Wiadomości

Ewangelista miał rację. 30 kandydatów na prezydenta Wrocławia

2022-12-09, Autor: Arkadiusz Franas

Marudziłem, narzekałem, krytykowałem, że wrocławscy politycy jeszcze nie myślą o wyborach samorządowych, a tu proszę. Modnie teraz mówić: presja ma sens. Albo jak w Ewangelii wg. św. Mateusza zapisano: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”. Okazuje się bowiem, że tylko sam PiS wspomina już o 10 kandydatach na prezydenta Wrocławia.

Reklama

UWAGA! DŁUGIE! Na początku chciałbym przeprosić, nie tylko za długość, ale i za to, że dzisiejsze moje wystąpienie ma trochę charakter książki telefonicznej. Na szczęście tej bardziej przedwojennej, gdy nie obowiązywały te wszystkie RODO i inne przepisy o ochronie danych osobowych. A więc… - jak już stwierdziłem – stało się. Wrocławscy politycy zaczęli się ujawniać. Swe polityczne plany, pragnienia czy marzenia. Pokazywać, że mogą lub chcą startować w zbliżających się wyborach samorządowych. A zwłaszcza tych dotyczących wyłonienia prezydenta Wrocławia. Muszę oczywiście dodać, że może nie zawsze sami zainteresowani się ujawniają, ale to nieistotne w tej chwili. Ważne, że wskazywani są konkretni ludzie. Ważne, ponieważ po prostu dają w ten sposób nam, wyborcom, szanse na lepsze ich poznanie.

To zacznijmy prezentację od PiS, który zawsze bywał najbardziej wstrzemięźliwy „w tym temacie” głównie ze względu na osobę prezesa, w tej partii rozstrzygającego ostatecznie takie kwestie. Choć zwykle wszyscy boją się wychylić to tym razem nastąpił solidny przeciek. Otóż na pewnym portalu radny Andrzej Kilijanek wskazał podczas dyskusji: „Cieszę się, że @SolidarnaPL dołącza do rywalizacji. Powinniśmy wszystkich chętniej pokazywać, żeby ludzie mieli w kim wybierać. Do końca roku zdecyduję czy zgłoszę zarządowi swoją kandydaturę. Musiałbym rywalizować z Różecką, Obremskim, Jackiewiczem i kilkoma innymi nazwiskami”. Potem stwierdza, że w sumie pojawia się 9 nazwisk, a jeszcze później w tej samej dyskusji dochodzi kolejne. Podsumowując wskazano na Andrzeja Kilijanka, posłankę Mirosławę Stachowiak-Różecką, europosłankę Beatę Kempę, byłego lidera PiS we Wrocławiu i byłego ministra Dawida Jackiewicza, wicemarszałka Dolnego Śląska Marcina Krzyżanowskiego, wojewodę Jarosława Obremskiego, prezesa Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Piotra Wojtyczkę, dolnośląskiego kuratora oświaty Romana Kowalczyka, posła Pawła Hreniaka i szefa klubu radnych PiS w radzie miasta Michała Kurczewskiego. Mówiłem, że książka telefoniczna...

Nie ukrywam, że chętnie zobaczyłbym kampanię wyborczą autora tej listy. Ale Andrzej Kilijanek, choć tak naprawdę prawdziwy lider radnych PiS w radzie miasta, jak na standardy PiS jest stanowczo za młody na start w takich wyborach. A pewnie i na standardy innych ugrupowań również.

Niezwykłe doświadczenie niewątpliwie przemawia za naszym obecnym wojewodą. Uważam, że gdyby PiS na Jarosława Obremskiego postawił w ostatnich wyborach, to bardzo możliwe, że Jacek Sutryk nie byłby teraz prezydentem Wrocławia. A sam Obremski, po burzliwych latach rządów Rafała Dutkiewicza, mógłby dzięki swemu ogromnemu doświadczeniu samorządowemu i mądrości politycznej, wprowadzić w naszym mieście odrobinę uspokojenia. Tylko, czy w XXI wieku ktoś kocha stoików?

