Sport

Emocjonujący bój z podziałem punktów. Śląsk zaczął sezon ligowy od remisu

2021-07-25, Autor: Bartosz Królikowski

Nie zabrakło emocji w pierwszym meczu nowego sezonu Ekstraklasy na Stadionie Wrocław. Zarówno Śląsk Wrocław, jak i Warta Poznań mogły zakończyć mecz ze zwycięstwem, ale ostatecznie padł remis 2:2.

Reklama

Jedni ją kochają i czekali bardziej, inni lubią się z niej pośmiać i czekali jeszcze bardziej, jeszcze inni uważają ją za obiekt żalu oraz wstydu i nie czekali pewnie ze zbyt wielkim utęsknieniem. Jakiekolwiek ma kto podejście, PKO Ekstraklasa powraca.

Śląsk Wrocław po trzech zwycięstwach w eliminacjach Conference League rozpoczyna sezon ligowy. Wraz z nim nadchodzi także gra co 3-4 dni. Coś co dla wielu klubów, nie tylko polskich, jest zadaniem wyjątkowo trudnym, a przynajmniej na samym początku. Jeśli chodzi o pozostałych tegorocznych polskich pucharowiczów, póki co w tej kolejce swoje mecze wygrały Legia Warszawa (1:0 z Wisłą Płock) i Raków Częstochowa (3:2 z Piastem Gliwice), zaś mecz Pogoni Szczecin z Górnikiem Zabrze jest tuż po meczu Śląska. Jak dotąd zatem nasi reprezentanci w Europie ligę inaugurują w sposób bardzo dobry, więc WKS ma za zadanie podtrzymać tą tendencję.

Wrocławianie jak już wspomniałem, są w tym sezonie po trzech wygranych w pucharach. Ostatni triumf był najbardziej imponujący, bo 4:2 z Araratem Erywań, ponad 3700 km od Wrocławia. Przeciwko Ormianom WKS nie zagrał jeszcze nie wiadomo jak dobrego spotkania, zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy często brakowało odpowiedniego tempa budowania akcji. Ale był bardzo konkretny. Wykorzystali większość sytuacji które mieli, co dało im sporą zaliczkę przed rewanżem i mocny, pozytywny bodziec przed inauguracją ligi. Tutaj bowiem czekało ich starcie z rewelacją poprzedniego sezonu, Wartą Poznań. Zespół z Wielkopolski w kampanii 20/21 zaskoczyła całą ligę jako beniaminek, zajmując na koniec piąte miejsce.

Trener Jacek Magiera zgodnie z przewidywaniami, dokonał wielu zmian w wyjściowej jedenastce zespołu, względem tego co oglądaliśmy w czwartek w Giumri. Przede wszystkim WKS powrócił do ustawienia z trzema obrońcami. Wśród stoperów po raz pierwszy w sezonie w składzie znaleźli się Łukasz Bejger (wcześniej kontuzjowany) i debiutant Diogo Verdasca. Oprócz tego przemeblowana została linia pomocy, do której wrócili m.in. Waldemar Sobota, czy Mateusz Praszelik. Na ławkę powędrowali zaś Robert Pich, Patryk Janasik, czy Fabian Piasecki.

Tempo spotkania w pierwszych minutach było wręcz zaskakująco dobre. Oba zespoły nie miały zamiaru na nic czekać i od razu intensywnie ruszyły w poszukiwaniu gola, co przełożyło się na dobre okazje. Próbował Erik Exposito, strzał Mateusza Praszelika nie zatrzepotał w siatce tylko z uwagi na blokującego w ostatniej chwili obrońcę, zaś po drugiej stronie boiska fenomenalną interwencją po uderzeniu Mateusza Kuzimskiego popisał się Michał Szromnik. Mecz był ogólnie mówiąc bardzo wyrównany i żadna ze stron nie zdobyła znacznej przewagi. Niestety dla Śląska, Warta w 27 minucie zyskała co innego. Prowadzenie. Piłkę na własnej połowie stracił Verdasca, a po kontrze gości i dośrodkowaniu, niepilnowany w polu karnym Jan Grzesik głową nie dał szans Szromnikowi.

Po tym trafieniu Śląsk zamiast ruszyć do ataku by odrobić straty, dał się zdominować. Bramkarz Warty, Adrian Lis więcej czasu spędzał spacerując po polu karnym i obserwując, niż coś broniąc. Jego vis a vis w bramce WKS-u miał zaś dużo więcej pracy oraz konieczności do koncentracji, bowiem goście nie pozwalali Śląskowi zbytnio opuszczać własnej połowy. Doskonałą okazję do podwyższenia wyniku miał choćby Michał Jakóbowski, ale jego płaski strzał kapitalnie wybronił golkiper wrocławian. Pod koniec pierwszej połowy Śląsk nieco się przebudził, a szansę na gola miał Dino Stiglec, lecz ostatecznie wynik do przerwy się nie zmienił.

