Wywiady

Na świecie nie ma obiektu podobnego do Afrykarium

Na kogo polują anakondy, ile gatunków ryb żyje w jeziorze Tanganika, dlaczego u wybrzeży Namibii spotkamy pingwiny - o tym wszystkim opowiada Radosław Ratajszczak, dyrektor wrocławskiego ZOO. Szef ogrodu zoologicznego zdradza też, kiedy pierwsi goście wejdą do Afrykarium i jakich nowości możemy spodziewać się jeszcze w tym roku.

Tomasz Matejuk: Pod koniec kwietnia otwarto nowy wybieg dla rysi i żbików. Będzie im teraz wygodniej?

Radosław Ratajszczak: Zdecydowanie, te zwierzęta miały wcześniej klatki o powierzchni 20 metrów kwadratowych bez żadnej roślinności żywej, piasek i trochę konarów. Teraz mają do swojej dyspozycji 1200 metrów, czyli 60 razy więcej, z dużymi drzewami, krzewami, paprociami itp. Mieszka tam tylko jedna para – rysie żyją samotnie, samiec toleruje samicę, ale to nie są zwierzęta socjalne, nie można ich trzymać w stadach.

Ale to nie jedyna inwestycja, którą planujecie udostępnić gościom jeszcze w tym roku.

Na ukończeniu jest już nowe terrarium dla anakond, gdzie będziemy mogli je oglądać pod powierzchnią wody. Anakonda to wąż wodny, rzadko przebywa na lądzie, doskonale pływa, poluje nawet na młode kajmany czy krokodyle. Węże zamieszkają w dużym basenie, który ma naśladować brazylijski zatopiony las, czyli środowisko varzea. To będzie nasze największe terrarium, otworzymy je w czerwcu.

A oprócz anakond zobaczymy tam inne amazońskie zwierzęta?

Tak, będą tam też żółwie matamata, prowadzące osiadły tryb życiu, naśladujące podłoże, które polują dzięki bardzo długiej szyi.

Na terenie wrocławskiego ZOO powstaje też wybieg dla nosorożców indyjskich.

Obiekt już stoi, w tej chwili kładziemy dach, a planujemy otworzyć go jesienią. Oprócz nosorożców indyjskich, zwanych również pancernymi, znajdą się tam też hulmany, czyli święte małpy Hindusów.

ZOO cały czas zyskuje nowe obiekty – rozbudowaliśmy już naszą ekspozycję wyjców, mogą chodzić nad głowami ludzi. Część pieniędzy na nowe inwestycje pochodzi od sponsorów, część z funduszy ochrony środowiska, a część z funduszy miejskich i własnych.

A czy w związku z otwarciem nowych obiektów możemy spodziewać się podwyżek cen biletów?

Nie, nie planujmy w tym roku żadnych podwyżek.

Ale najważniejszą inwestycją na najbliższe lata jest zdecydowanie Afrykarium. Kiedy odwiedzą je pierwsi goście?

Według umowy – za 30 miesięcy. Natomiast to jest tak zaawansowany obiekt, wymagający też dojrzewania biologicznego, że może to się nam przesunać na początek 2015 roku. Wszystko zależy od tempa przystosowywania się wody morskiej, którą trzeba zaszczepić odpowiednimi bakteriami. To są procesy, których nie da się przyśpieszyć i nie da się przewidzieć. Pośpiech zdecydowanie nie jest tu wskazany.

Afrykarium jest przedstawiane jako obiekt unikatowy w skali Europy. Co go będzie wyróżniać?

Przede wszystkim jest to spójna koncepcja. Oceanariów w Europie i na świecie jest bardzo dużo – większość z nich składa się z jednego dużego basenu z rekinami i kilku lub kilkunastu mniejszych akwariów.

Nam nie zależało na budowie kolejnego tego typu obiektu. Chcieliśmy pokazać rolę wody w ekosystemie jakiegoś kontynentu – wybraliśmy Afrykę, bo jest tam bardzo wiele ciekawych gatunków, które żyją w środowisku wodnym.

Wymyśliliśmy odpowiedni scenariusz, którym jest ścieżka dookoła Afryki. Zacznie się ona rafami morza koralowego, potem przemieścimy się do źródeł Nilu, gdzie zobaczymy m.in. hipopotamy. Po drugiej stronie znajdą się ogromne jeziora afrykańskie, czyli Malawi i Tanganika – w każdym z nich żyje około 500-600 gatunków ryb, których nie zobaczymy nigdzie indziej.

