Wiadomości

„Czy leci z Wami p. Sutryk?” – takie pytanie w odpowiedzi na odpowiedź. I pewne zadanie matematyczne, choć komunikacyjne

”I tych korków pewnie by nie było, gdyby nie ten kot gałgan, co to zjadł kanarka. Tym kotem nie jest prezydent – a przynajmniej nie z powodów, które się, jak mniemam, Panu wydają. Winne też nie są remonty i strategia, czy raczej jej brak (przynajmniej nie ta, o której Pan pisze). Tym kotem, co jest gałganem jest właśnie Pan”. Taką opinię przeczytałem na swój temat po opublikowaniu tydzień temu mojego wstępniaka mającego pokazać, czym powinien zajmować się portal TuWroclaw.com, w którym właśnie rozpocząłem pracę. Autorem tej opinii jest Pan Andrzej Padniewski ze stowarzyszenia Akcja Miasto. A jestem gałganem, ponieważ, podobnie jak pozostałych 240 tysięcy osób we Wrocławiu (w tym autor polemiki, co sam przyznaje), korzystam z auta. I stąd korki w mieście.

Reklama

Szkoda tylko, że autor tej opinii skupił się na jednym wątku anegdotycznym całego mojego tekstu. Pewnie dlatego, że jest to główny temat jego zainteresowań i aktywności. To trochę tak, jakbym ja teraz w odpowiedzi, unikając głównego wątku tej polemicznej opinii, zaczął zastanawiać się nad istotą różnego rodzaju ruchów miejskich, których nigdy nie byłem specjalnym zwolennikiem. Z dwóch powodów. Dość często entuzjazm przedkładają nad wiedzę fachową i nigdy nie wiadomo, kiedy z ruchów miejskich przekształcają się w ruchy ratuszowe, wspierające urzędników. W tym ostatnim nie ma nic zdrożnego. W demokracji, w przeciwieństwie do systemów totalitarnych i w wariancie lewicy zwanej lewactwem, każdy może popierać kogo chce i głosić dowolne opinie, ale trzeba to czynić jawnie, a nie w jakiejś zawoalowanej formie. I teraz podkreślę to wyraźnie: POWYŻSZE OPINIE SĄ NATURY BARDZO TEORETYCZNEJ I NIE MAM ŻADNYCH PODSTAW, BY ODNOSIĆ JE DO AKCJI MIASTO. Ale nie ukrywam, że w mojej głowie - i po telefonach wiem, że nie tylko w mojej - na chwilę zrodziło się pytanie: czy oni coś kombinują z ratuszem lub prezydentem?

Wróćmy do mego „gałganiarstwa”. Opinia, że korki są przez kierowców, jest równie prawdziwa jak słynna wypowiedź pewnej sprzątaczki: jest brudno, bo ludzie brudzą.  I gdybyśmy zostali przy tej najprawdziwszej z prawd, to pewnie by nam już nie było widać czubka głów z gór śmieci. W XXI wieku od radzenia sobie z takimi prawdami są wysokiej klasy specjaliści, powszechnie zwani urzędnikami (proszę się nie śmiać). Dlatego nadal uważam, że to oni głównie powinni takie rzeczy usprawniać i tak kierować pewnymi procesami „aby Wrocław rósł w siłę, a ludzie żyli dostatniej”.

No i jeszcze jedna rzecz. Coraz częściej, gdy słyszę opinię o gałganiarstwie, budzę się z pytaniem: czy samochód jest legalnym środkiem transportu? No jest i nikt w tej chwili sprawniejszego i bardziej wszechstronnego nie wymyślił. Moim zdaniem, mniej legalnym jest rower, który często wymyka się przeróżnym kodyfikacjom prawnym i jego użytkownik, gdy na przykład przewini, jest trudniejszy do zidentyfikowania.

Kolej? Genialne rozwiązanie, które pod koniec XX wieku mocno zlekceważono i teraz dość trudno do niego powrócić, bo przede wszystkim brak woli politycznej i często jesteśmy skazani na emocjonalne reakcje urzędników, czego najlepszym przykładem było pozbawienie przez prezydenta Wrocławia tysięcy mieszkańców możliwości z korzystania z pociągów na podstawie tak zwanej Urbancard. Ratusz tłumaczy: bo było za drogo… Znam wiele bardziej bezsensownych i większych wydatków z kasy miejskiej, a przecież dla nikogo nie jest tajemnicą, że zrezygnowano dlatego, bo obecnie Pan prezydent nie lubi marszałka, który zarządza kolejami i już. A jak Pan prezydent kogoś nie lubi, to wiadomo…

