Wiadomości

Czapiewski: Dlaczego pieniądz nie idzie za pacjentem

2022-05-21, Autor: Edward Czapiewski

Czas najwyższy powiedzieć sobie, że praktycznie nie mamy ochrony zdrowia. Dobra ochrona zdrowia, a więc profilaktyka i wdrożenie leczenia, są kluczowe w dbałości o zdrowie. Nawet nazwy dwóch naczelnych instytucji brzmią: Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia. W tym drugim przypadku „Narodowy” ma wszystko załatwić. Zatem należy dodać jeszcze Narodowe Ministerstwo Zdrowia i będzie wszystko w porządku. Otóż nie, praktycznie możemy mówić o tragedii w ochronie zdrowia. 

Reklama

Każdy, kto zetknął się z naszym lecznictwem może tutaj wypowiedzieć wiele krytycznych uwag. Są pewne wyjątki: ci którzy mają dojścia lub są objęci inną służbą zdrowia np. kliniki rządowe. Istnieją szpitale prywatne, ale są one dla ludzi z bardziej bogatym portfelem. Sytuację zwykłych ludzi nieco poprawia opłacanie części zabiegów w prywatnych lecznicach przez NFZ. Przykłady kłopotów z dostępem do dobrego leczenia można mnożyć.

     W moim przekonaniu podstawowy błąd został popełniony w latach 2002 – 2003. Dzięki ministrowi niesławnej pamięci Mariuszowi Łapińskiemu w miejsce Regionalnych Kas Chorych została utworzona instytucja centralnie sterowana - Narodowy Fundusz Zdrowia. Początkowo myślano o zdecentralizowanym NFZ, a wyszedł centralistyczny potworek. Skutki odczuwamy do dzisiaj i żadne próby decentralizacji Funduszu nie powiodły się. Żadna ekipa rządowa, mimo zapowiedzi reformy, nic właściwie w tym kierunku, tj. poprawienia sytuacji chorych, nie zrobiła. Chyba, że za reformę uznamy potworki w rodzaju SOR, czy komasacja szpitali, o czym wspomniałem w poprzednim felietonie. Zagrożeniem dla poprawy ochrony zdrowia są zakusy na szpitale samorządowe. Będzie to oznaczało upaństwowienie służby zdrowia, co już przerabialiśmy – właściwie kręcimy się w kółko.

     Skutkiem tych różnych kontrreform w służbie zdrowia jest bezradność pacjentów. O usługach dentystycznych można tyle powiedzieć, że pacjenci prawie wszystko opłacają sami, też tak robię w trosce o uzębienie. Trafiłem przed kilkunastu laty do konowała (popularne określenie lekarza, który nie potrafi leczyć) i trzeba było szukać lepszego dentysty, ale to już kosztowało. Tak robi większość z nas. Praktycznie bardzo wielu pacjentów korzysta z okulisty (ostatnio drogo), bo z oczami nie da się poczekać. Poprawiło się tylko przy zaćmie, ale to z tego powodu, że chorzy robili zabiegi za granicą (Czechy, Niemcy) i NFZ zwiększył ilość pieniędzy w kraju, ponieważ rachunki z zagranicy były wyższe. Może to jest sposób? Wspomnę jeszcze o wizytach u kardiologów też prywatnie, bo serce nie chce oczekiwać kilku miesięcy na wizytę. Chyba już większość specjalizacji wymaga prywatnych wizyt. A to wszystko nas kosztuje.

     Pytanie zatem brzmi, dlaczego musimy płacić coraz częściej prywatnie, skoro od stycznia dosypano pieniędzy do NFZ, co odczuliśmy w podatkach? Gdzie się podziały te pieniądze? Kontroli nad NFZ praktycznie nie ma i tu chyba tkwi odpowiedź. Trzeba zabrać się za tego molocha, który wycenia wszystko i sam siebie kontroluje. Do tego w radach Funduszu zasiadają krewni i znajomi królika. Nie jest to tylko praktyka obecnej ekipy.

     Zwrócę uwagę na jeszcze jedną dewiację. Lekarze pracują w placówkach prywatnych i w placówkach uspołecznionych. Praktyka jest taka: najpierw wizyta w placówce prywatnej, a potem leczenie czy zabieg bardzo często w placówce uspołecznionej. A wystarczyłoby określić, że lekarz albo pracuje w placówce prywatnej, albo w uspołecznionej. Patologie można przeciąć, tylko trzeba chcieć, a nie gadać.

   Na zakończenie ostatnia sprawa, od której zacząłem. Praktycznie chyba z oszczędności (znowu NFZ) lekarze dość skąpo kierują na badania, chociaż wdrożona terapia nie pomaga. Często sami płacimy za badania laboratoryjne. Ostatni przykład. Pacjent leczony był przez lata na zespół jelita drażliwego, podczas gdy okazało się (ale dopiero po sekcji), że miał zatkaną aortę brzuszną. Objawy są podobne, zabrakło właśnie badania profilaktycznego. I tak to u nas działa z tym zdrowiem. Na to nie pomogą ani komasacje szpitali, budowa nowych szpitali, czy najnowocześniejsze urządzenia typu da Vinci. Na początku i na końcu jest człowiek. Fikcją stało się twierdzenie, że pieniądz idzie za pacjentem. I to byłoby na tyle.

Oceń publikację: + 1 + 9 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.