Sport

Droga do nieba wiodła przez piekło. Koszykarski Śląsk wygrał dzięki zabójczej końcówce!

2021-10-30, Autor: Bartosz Królikowski

Bardzo długo nie układał się ten mecz koszykarzom Śląska Wrocław, ale ostatnie 1,5 kwarty to był ich czas. Wrocławianie po wymagającym boju pokonali w Hali Orbita Trefla Sopot 77:67, odnosząc drugie ligowe zwycięstwo z rzędu.

Reklama

Ostatnie kilka dni na nowo mogły rozbudzić nadzieję kibiców Śląska, że coś tu w końcu zaczyna iść we właściwym kierunku. Najpierw absolutnie zdemolowanie w lidze MKS-u Dąbrowa Górnicza aż 102:60. Prawdziwy przełom w bardzo przeciętnej jak dotąd w tym sezonie ofensywie. Zaś w środku tygodnia WKS udał się do Francji na drugi mecz EuroCup z Boulougne Metropolitans 92. Wrocławianie przegrali 83:86, ale zagrali naprawdę dobre spotkanie w ataku. Byli skuteczni, grali w dobrym tempie i postawili naprawdę bardzo trudne warunki aktualnemu wiceliderowi ligi francuskiej. Biorąc pod uwagę że jeszcze kilka dni wcześniej tracili prawie 100 pkt w Szczecinie i nie byli w stanie rzucić nawet 60 pkt słabszemu od Francuzów Lietkabelisowi, krok w przód był widoczny.

Cały czas jednak potrzeba było potwierdzenia oraz przede wszystkim zwycięstw. Wszakże w Energa Basket Lidze bilans wciąż był kiepski (3-6). Kolejną przeszkodą na drodze WKS-u był Trefl Sopot. Starcie z wieloma podtekstami. Po pierwsze, obie drużyny to „starzy znajomi” z zeszłego sezonu. Śląsk z Treflem zmierzyli się w ćwierćfinale, gdzie jak wiadomo, górą byli wrocławianie 3:1. Poza tym ten mecz był symboliczny dla kilku zawodników. Rozgrywającym Śląska jest bowiem aktualnie były gracz sopocian, Łukasz Kolenda, któremu po raz pierwszy przyszło także stanąć naprzeciwko wciąż grającego dla Trefla brata – Michała. W Trójmieście zaś gra aktualnie Mateusz Szlachetka, jeszcze w zeszłym sezonie gracz WKS-u.

Na parkiecie nie było jednak miejsca na sentymenty. Oba zespoły rozpoczęły dość ospale, w pierwszych akcjach meczu niewiele było skuteczności. Różnica polegała na tym kto przez jak długi czas pozostawał w takim „stanie”. Trefl przebudził się dość szybko. Goście złapali dobry rytm, napędzani dobrymi akcjami Michała Kolendy oraz trójkami Karola Gruszeckiego. Śląsk z kolei wyglądał nieco jakby męczył się sam ze sobą. Bardzo brakowało im płynności, a pod koszem byli zdominowani przez rywali. Tuż przed końcem kwarty trójkę trafił Aleksander Dziewa, nieco zmniejszając straty do stanu 14:20.

Drugą kwartę gospodarze zaczęli niby nieźle, od dwóch celnych rzutów za trzy (Karolak oraz Justice). Problem w tym, że przez prawie 5 minut to było jedyne co im się udało. Tymczasem Trefl czasu nie marnował, sukcesywnie powiększając przewagę, która osiągnęła w szczytowym momencie aż 15 pkt (37:22). Dopiero w końcówce drugiej partii Śląskowi udało się pozbierać. Gospodarze zwarli szyki w defensywie, a Cyril Langevine oraz Travis Trice II zadbali o zdobycz punktową. Efekt był taki, że ostatecznie do przerwy było tylko 33:38.

Trzecia kwarta również długo nie układała się po myśli Śląska. Wrocławianie grali na skuteczności z gry poniżej 40%, co mówiło wiele o tym jak im szło. Udało im się natomiast ograniczyć nieco zapędy Trefla, jednakże to pozwalało na nie powiększanie strat, a nie ich odrabianie. Jednak końcówka znów należała do gospodarzy. Konkretnie do duetu rozgrywających. Trice Jr oraz Łukasz Kolenda pojawili się wówczas razem na boisku i zrobili mnóstwo dobrego. Polak dwa razy trafił za 3, Amerykanin znacznie przyspieszył grę WKS-u i również dobrze pocelował zza łuku. Efekt był natychmiastowy. Śląsk przed ostatnią kwartą doprowadził do remisu 59:59.

W niej z kolei wrocławianie z każdą minutą coraz bardziej dominowali, świetnie spisując się zwłaszcza w defensywie. Ich rywale zdobyli 2 pkt na początku, a potem się zacięli. Na prawie 7 minut. WKS ten czas wykorzystał, głównie dzięki trójkom. Dwie takowe w krótkim odstępie czasu trafił Kodi Justice, a później kolejną dorzucił Kerem Kanter. W efekcie na 1,5 minuty przed końcem było już 75:63 dla zawodników Andreja Urlepa. Tego już gospodarze nie wypuścili i wygrali drugi ligowy mecz z rzędu, 77:67.

Ciężką próbą charakteru był ten mecz dla wrocławian. Bardzo długo brakowało im odpowiedniego rytmu i skuteczności. W pierwszej połowie ratowali się tym, że potrafili nieco niwelować straty w końcówkach kwart. Przegrywali już nawet piętnastoma punktami. Ale koniec końców pokazali, że odbudowuje się w nich odpowiednia mentalność. Druga połowa trzeciej kwarty oraz cała ostatnia to już ich dominacja. Pochwalić trzeba zwłaszcza duet rozgrywających Trice Jr – Kolenda. Bowiem to od nich się zaczęło. To oni dali zdecydowany sygnał do ataku w końcówce trzeciej kwarty, a potem zrobili wiele, by przekuć to w sukces w kwarcie nr 4. Amerykanin pokazał dziś, że WKS może mieć z niego wiele pożytku.

Śląsk ma drugie ligowe zwycięstwo z rzędu. Czy uda im się po raz pierwszy w sezonie zwyciężyć pod rząd aż trzykrotnie? Dowiemy się tego w sobotę 6 listopada o 20:30. Czeka ich wówczas trudny wyjazdowy bój z Legią Warszawa.

WKS Śląsk Wrocław – Trefl Sopot 77:67 (14:20, 19:18, 26:21, 18:8)

Śląsk: Ł. Kolenda 10, Karolak 7, Langevine 12, Gabiński 0, Ramljak 0 oraz Trice II 15, Kanter 14, Justice 9, Gordon 0, Wójcik 0, Dziewa 10, Tomczak 0

Trener: Andrej Urlep

Trefl: Szlachetka 3, Franke 12, Sharma 8, Moten 6, M. Kolenda 8 oraz Young 11, Lindbom 7, Ziółkowski 0, Łałak 0, Leończyk 6, Klawa 0, Gruszecki 6

Trener: Marcin Stefański

Oceń publikację: + 1 + 16 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 523