Kultura

Czy warto się wybrać na nowe „Gwiezdne wojny”? [RECENZJA]

2017-12-15, Autor: Michał Hernes

Są tacy, którzy z zainteresowaniem i ekscytacją czekają na kolejne „Gwiezdne wojny”, ale nie brakuje też osób, które nie rozumieją tego fenomenu i omijają je szerokim łukiem. Czy najnowsza część, zatytułowana „Ostatni Jedi”, zadowoli jednych i drugich?

Reklama

Nie ukrywam, że wychowałem się na gwiezdnej sadze i mam do niej wielki sentyment. Jestem fanem tych filmów do tego stopnia, że w ostatnich latach chodziłem na przedpremierowe pokazy kinowe, którym towarzyszyły liczne atrakcje zorganizowane przez wrocławski fanklub „Gwiezdnych wojen”.

Nie oznacza to jednak, że patrzę te produkcje bezkrytycznie. Wciąż zastanawiam się, czy właściciel praw do tej serii, firma Disney, nie uszczęśliwia fanów na siłę, wypuszczając co roku kolejną filmową premierę rodem z odległej galaktyki. Z drugiej strony filmów z komiksowego świata Marvela produkują rocznie znacznie więcej.

Te wątpliwości sprawiły, że nie wiedziałem, czego się spodziewać po nowej premierze, czyli „Ostatnim Jedi”. Zwłaszcza, że prezes LucasFilm Kathleen Kennedy słynie z tego, że trzyma reżyserów krótko, ingeruje w ich wizje, a nawet zwalnia ich w trakcie powstawania filmu.  Reżyser „Ostatniego Jedi” Rian Johnson również nie dostał pełnej swobody, ale i tak pozwolono mu na dużo. Choć nie dokonano w tym filmie wielkich wolt, to jednak trzeba mieć jaja, by wyreżyserować coś, co niekoniecznie musi się spodobać wszystkim fanom „Gwiezdnych wojen”. Ja w trakcie seansu byłem jednak zachwycony i znów poczułem dziecięcy dreszczyk emocji. Przeżywałem zarówno chwile ekscytacji, jak i wzruszeń. Nie będę się na ten temat rozpisywał, bo im mniej się wie o tym filmie, tym lepiej i tym większe będą niespodzianki. Mimo wszystko nie mogę nie wspomnieć o tym, jak mnie zaskoczyły i zachwyciły postacie, w które wcielili się Mark HamillAdam Driver. Obaj pokazali, jak świetnymi potrafią być aktorami, a Johnson wiedział, jak tchnąć w tych bohaterów coś więcej. Amerykański reżyser doskonale czuje kino gatunkowe i świat "Gwiezdnych wojen". Między innymi dzieki niemu „Ostatni Jedi” to film przepiękny w warstwie wizualnej, dowcipny, zaskakujący i trzymający w napięciu. Niestety, jest trochę zbyt długi (trwa dwie i pół godziny), a jego początek trochę mi się dłużył, ale jego imponująca końcówka w pełni mi to zrekompensowała. Z drugiej strony po seansie chciałem więcej. 

Parafrazując słowa pisarza Christophera Priesta, reżyser i widzowie zawierają Pakt Cichej Zgody na Moc. Moim zdaniem jest jej w „Ostatnim Jedi” bardzo dużo. Fani gwiezdnej sagi raczej na pewno się na ten film wybiorą, a jeśli ktoś lubi dobrą bezpretensjonalną rozrywkę, niech zaryzykuje. Niewykluczone, że w trakcie seansu poczuje, podobnie jak ja, epicki oddech wielkiej przygody.

Oceń publikację: + 1 + 2 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1476