WKS póki co, lekko mówiąc, nie zachwycał, więc Jacek Magiera już w przerwie dokonał dwóch zmian. Na boisko weszli Pawłowski oraz Pich. Już po sześciu minutach szkoleniowiec Śląska mógł sobie pogratulować nosa. W 51. Minucie doświadczony Słowak dostał od Pawłowskiego podanie i przeprowadził znakomity rajd po prawym skrzydle, który zakończył pewnym strzałem obok bezradnego Adriana Lisa. Śląsk chciał iść za ciosem. W przeciągu następnych kilku minut świetne okazje mieli Stiglec i Exposito, ale obydwaj schrzanili je koncertowo. Jednakże temu drugiemu udało się zrehabilitować. W 63. minucie Hiszpan oddał piękny, płaski strzał zza szesnastki i zmieścił piłkę idealnie przy słupku, dając WKS-owi prowadzenie.

Śląsk przypuścił zdecydowany szturm na bramkę Warty i to się zdecydowanie opłaciło. Jednak wrocławianie po zdobyciu drugiego gola popełnili podobny błąd jak w ostatnim meczu z Araratem Erywań przy wyniku 3:1. Za bardzo oddali pole rywalom. Pozwolili im złapać oddech oraz odzyskać rytm. W Armenii Ararat to wykorzystał i strzelił bramkę. Niestety Warcie udało się pójść tą samą ścieżką. W 77. minucie po dośrodkowaniu z rożnego, wybita przez obrońców Śląska piłka trafiła pod nogi Mateusza Czyżyckiego. Ten bez zastanowienia oddał strzał, który pechowo odbił się od Lewkota, kompletnie myląc Szromnika.

W końcówce oba zespoły mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Znakomite sytuacje mieli Pich oraz Piasecki, ale ich strzały w obydwu przypadkach świetnie wybronił Lis. W odpowiedzi w jednej z ostatnich akcji meczu, Łukasz Trałka huknął prosto w poprzeczkę. Ostatecznie jednak decydujący gol nie padł i w siódmym meczu Ekstraklasy w tym sezonie, padł piąty już remis.

WKS miał dzisiaj różne twarze. Przespana pierwsza połowa, znakomite 20-25 minut po przerwie, a potem znowu gorzej. Przede wszystkim jednak przeciągu ostatnich dwóch spotkań dostał ważną lekcję, że na prowadzeniu nie można tak oddać pola rywalom. Oczywiście tak intensywna gra jak na początku drugiej połowy nie jest możliwa przez 90 minut. Ale czym innym jest przejście ze zdecydowanego ataku do spokojniejszej kontroli, a czym innym niemal zupełne oddanie piłki. W Armenii stracony przez to gol nie kosztował nic. Tym razem kosztował utratę zwycięstwa na rzecz remisu. Oby wrocławianie wyciągnęli wnioski, bo następnym razem takie coś może przyczynić się do ich porażki. Dziś uratowała ich poprzeczka, ale mimo to, trzeba ten remis traktować jak stracone dwa punkty, a nie zdobyty jeden, bo Warta była dziś do ogrania.

Następny mecz ligowy Śląsk rozegra w niedzielę 1 sierpnia o 17:30 gdy na wyjeździe zmierzą się z Cracovią.

Śląsk Wrocław – Warta Poznań 2:2

Gole:

0:1 – Jan Grzesik 27’

1:1 – Robert Pich 51’

2:1 – Erik Exposito 63’

2:2 – Mateusz Czyżycki 77’

Śląsk: Szromnik – Bejger, Lewkot, Verdasca – Musonda (46. Pawłowski), Schwarz, Mączyński, Stiglec (64. Garcia) – Sobota (46. Pich), Praszelik (73. Quintana) – Exposito (83. Piasecki)

Warta: Lis – Grzesik, Ivanov, Ławniczak, Kiełb (75. Rodriguez) – Corryn (61. Matuszewski), Kupczak, Trałka, Czyż (67. Czyżycki), Jakóbowski – Kuzimski (75. Zrelak)

Żółte kartki: Stiglec, Lewkot (Śląsk) – Trałka (Warta)

Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok)

Widzów: 8 278

Oceń publikację: + 1 + 2 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1662