Wiadomości

Do Wrocławia znów przyjeżdża cyrk. Protest obrońców zwierząt i interwencja miasta

2020-09-02, Autor: Marta Gołębiowska

Cyrk Arena, obecny we Wrocławiu co roku, ponownie wystąpi na Psim Polu w najbliższą niedzielę. Ze względu na pokazy w wykonaniu dzikich zwierząt, które znajdują się w programie atrakcji, protest przy ul. Litewskiej organizuje wrocławski oddział Fundacji "Viva!".

Reklama

Lwy, konie, wielbłądy, słonie - takie zwierzęta można zobaczyć na pokazach, organizowanych od 12 lat przez jeden z trzech polskich cyrków - Cyrk Arena, który zapowiedział tegoroczne wrocławskie występy na niedzielę, 6 września, na godz. 14 i 17. Bilet dla dorosłego kosztuje 40 zł, a dla dziecka - 30 zł. W poprzednich latach w dwóch pokazach we Wrocławiu brały udział łącznie nawet 2 tysiące widzów, ale w tym roku może być ich zdecydowanie mniej ze względu na epidemię.

Wrocławska fundacja "Viva! Akcja dla zwierzat" zapowiedziała na niedzielę protest, organizowany wspólnie z Ruchem Antyłowieckim przy wsparciu działaczy Anonymous for the Voiceless. Zaprasza na niego wrocławianki i wrocławian, których razi wykorzystywanie dzikich zwierząt do pokazów cyrkowych. 

- Nie pozostaniemy obojętni wobec tak rozumianej tradycji rodem z Koloseum. Wrocław kategorycznie nie zgodził się na występy cyrków na terenach miejskich, jednak w tym wypadku zgodę na rozbijanie się po Psim Polu wydał prezes tamtejszej spółdzielni mieszkaniowej. Zachęcamy do przesłania mu swojej wyważonej, kulturalnej, choć niekoniecznie miłej opinii w tej kwestii. My na tym nie poprzestaniemy - zapowiada Paweł Dejnak z "Vivy". 

Cyrk szkodliwy dla dzieci

Prośbę do Tadeusza Sadowego, prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej im. Bolesława Krzywoustego, o wycofanie się z udostępnienia terenu Cyrkowi Arena skierował także poseł Lewicy, Krzysztof Śmiszek.

- Te zwierzęta cierpią, bo zostały brutalnie wyrwane ze swojego naturalnego środowiska i tresowane w celach zarobkowych, przy uzyciu psychicznej i fizycznej przemocy. Między występami są trzymane w małych klatkach, często ze spętanymi kończynami. Chirurgicznie usuwa im się zęby i pazury, okaleczając je ko końca życia - przekonuje Śmiszek.

W piśmie przywołuje stanowisko Komitetu Psychologii Polskiej Akademii Nauk, która uznała spektakle cyrkowe z udziałem zwierząt za pozbawione walorów edukacyjnych, a wręcz potencjalnie szkodliwe dla procesu wychowania młodych ludzi. Natomiast Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu określiło nakłanianie dzieci do udziału w spektaklach cyrkowych jako działalność niepożądaną.

W akcję włączył się również Sebastian Lorenc, wiceprezydent Wrocławia. Zadzwonił do prezesa spółdzielni na Psim Polu, próbując namówić go na rezygnację z wynajęcia terenu cyrkowi. 

- Uchwały w tej kwestii są w innych miastach unieważniane przez sądy, dlatego my uchwaliliśmy stanowisko, którym zakazujemy takiej działalności na terenach miejskich. Niestety nie mamy wpływu na tereny prywatne w tym zakresie, możemy tylko zalecać zaniechanie ich udostępniania na działalność cyrkową z użyciem zwierząt, której jesteśmy zdecydowanie przeciwni - mówi Lorenc.

"Zwierzętom nie dzieje się krzywda"

- Ja nie mogę zerwać umowy z cyrkiem kilka dni przed występami. Patrzę na to inaczej, spółdzielnia musi zarabiać, cyrk też musi jakoś zarabiać. Traktowanie zwierząt w cyrkach zależy wyłącznie od ludzi, są tacy, którzy o nie dbają, zdarzają się też tacy, którzy traktują je jak maskotki. Gdyby istniała uchwała miasta, zakazująca występów cyrkowych z udziałem zwierząt także na terenach prywatnych, to bym się do niej dostosował. Ja się mogę ewentualnie zastanowić nad tym na przyszłość, ale na pewno nie będę podejmował nagłych decyzji - komentuje Tadeusz Sadowy, prezes SM im. Krzywoustego.