Gdy słyszę więc, że jestem wrogiem kolei, to… bardzo się denerwuję. Od lat z moją poprzednią redakcją walczyliśmy na przykład o przywrócenie do użytku kluczowego z punktu widzenia kolei aglomeracyjnej Dworca Świebodzkiego. Wszyscy teoretycznie twierdzili, iż są za, ale nic się nie wydarzyło. Tylko premier ogłosił, że przygotują jakąś strategię przywracania, ale w takim terminie, że prędzej na torach wyrosną palmy niż pojawi się tam pociąg. Ostatnio natomiast usłyszałem opinię dość prominentnego urzędnika od kolejnictwa, że tak naprawdę, to w kilka miesięcy można ten dworzec przywrócić dla pociągów. Wystarczy tylko wola polityczna wszystkich podmiotów i tu chyba dochodzimy do kluczowego rozwiązania problemu.

Tylko zanim o nim, to jeszcze jedna kwestia związana z polemiką przedstawiciela Akcji Miasto. Otóż autor proponuje mi wyzwanie. Abym wskazał ową rubież północno-wschodnią, z której dotarcie do centrum miasta zajmuje mi około 3 godzin, a On mi znajdzie rozwiązanie komunikacyjne bez konieczności używania auta i do tego szybsze. Zanim tam się spotkamy, to w czasach pandemicznych najpierw proponuję rozwiązać problem teoretycznie.

Tytułem wstępu tylko dodam, iż jestem mało reprezentatywnym mieszkańcem rubieży, bo już nie muszę dowieźć trójki małoletnich dzieci do trzech rożnych placówek oświatowych, a potem na dodatkowe zajęcia i jeszcze jakoś z nimi wrócić. Ale i tak spróbujmy. A i jeszcze jedno. W rachubę nie wchodzi rower, bo mi lekarz zabronił. Naprawdę.

Spotykamy się na końcu wsi Prężyce. Od strony Lenartowic. Chciałbym dotrzeć bez używania auta do pracy na godzinę 9, na al. Karkonoską. W ciągu dnia mam trzy spotkania w trzech różnych punktach Wrocławia. Po południu muszę jeszcze dotrzeć z mamą do lekarza z ul. Lotniczej na ul. Weigla, a wieczorem o 21 umówiłem się z żoną do kina. A potem chcę wrócić do domu. I nie przyjmuję odpowiedzi: było się nie wyprowadzać z miasta…

Ufff… Nie jestem zwolennikiem niekończących się polemik, dlatego obiecuję, iż kolejnymi odcinkami nie będę Państwu zajmował czasu. Natomiast przedstawicieli Akcji Miasto zapraszam do ścisłego współdziałania, bo jak widać mamy też i wspólne cele. Kolej, kolej i jeszcze raz kolej. I uprzyjmy się na Świebodzki. Może razem przeskoczymy tę polityczną niemoc. Obiecuję, że uruchomią ten dworzec przestanę być gałganem. No dobra, będę rzadziej „gałganił”.

Oceń publikację: + 1 + 32 - 1 - 20

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~maximus 2021-11-19
    11:04:05

    19 7

    Ten moment, w którym dowiadujesz się, że były redaktor naczelny gazety WROCŁAWSKIEJ tak na prawdę od lat mieszka 20 km od centrum Wrocławia... wow takiego obrotu akcji się nie spodziewałem...

    Znaczy się, może Pan redaktor mieszkać gdzie mu się podoba, może uważać, że ma takie samo prawo do bycia "z Wrocławia" jak jego mieszkańcy, którzy tutaj mieszkają i muszą znosić wszystkich przyjaznych, którzy muszą (!) zaparkować na chodniku pod twoim domem... totalnie to kumam - "Wrocław to wspólna sprawa", prawda?

    Proszę jednak dostosowywać swoje opinie i wypowiedzi do faktu że TY NIE MIESZKASZ WE WROCŁAWIU i we Wrocławiu jesteś tylko gościem. Już nie będę wnikał, czy płaci pan tutaj podatki (mam taką cichą nadzieję) - tyle spraw dziennie musi Pan tutaj załatwić, że może warto się dorzucić do tej całej infrastruktury i usług z których Pan korzyta, było by miło!

    PS czekam na artykuł skierowany do Pańskiego samorządu - czyli do gminy wiejskiej Miękinia - może dorzucą się do kolei aglomeracyjnej tak jak to zrobiła gmina Katy Wrocławskie.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 8927