeszcze wiele lat:]

  • ~podróżny 2011-07-13
    21:23:30

    0 0

    Jelcze wyrzuci się na linie nierzucające się w oczy i po sprawie - ktokolwiek odwiedzający stadion zauważy je na liniach typu 100, 113, 114, 115, 131/141/331 czy inne 133? Nowy tabor zostanie pewnie skoncentrowany na liniach stadionowych, a reszta jakoś tam się będzie musiała pomęczyć rupieciami przez te parę dni. W skrajnym przypadku można zawsze ściągnąć trochę nowego taboru z innych miast, choćby z Katowic czy Gliwic, gdzie będzie do dyspozycji kilkadziesiąt wizualnie do wrocławskich podobnych, bo żółtych - mercedesów, czy tam innych solarisów.

  • ~ 2011-07-14
    11:40:52

    0 0

    Danielu to co ma powiedzieć Warszawa jeśli my się skompromitujemy paroma Jelczami

  • ~ 2011-07-14
    13:00:38

    0 0

    warszawa kupuje 168 autobusów do tego ma bardziej zdemonopolizowany rynek przewozów. Zrobi się przetarg na linie i bezinwestycyjnie pozbywamy się złomu. We wrocławiu podobne zmiany zablokował teplus.

  • ~ 2011-07-15
    14:49:29

    0 0

    Do tego Jelczów nie jest parę tylko około 50, do tego już przynajmniej 40 Volvo 7000 mających 10 lat i będących bardzo zdewastowanych, 27 B10 które są wyskopodłogowe.

  • ~ 2011-07-15
    18:48:11

    0 0

    z tego co wymieniles naliczyłem 117 autobusów za które mamy się wstydzić a tabor wynosi 500 sztuk. Więc czego się czepiacie? Do narzekacza numer 1 na tuwrocław: wow kupuje 167 sztuk a my kupiliśmy 100 mercedesów a jeszcze wcześniej Volva i co z tego?

  • ~tantus 2011-07-15
    19:39:23

    0 0

    @Gość: tyle, że Warszawa praktycznie co roku kupuje po 50-100 autobusów.

  • ~ 2011-07-15
    19:53:14

    0 0

    warszawa ma wsparcie Skarbu państwa

  • ~tantus 2011-07-15
    19:59:28

    0 0

    @Gość: zdaje się, że ma jakieś wsparcie przy budowie metra, ale na pewno nie przy zakupie autobusów i tramwajów.

  • ~ 2011-07-15
    20:01:20

    0 0

    ta na pewno. byś się zdziwił ile dostaja kasy od Państwa i wliczają to w swój budżet

  • ~ 2011-07-31
    19:18:10

    0 0

    Autobusów MPK ma ok 350 przy dobrym wietrze. 500 to jest w Krakowie.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.