Dachowanie na Nadodrzu. Samochód zablokował torowisko [ZDJĘCIA]

Do zdarzenia doszło po tym, jak 38-letni kierowca porshe nie zastosował się do znaku "stop" i uderzył w skodę, prowadzoną przez 22 -latka. Drugie auto przewróciło się na dach.

- Kierowca porshe został ukarany mandatem. Zdarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja, bo pomocy medycznej udzielono na miejscu - mówi Krzysztof Marcjan z wrocławskiej policji. 

Leżący na dachu samochód zablokował torowisko linii nr 7. Tramwaje skierowano objazdem przez ul. Drobnera, pl. Bema, Poniatowskiego, Jedności Narodowej, Słowiańską w obu kierunkach. Dodatkowo wprowadzono objazd dla autobusów linii, które w obu kierunkach kursują przez ul. Łokietka i Trzebnicką.

To już kolejne groźne zdarzenie na tym skrzyżowaniu. Na początku lipca doszło tu do wypadku samochodu osobowego z autobusem. Jeden ze świadków zdarzenia uważa, że powodem niebezpiecznych zdarzeń może być wyłączanie sygnalizacji na skrzyżowaniu. – Kiedy jej nie było, lata temu, sytuacja była podobna - wypadek za wypadkiem - gdy sygnalizacja została zainstalowana, problem praktycznie zniknął. Potem ktoś z decydentów postanowił sprawdzić, co będzie, gdy ponownie się ją wyłączy – mówi nam jednen z mieszkańców Nadodrza.

Na niedziałającą sygnalizację skarży się też Izabela Duchnowska ze stowarzyszenia Nowe Nadodrze. – Pamiętam, jak pewnego dnia samochód wylądował dosłownie na drzwiach wejściowych do mojej klatki schodowej. Zawnioskowaliśmy o światła, zamontowano i był prawie spokój, zdarzały się wypadki, ale bardzo rzadko. Obecnie znów mamy czarną serię – tłumaczy i informuje zarazem, że jej organizacja złożyła już wniosek o przywrócenie sygnalizacji.