Kultura

Była uchodźcą. Wyreżyserowała spektakl w teatrze [WYWIAD]

2017-09-29, Autor: Michał Hernes

– Nie byłam świadoma, że jestem uchodźcą. Człowiek nigdy nie jest tego świadomy i o tym traktuje mój nowy spektakl. Wróciłam do domu, ale wciąż kocham Polskę i waszą wspaniałą kulturę – mówi Tanja Miletić Oručević, która wyreżyserowała we Wrocławskim Teatrze Współczesnym spektakl „Szaberplac. Moja miłość”.

Reklama

– Wszystko zaczęło się od reportażu prasowego, który zaintrygował mnie opowieścią o wrocławskim Szaberplacu jako o ogromnym mrowisku powojennej klęski, w którym kupowało się i sprzedawało ludzkie losy i historie – wyznaje reżyserka. – Sytuację w powojennym mieście znam z autopsji, ponieważ przeżyłam wojnę w Mostarze. Podobieństwa ludzkich losów i zachowań narzucały się same. Długo i szczegółowo wczytywałam się w literaturę i dokumenty na temat Wrocławia w roku 1945, odnajdując w Szaberplacu metaforę tamtego czasu. Podobieństwa – lub może po prostu prawidłowości rządzące wojną i ludzką naturą – zaczęły się mnożyć: od „wielkich spraw“ historycznych jak mechanizm czystki etnicznej i propagandy powojennej, która przepisuje historię po swojemu, do całkiem drobnych szczegółów jak napisy i polskie flagi na domach, oznajmiające, że „tutaj mieszka Polak”.

Prapremiera spektaklu będzie miała miejsce w piątek, 29 września, o godz. 19:00 we Wrocławskim Teatrze Współczesnym (ul. Rzeźnicza 12). W kolejnych dniach zostanie wystawiony o tej samej godzinie 30 września, a także 1, 3 i 4 października. 

Michał Hernes: jak doszło do tego, że trafiła pani do Wrocławskiego Teatru Współczesnego?

Tanja Miletić Oručević: jego dyrektor, Marek Fiedor, skontaktował się ze mną i zaproponował mi współpracę. Długo szukaliśmy tematu, który byłby mocny i intrygujący zarówno dla mnie, jak i dla niego. Doszliśmy do wniosku, że dobrą inspiracją jest słynny wrocławski Szaberplac. Praca nad tym spektaklem była długa i skomplikowana, ponieważ nie mieszkam w Polsce.

Kiedy poznała pani Marka Fiedora?

Współpracowaliśmy ze sobą osiemnaście lat temu w krakowskiej Wyższej Szkole Teatralnej.  Marek dostrzegł coś, co spodobało mu się w moich pracach i moim sposobie myślenia. Zauważył także, że radzę sobie z trudnymi tematami.

Dlaczego zdecydowała się pani na przyjazd właśnie do Polski?

Przyjechałam tu na studia do krakowskiej szkoły teatralnej, bo w Sarajewie – skąd pochodzę – trwała wojna, a ja uparłam się, że będę studiować reżyserię. Udało mi się trafić do Polski dzięki pomocy wielu wspaniałych  ludzi i zakochałam się w miejscowej kulturze, literaturze, no i w polskim teatrze.

Czy o wyborze Polski zadecydował przypadek?

Bardziej intuicja. Nie byłam wtedy świadoma, że jestem uchodźcą. Człowiek nigdy nie jest tego świadomy i o tym traktuje mój nowy spektakl. Wróciłam do domu, ale wciąż kocham Polskę i waszą wspaniałą kulturę.

Polska to kraj, w którym wiele osób nie lubi uchodźców.

Nie mnie się na ten temat wypowiadać. Pamiętam czasy, gdy byłam uchodźcą, a to, co obecnie dzieje się w Polsce jest napędzane przez media.

Skutkuje to frustracjami i nienawiścią.

W moim nowym spektaklu spróbowaliśmy zająć się tym, co aktualnie ma miejsce w polskim kraju.

Pani perspektywa, czyli osoby z zewnątrz, jest bardzo ciekawa.

Nie czuję się tu kimś obcym ze względu na moje wielkie przywiązanie do polskiej kultury i waszego języka. Odnoszę wrażenie, że ludzie bardziej żyją tym, co jest prezentowane w mediach, niż prawdziwymi relacjami międzyludzkimi. Powtórzę: lęk jest produkowany i podsycany przede wszystkim przez media. Chodząc po Wrocławiu widzę bardzo dużo obcokrajowców i słyszę przeróżne języki.

Niestety, ja widzę też różne awantury i ataki na obcokrajowców.

Jak wspominałam, niezręcznie jest mi się na ten temat wypowiadać, bo jestem tu chwilowo i w gościnie.

Jest takie piękne greckie słowo filoksenia, czyli powitanie obcych. Jego przeciwieństwo to ksenofobia.