Potem przez sawannę dostaniemy się nad Kanał Mozambicki, położony między Afryką a Madagaskarem, który jest miejscem migracji wszystkich dużych ryb otaczających Afrykę: są tam rekiny, płaszczki, tuńczyki, bonito. A basen rekinów będzie większy od basenu olimpijskiego – przejdziemy przez niego tunelem pod powierzchnią wody.

Stamtąd wyjdziemy na wrak statku, który osiadł u wybrzeży Namibii. Ze względu na przepływający tamtędy zimny prąd spotkamy tam np. pingwiny i uchatki, czyli zwierzęta, które kojarzą się powszechnie z obszarami polarnymi. Podróż zakończymy przy rzece Kongo.

Na przykładzie Afryki chcemy opowiedzieć bajkę o tym, jak ważna w naszym życiu jest woda. Obiektu o takiej koncepcji nie ma na świecie – w Rotterdamie jest inna ścieżka, ciągnąca się od Wielkiej Brytanii aż na Alaskę, w Osace jest Ring of Fire, czyli akwarium, które pokazuje środowisko związane z aktywnością wulkaniczną. Są oczywiście oceanaria sieciowe, ale to jest zoologiczny McDolald’s. A my McDonald'sa robić nie będziemy.

A ile całe Afrykarium będzie kosztować?

250 mln złotych brutto. Mamy nadzieję, że część pieniędzy uda się pozyskać ze środków unijnych, a reszta to pieniądze miejskie i kredyt.

A co z Odrarium?

Projekt jest cały czas aktualny, planujemy rozpocząć budowę późną jesienią – w tej chwili w ZOO są dwie wielkie budowy i nie mogliśmy wprowadzić jeszcze trzeciej. Nie byłoby już wtedy miejsca dla zwiedzających. Latem lub jesienią przyszłego roku Odrarium będzie gotowe – pokażemy faunę i florę Odry od jej źródeł aż do ujścia.

Jakie tendencje obserwujecie w ostatnich latach w ZOO? Odwiedzających przybywa?

W 2006 roku mieliśmy 360 tysięcy gości. Liczba rosła do końca 2009 roku – wtedy doszliśmy do poziomu 650 tys. odwiedzających. Rok 2010 był katastrofalny dla wszystkich ogrodów zoologicznych – w maju powódź, przez cały czerwiec lał deszcz, a w lipcu przyszło 36 stopni. Zanotowaliśmy znaczny spadek frekwencji – zeszliśmy do 470 tysięcy. W 2011 było już dużo lepiej – zeszły rok zamknęliśmy z wynikiem 670 tysięcy. Szacujemy, że do otwarcia Afrykarium frekwencja ustabilizuje się na poziomie 700 tysięcy, może trochę więcej.

Macie nadzieję, że na liczba gości zwiększy się w trakcie Euro 2012?

Za bardzo na to nie liczę, ale będziemy starali się zachęcić kibiców do wizyty w ZOO. Na lotnisku i autostradzie pojawią się nasze reklamy. W Czechach reklamujemy się już zresztą od jakiegoś czasu poprzez ulotki w miastach położonych niedaleko granicy, pojawią się tam również billboardy.

Jak wrocławskie ZOO wypada na tle innych ogrodów zoologicznych w Polsce i Europie?

Pod względem zróżnicowania zwierzostanu, ilości gatunków jesteśmy na czwartym miejscu w Europie i dziesiątym na świecie. Inne ogrody w Polsce są pod tym względem daleko za nami.

Natomiast jeśli chodzi o frekwencję, mamy ją bardzo zbliżoną do warszawskiego ZOO, a Warszawa ma przecież o wiele więcej mieszkańców i turystów. Pod względem przelicznika gości względem liczby mieszkańców zdecydowanie jesteśmy liderem w naszym kraju.

Naszym celem jest przyciągnięcie do ogrodu jak najwięcej turystów zagranicznych. Badania z 2007 roku wskazują, ze tylko 2 procent turystów trafia do ZOO. Chcemy, żeby odwiedzało nas około 10 procent – to się powoli dzieje, na terenie ogrodu zoologicznego słychać coraz więcej języków obcych.

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~zed 2012-05-05
    15:39:57

    1 0

    To lepsze i ciekawsze niż Stadion!!!

  • ~set 2012-05-06
    06:34:04

    0 1

    Mamy rezerwaty przyrody, to miejsce dla zagrożonych gatunków. Zoo to więzienie dla zwierząt. To przeżytek. Zoo nie jest rozrywką humanitarną. W średniowieczu trzymano ludzi w klatkach, na pręgierzu a publiczne egzekucje były rozrywką. Zoo wpisuje się w taki sposób myślenia.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.