Mirosław Złotorowicz, szef Cyrku Arena, o broniących praw zwierząt aktywistach wypowiada się ostro. - To oni męczą zwierzęta. Są wśród nich oszuści, którzy okrężną drogą próbują czerpać z tego zysk albo po prostu żyją z hejtu. Tym, którzy w to nie wierzą, polecam Czarną Listę Organizacji Prozwierzęcych.

Sam nie uważa, by zwierzęta wykorzystywał czy też powodował ich cierpienie. - Nie dostajemy żadnych mandatów, nie zmuszamy zwierząt do niczego. Tricki, które wykonują, są ich naturalnymi odruchami. Podczas dwugodzinnych pokazów, których częścią są akrobacje artystów, występują po 10 minut, zarabiając na siebie. Taki lew je 10 kg mięsa dziennie i skądś trzeba brać na to pieniądze - mówi Złotorowicz, podkreślając, że cyrk bez zwierząt nie ma szans na przetrwanie.

- Nasz cyrk jest skierowany głównie do rodzin z dziećmi, a dzieci chcą oglądać zwierzęta. Cyrki bez zwierząt upadają - kwituje.

Komentuje Robert Maślak z Instytutu Biologii Środowiskowej Uniwersytetu Wrocławskiego:

Nie ma czegoś takiego jak złe i dobre traktowanie w przypadku tresury zwierząt, zwłaszcza nieudomowionych. Wszystkie podlegają podobnej procedurze, żeby uzyskać efekt, jaki obserwujemy na arenie. Z perspektywy biologii nie mam wątpliwości, że mamy tu do czynienia ze znęcaniem się, przy czym dotyczy to dwóch kwestii.

Pierwsza to warunki trzymania zwierząt w cyrkach – nie da się stworzyć właściwego miejsca do życia dla lwa czy wielbłąda w przyczepie samochodowej. Nie da się umożliwić spełniania podstawowych potrzeb, takich jak potrzeba eksploracji, izolacji od innych osobników czy interakcji społecznych u gatunków żyjących w grupach. Do tego dochodzi ciągłe przemieszczanie się w trasie. Zwierzęta wykazują poważne zaburzenia zachowania, z których najbardziej widoczna jest stereotypia ruchowa, gdy zwierzę chodzi wzdłuż krat w jedną i drugą stronę. Są też bardziej dyskretne objawy stereotypii, np. ciągle oblizywanie się. Wszystkie są wyrazem głębokiej frustracji i sygnałem, że zwierzę nie radzi sobie z sytuacją w jakiej się znalazło.

Często nawet po przeniesieniu do lepszych warunków zaburzenia nie mijają. Przypominam sobie niedźwiedzia w azylu w Niemczech, który choć znalazł się po latach w cyrku, na ogromnym leśnym wybiegu i pod fachową opieką, wciąż psychicznie nie radził sobie ze stresem i robił kilka kroków do przodu, a potem cofał się i tak całymi godzinami. To etap, gdy warunki utrzymania powodują już nieodwracalne zmiany w centralnym układzie nerwowym.

Drugi aspekt to sama tresura. Zwierzęta nieudomowione nie są nastawione na współpracę z człowiekiem, zatem trzeba ją wymuszać. Nie da się tresować lwa bez przemocy– trzeba na nim wymuszać odpowiednie zachowania, ale też dbać o to, aby nam nie zagrażał. Stąd metalowe pałki, czy baty widoczne nawet w czasie występu. Tresura na zapleczu to systemu kar i nagród - mówiąc potocznie. trzeba "złamać psychikę zwierzęcia". Zwierzęta odbiera się od matek, gdy są jeszcze bardzo małe, uzależnia psychicznie od człowieka, a gdy wykazują naturalną agresję, stosuje się brutalne kary. Lew musi wiedzieć, że za każdą próbę niesubordynacji czeka go kara. Dlatego też Polska powinna dołączyć do coraz liczniejszej grupy państw, które całkowicie zakazały występów zwierząt w cyrkach. 

Czy cyrk z użyciem zwierząt powinien być w Polsce zakazany?




Oddanych głosów: 1363

Oceń publikację: + 1 + 22 - 1 - 7

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Szymon Rauchut 2020-09-02
    18:36:05

    8 12

    Żyjemy w XXI wieku teraz wielką atracją cieszą się pokazy zwierząt w iluminacjach. Każdy jest zachwycony z tych pokazów. Zwierzęta powinny trafić albo do zoo albo do swojego naturalnego środowiska. Jeśli człowiek ma prawo do swobody życia w swoim otoczeniu to tak samo zwierzę na to zasługuje. STOP ZWIERZĄT W CYRKACH!!! A JAK JUŻ KOMUŚ ZALEŻY NA PUBLICE TO NIECH SAM SIĘ PRZEBIERZE ZA LWA I SAM APORTUJE I SPEŁNIA KOMENDY...

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.