Polska gościnność jest przecież ogromna. To fantastyczna tradycja. Jeśli zaś chodzi o ksenofobię, ogromnym problemem jest to, że łączy się z religią, czyli czymś bardzo Polakom bliskim.

A pani jest to bliskie?

Jestem ateistką i właśnie dlatego trudno mi się na ten temat wypowiadać

Czy obserwowanie osób wierzących i obrzędów jest dla pani interesując jako dla twórcy teatralnego?

Tak, bardzo ciekawią mnie skupiska religijnych ludzi, lubię je obserwować. Fascynuje mnie kolektywizm towarzyszący religijnym obrzędom. Gdy religia łączy się z ideami politycznymi, staje się to bardzo niebezpieczne. Faszyzm również łączy ludzi, choć w inny sposób. W tym sensie bardzo boję się tego, co dzieje się aktualnie w Polsce. To zalążek, który może się przechylić w niewłaściwą stronę. Na Bałkanach ma to miejsce od dwudziestu lat. Podobne zjawiska można zaobserwować w całej Europie.

Czy jest pani optymistką, jeśli chodzi o przyszłość Polski, Europy i świata?

Jestem bardzo zaniepokojona, ale chcę być optymistką.

Czy kocha pani ludzi?

Tak. Wydaje mi się, że na świecie nie ma nic ważniejszego od przestrzeni społecznej, w której ludzie ze sobą przebywają. Czym innym jest polityka, a czym innym społeczeństwo. Jak wspominałam, co innego mówi się w mediach, a jeszcze inne rzeczy faktyczne się dzieją.

Jaka jest w tym wszystkim rola teatru?

Może dać ludziom poczucie wspólnoty i możliwe, że to coś zmieni.

A czy teatr jest w wstanie przyczynic się do zmian, mieć na coś wpływ?

Czytam gazety, wiem więc, co stało się ze spektaklem „Klątwa” Olivera Frljića w Warszawie. Śledzę wszystkie reakcje i sposoby, w jakie teatr broni swojej przestrzeni. Obserwuję, jak wielkie reakcje i ogromne emocje wywołuje ta sprawa w społeczeństwie. Widzę, że teatr może mieć znaczenie. Nie chcę się jednak do tego odnosić, bo nie mieszkam w tym kraju.  Nie chcę tego oceniać, bo moja wizja jest zupełnie inna niż kolegi Frljića.

„Klątwa” prawdopodobnie zostanie wystawiona w październiku we Wrocławiu.

Mam nadzieje, że zobaczę wtedy ten spektakl.

Czy teatr powinien być polityczny?

Zależy, w którym momencie i w jakim kontekście. W okresie, w którym żyjemy musi być polityczny. W ten albo inny sposób. Nie chcę jednak mówić o twórcach i ich teatralnym języku.

Czy pani teatr jest polityczny?

Tak, bo niezależnie od różnic formalnych między poszczególnymi moimi spektaklami, zawsze jest w nich miejsce na interwencje. Powiem inaczej: nie jest polityczny, ale angażuje i porusza. Mam  nadzieje, że wynika to z danego kontekstu politycznego.

Ma pani w sobie siłę i odwagę, by robić taki teatr?

Mam, chociaż nie jest to łatwe. Ważną rolę odgrywa wsparcie wszystkich moich kolegów.

Czy to dobre, czy złe czasy dla teatru?

Moim zdaniem bardzo dobre, bo dają bardzo wiele możliwości.

Czy najlepsza sztuka często powstaje w kontrze do czegoś?

Tak. Nie sądzę, żeby zadaniem sztuki było reagowanie i politykę i mówienie o politykach w plakatowy sposób, ale musi być polityczna.

Jak polityczna sytuacja w Polsce wpłynęła na pracę nad pani spektaklem?

Mówiąc szczerze, w ogóle. Dojeżdżałam na próby i nie miałam możliwości poczucia politycznego życia. Co prawda mam swoje zdanie na pewne sprawy  i czytam gazety, ale nie czuję się upoważniona, by o tym mówić.

Czy ten spektakl jest zaproszeniem do dyskusji?

Tak, bo to fantastyczna metafora tego, co się współcześnie dzieje. Przejęcie własności ma bardzo dużo wspólnego z konsumeryzmem i z pogonią za dobrami materialnymi i pieniędzmi.  Dzisiaj, nawet w kontekście religijnym, największym bogiem są własność i pieniądz. Dlatego to także temat współczesny.

Nie wiem, czy życzyć pani, żeby się poprawiała czy nie poprawiła sytuacja w Polsce i na świecie.

(Śmiech): chyba lepiej życzyć, żeby się poprawiła.

Nawet mimo utraty takich tematów?

Nieważne. Jestem artystką, ale przede wszystkim człowiekiem.







Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 3

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1650