Wiadomości

Czy wrocławianie powinni wybierać prezydenta?

2022-05-20, Autor: Arkadiusz Franas

Samorząd jest najważniejszy - powtarzają wszyscy. Demokracja jest the best - dodają jeszcze głośniej. Ale w kuluarach można usłyszeć, że jedno i drugie bywa przereklamowane. Zwłaszcza, gdy ludzie wybierają nie tych, co tak głośno krzyczą. I wtedy jest nie demokracja, a fałszerstwo, zdrada, oszustwo, handel głosami... Choć większość tak chciała.

Reklama

Ostatnio miałem okazję przyglądać się dwóm dużym spotkaniom samorządowców. W pierwszym przypadku było to spotkanie samorządowców partyjnych, mocno powiązanych z Platformą Obywatelską, na które nie zaproszono samorządowców wyznających innych wodzów i inne systemy działania. Chyba tak na wszelki wypadek, który w kynologii nazywa się bronieniem zasobów.

W drugim przypadku doszło do dyskusji samorządowców raczej bezpartyjnych, z których nawet może i niektórzy mają jakieś legitymacja partyjne, ale raczej na dnie szuflady. No bo kto chciałby tam się obnosić z przynależnością do PSL-u czy niezapłaconymi składkami w SLD, który i tak już zmienił nazwę.

Na to drugie spotkanie zaproszono samorządowców wyznających wszystkich wodzów i wszelkie systemy działania, ale ci co zrobili pierwszy meeting, ten drugi zbojkotowali. Dlaczego? Bo tam myślenie iście leninowskie, że prawdziwi samorządowcy to oni, a nie inni. I podobno nawet jak ktoś z ich szeregów chciał przyjść, to mógł co nieco stracić. A i celowo stosuję szyk charakterystyczny dla gramatyki francuskiej, najpierw rzeczownik, potem przymiotnik, by na wszelki wypadek samorządowcy nie kojarzyli się z żadnym ugrupowaniem.

Na obu spotkaniach oficjalnie dyskutowano o rzeczach ważnych i ważniejszych. Mogą sobie Państwo o tym przeczytać w relacjach z obu wydarzeń. Ja natomiast ruszyłem w kuluary, gdzie można było usłyszeć o tym, co już dawno nie było przedmiotem żadnej oficjalnej dyskusji, czyli samorząd owszem, ale jaki?

Po pierwsze coraz odważniej mówi się o tym, że wybory bezpośrednie wójtów, burmistrzów, a zwłaszcza prezydentów miast to może nie jest najlepszy pomysł. Oczywiście nie znam polityka, który oficjalnie by przyznał, że takie wskazywanie szefa gminy to zły pomysł. Z prostej przyczyny. Natychmiast usłyszy, że jest antydemokratyczny, terrorysta i świnia, która nie wierzy w mądrość ludu. Lud owszem i mądry jest, ale przecież nie wszechwiedzący. Ulega presji, modom i innym środkom perswazji. Doskonale to ostatnio wykazał wicemarszałek Marcin Krzyżanowski, który w rozmowie z tuwroclaw.com tak zdiagnozował ostatnie wybory prezydenta Wrocławia: „Motyw antypisowski stawał się dominujący i bez względu kto by wystartował, na tej fali miał praktycznie zagwarantowaną wygraną”.

Zresztą podobne głosy słychać nie tylko w kuluarach, ale wśród samych wyborców, którzy czasami mają dość tych ciągłych głosowań. A to do europarlamentu, a to do Sejmu czy Senatu, to znowu rada gminy, sejmik, rada powiatu, czasami sołtys, no i jeszcze trochę drobniejszych. Można mieć dość?

Oczywiście zwolennicy wyborów bezpośrednich przypominają, że gdy szefa gminy wybierały rady, to taki wójt, burmistrz czy prezydent miał ciężko, bo musiał wszystko dogadywać z rajcami, bo inaczej mogli go odwołać. I inwestycje szły wolniej. Może było ciężej, ale może byłyby bardziej przemyślane. Te inwestycje. I ktoś takiego urzędnika kontrolował, bo teraz… Pięć lat laby. A drugiej kadencji, gdy już nawet wyborców nie trzeba będzie się bać, bo ostatnia, hulaj dusza, piekła nie ma! Wiem, jest referendum, ale to tak skomplikowane niczym regulamin festiwalu Eurowizji.

To konstatacje ze stolika nabuzowanego emocjami, bo podano pierwszą kawę. Przy drugim, gdzie dominowała woda i soczki usłyszałem o rozłączeniu czasowym wyborów wójta, burmistrza i prezydenta oraz radnych. Tych drugich na przykład wybierać w połowie kadencji szefa gminy. Wtedy jest większa szansa, że do władzy dojdą ci, którym poczynania najważniejszego urzędnika się nie podobają i trochę go przystopują. Bo teraz to lider wprowadza swoje ugrupowanie do rady podczas jednej kampanii i ma maszynkę do głosowania. Model znany we Wrocławiu od lat.

Przy kolejnym padło coś znacznie mocniejszego. Ale… Może… Rzecz w tym, by ludzie tylko wybierali rady gmin. A te już resztę. Wszystko co wyżej w samorządzie, czyli rady powiatu, jak są potrzebne, sejmik, a na pewno wójtów, burmistrzów prezydentów, marszałka. W różnej konfiguracji i na różnych zasadach. Co tam pili? Nie czułem nic niepokojącego. Naprawdę.

I tak wygląda zapis z nieoficjalnych rozmów samorządowych. I ja tam się ciut pokręciłem, niewiele zjadłem, na wszelki wypadek nic nie piłem. A poważnie, to chyba cały czas najważniejsza w samorządzie jest konstatacja prof. Jerzego Regulskiego, którego uważa się za twórcę współczesnego polskiego samorządu: „Upartyjnienie samorządu staje się elementem zagrażającym istocie samorządności. Aby mieć zaufanie do władz, mieszkańcy muszą mieć pewność, że reprezentują one ich interesy, a nie interesy partii...”.

Przyznaję, że kilka poglądów pana profesora na lokalną władzę mi się nie podoba, ale tę uwagę wywiesiłbym na każdym ratuszu.

Oceń publikację: + 1 + 23 - 1 - 13

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.