Sport

Awans do grupy mistrzowskiej nareszcie stał się faktem. Śląsk pokonał Wisłę Płock

2020-06-10, Autor: Bartosz Królikowski

Choć przez większość meczu piłkarze WKS-u wyglądali bardzo słabo, to w ostatnich 20 minutach pokazali, że potrafią. Śląsk Wrocław pokonał Wisłę Płock 2:1 i zapewnił sobie awans do grupy mistrzowskiej.

Reklama

Ostatni mecz Śląska z Arką Gdynia pozostawił po sobie paskudny niesmak. Defensywna, bojaźliwa gra przeciwko tak słabemu zespołowi jak Arka to nastawianie twarzy, aby ktoś ci przywalił. Tak niestety było. WKS przejechał się na własnym kunktatorstwie i kibice mogli tylko mieć nadzieję, że taka lekcja wydarzyła się po to, by móc wyciągnąć odpowiednie wnioski. Aby awansować do ósemki bez oglądania się na kogokolwiek, Śląsk potrzebował zwycięstwa z Wisłą Płock. Trener Vitezslav Lavicka w stosunku do katastrofalnego meczu z Arką przeprowadził dwie zmiany w wyjściowej jedenastce. Roberta Picha zastąpił Filip Marković, natomiast za Guillermo Cotugno, do podstawowego składu wrócił Lubambo Musonda. Żaden z wprowadzonych po wyjściowej jedenastki zawodników, liczbami w tym sezonie nie imponuje, ale gdy liderzy zawodzą, to trzeba szukać wśród zawodników mniej oczywistych.

Jednak to Wisła Płock rozpoczęła to spotkanie znacznie lepiej. Według statystyk, ta drużyna najlepiej w lidze wykorzystuje stałe fragmenty gry i trener Lavicka na pewno uczulał na to swoich piłkarzy. Tylko co z tego, skoro już w pierwszych 10-ciu minutach Wisła miała sporo szans z rzutów rożnych, a w 4. Minucie od utraty gola po strzale Alana Urygi, WKS od straty gola uchronił tylko niezwykły refleks Matusa Putnockiego. Śląskowi udało się nieco wyjść z oblężenia, ale ich styl gry nie różnił się zbytnio od meczu z Arką. Niby mieli piłkę, w pewnym momencie mieli nawet 71% posiadania, ale nie potrafili zrobić z nią niczego konkretnego. Tymczasem ich rywala w 21. Minucie znów zaatakowali. Wyprowadzili szybką kontrę, Mateusz Szwoch wystawił piłkę Piotrowi Tomasikowi, ale ten przegrał w sytuacji sam na sam z Putnockim, który kolejną kapitalną interwencją, znów uratował Śląskowi skórę.

Najlepszą okazję dla wrocławian w pierwszej połowie stworzyła… Wisła Płock, zaliczając w 27 minucie stratę na własnej części boiska. Jednak mimo iż Erik Exposito wyłożył piłkę Michałowi Chrapkowi, to ten oddał dość słaby strzał, który obronił Krzysztof Kamiński. Zmarnowana „setka” zemściła się okrutnie. Kluczem okazał się, a jakże, rzut wolny, wykonywany w 37. Minucie przez Dominika Furmana. Lider Wisły Płock świetnie dośrodkował w pole karne, a tam piłka odbiła się od Dino Stigleca, trafiła pod nogi Damiana Michalskiego, który efektownym strzałem nie dał szans Putnockiemu. Zresztą nawet gdyby nie trafił, to jak wykazała powtórka, futbolówka odbiła się konkretnie od wysuniętej ręki Stigleca. Zatem prawdopodobnie i tak byłby rzut karny. Trzeba tu też podkreślić, że Wisła Płock miała w całej pierwszej połowie mnóstwo stałych fragmentów gry, które zawodnicy Śląska regularnie prowokowali, mimo iż wiedzieli jak groźni na tym polu są „Nafciarze”. WKS jedyną konkretną akcję przeprowadził w 42. Minucie, gdy głową groźnie uderzył Exposito, ale nie zdołał pokonać Kamińskiego. Śląsk w pierwszej połowie wcale nie wyglądał lepiej, niż w poprzednich meczach po przerwie i do szatni schodził zasłużenie przegrywając jedną bramką, a gdyby nie Putnocky, wynik byłby znacznie wyższy.

Podobnie jak w ostatnim meczu Śląska z Arką, przez długi czas w drugiej połowie nie działo się absolutnie nic. Do 71. Minuty żadna z drużyn nie wykreowała sobie niczego interesującego. Zawodnicy WKS-u wciąż na boisku byli i tylko tyle, bo zamykając oczy widziało się tyle samo ciekawych akcji, co przy otwartych. Wrocławianie przegrywali i sprawiali wrażenie jakby niespecjalnie ich to obchodziło co tam się wyświetla na tej tablicy wyników. Aż we wspomnianej 71. Minucie okazało się, że wcale nie trzeba wiele by wyrównać. Wystarczyła jedna składna akcja z podaniami na jeden kontakt, rozegrana między Dino Stiglecem, Michałem Chrapkiem, a wprowadzonym z ławki Robertem Pichem. Dodatkowo wykończona w piękny sposób, strzałem prosto w okienko przez Słowaka. Śląsk wreszcie odważył się faktycznie zagrać w piłkę, a efekty przyszły błyskawicznie.

Zdobyty gol pobudził wrocławian do działania. W 81. Minucie zza pola karnego płasko uderzył Exposito, ale Kamiński końcówkami palców odbił piłkę do boku. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Pięć minut później Pich dośrodkował z lewej strony na wbiegającego w pole karne Płachetę, a ten nieco szczęśliwie, bo po rykoszecie, ale umieścił piłkę w siatce. Śląsk w kwadrans wyszedł z absolutnego piłkarskiego niebytu i objął prowadzenie. Prowadzenie, którego do końca spotkania nie oddał.

Nie ma co ukrywać. Ten mecz był naprawdę ciężkostrawny, a oglądanie go wymagało wytrwałości. Jednak dla zespołu Śląska najważniejsze jest, że wreszcie przyszła upragniona wygrana. Przez 70 minut grali tak samo jak z Arką. Bez jakości, kreatywności, pomysłu i odwagi. Wyglądali jak drużyna, która przegrywa bo na nic więcej nie zasługuje. Aż tu nagle okazało się, że jak Śląsk zacznie faktycznie grać w piłkę, to efekty same przychodzą. Okazało się, iż Wisła Płock nieco przyciśnięta robi błędy, których aż żal nie wykorzystać. Okazało się, że na słabszego rywala rzeczywiście warto zagrać trochę odważniej. Trzeba też oddać trenerowi Laviczce, że posadzenie na ławce Roberta Picha, by wszedł z ławki na zmęczonego rywala, okazało się strzałem w dziesiątkę, a Słowak może stać się asem w rękawie czeskiego szkoleniowca także w kolejnych starciach. Ostatnie mecze przyniosły Śląskowi ważne lekcje, które mogą tylko wyjść im na dobre. W grupie mistrzowskiej, bo to zwycięstwo sprawia, że WKS na pewno zagra w drugiej połowie czerwca i w lipcu z najlepszymi, i na pewno zobaczymy go w przyszłym sezonie w PKO Ekstraklasie.

Przed Śląskiem w rundzie zasadniczej już tylko mecz z ostatnim w tabeli ŁKS-em. To nie znaczy że należy ich lekceważyć, bo tego nie wolno, ale pewny awans do ósemki na pewno tworzy szansę przetestowania tych, którzy grali mniej. Bo w grupie mistrzowskiej każdy będzie potrzebny.

Mecz Śląsk – ŁKS Łódź odbędzie się w niedzielę 14 czerwca o godz. 18:00 na Stadionie Wrocław.

Wisła Płock – Śląsk Wrocław 1:2

Gole:

1:0 – Damian Michalski 37’

1:1 – Robert Pich 71’

1:2 – Przemysław Płacheta 86’

Wisła: Kamiński – Michalski, Marcjanik, Uryga, Cabezali – Gjertsen (62. Ambrosiewicz), Rasak, Furman, Szwoch (84. Sahiti), Tomasik (78. Merebashvili) – Sheridan

Śląsk: Putnocky – Musonda, Tamas, Puerto, Stiglec – Marković (63. Pich), Żivulić, Mączyński, Chrapek (90. Łabojko), Płacheta - Exposito

Żółte kartki: Puerto (Śląsk)

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)

Oceń publikację: + 1 + 11 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1626