W samym PiS najczęściej wspomina się o Pawle Hreniaku, ale tu raczej nie ma szans, także na drugą turę w zderzeniu z kandydatem PO. Co innego w przypadku bardzo medialnego Romana Kowalczyka, który jako osoba bardzo kontaktowa dał się poznać jeszcze gdy był nauczycielem i dyrektorem liceum. Podobnie z doświadczonym Dawidem Jackiewiczem, który przez różne „przewinienia” wpadł w niełaskę prezesa, ale ten podobno coraz mniej się gniewa na dawnego lidera wrocławskiego PiS. I pozwolił nawet na wejście do kierownictwa jednej ze spółek w grupie Orlen. To byłby niewątpliwie polityk z dużymi szansami na sukces, a już na pewno na drugą turę.

O pozostałych już nie będę wspominał, ponieważ wydaje się, że ich notowania (czasami i chęci) są o wiele niższe niż wspomnianych.

Kto z PO? Od razu dopowiedzmy- jeśli nie Jacek Sutryk. Bo jaki prezydent jest, każdy widzi codziennie od lat czterech. Gdzieś pojawiło się w spekulacjach nazwisko prezesa MPK Krzysztofa Balawejdera, który zarzeka się, że nie, ale to nie kwestia zarzekania się. Bo jakoś nie wyobrażam sobie, by na taką kandydaturę przystał Michał Jaros, szef PO na Dolnym Śląsku, który jest oczywiście także jednym z ważniejszych kandydatów na kandydata. Prawda jest natomiast taka, że sam poseł Jaros chyba nie jest zainteresowany i woli pozostać w Sejmie. Z ul. Wiejskiej bliżej też na bardziej eksponowane stanowiska.

Kilka tygodni temu padło też nazwisko obecnej wiceprezydent Wrocławia Renaty Granowskiej. Jak już kiedyś wspominałem, chyba głównie dlatego, by podrażnić jej szefa, czyli Jacka Sutryka. Że pod bokiem pielęgnuje przeciwnika. W samej PO natomiast, dyplomatycznie mówiąc, nikt za bardzo o tej kandydaturze szerzej nie chce dyskutować.

A może Grzegorz Schetyna? Wiem, że usłyszę, że po Tuska i Jarosa trupie, ale… Polityka zna i takie przypadki. PO tym bardziej. Bo jeśli dawny lider dolnośląskiej Platformy nie wejdzie do Sejmu, ponieważ dostanie miejsce tzw. niebiorące, to „wszystko się może zdarzyć”. Nie upieram się. A może inny schetynowiec, też Dolnoślązak, Tomasz Siemoniak?

I teraz nie wiem, czy to może być kandydatka PO czy jednak Nowej Nadziei. Wiem za to, że w PO o tym się rozmawia, ale bliżej prof. Patrycji Matusz raczej do Nowej Nadziei. Od niedawna jest w orbicie zainteresowań świata politycznego, ale obecnie chyba jeszcze bez szans na sukces. I wcale nie dlatego, że jestem seksistą, bo nie jestem. W przeciwieństwie do większości feministek. Rzecz w tym, że pani profesor ostatnio nawet nie udało się przekonać do siebie wyborców na Uniwersytecie Wrocławskim, gdy wyłaniano nowego rektora, więc co tu mówić o takich wyborach. Ale niewykluczone, że w kolejny podejściu zostanie rektorem (Pani profesor, proszę, nie rektorką), więc i może w następnym ratusz „welcome to”.

A co się tyczy wspomnianej Nowej Nadziei vel Nowoczesnej… Proszę mnie zwolnić z obowiązku wytłumaczenia na czym polega różnica. Przedziwne to ugrupowanie, które romansuje z różnymi podmiotami. Zaczynali od poparcia Jacka Sutryka, potem przeszli do opozycji, aby znowu wczoraj krytykując propozycję budżetu Wrocławia, jeden radny zagłosował za, a pozostali się wstrzymali… Brak logiki na pewno, potrzebne środki wspomagające, by coś zrozumieć. Co do personaliów? Jako potencjalny kandydat na chwilę nawet pojawił się założyciel Nowoczesnej, wrocławianin, Ryszard Petru. Ale czy z takim bagażem lapsusów językowych i miłosną aferą na karku da się startować? Wielką chrapkę na kandydowanie ma była wiceprezydent Wrocławia, radna sejmiku, Magdalena Piasecka. Moim zdaniem nawet bez szans na wynik dwucyfrowy. Gdzieś też padło nazwisko obecnego dyrektora DCF, a wcześniej rzecznika wojewody i marszałka, Jarosława Perduty. Gdzieś… Jedynym człowiekiem, który jest wstanie tam zaistnieć z porządną i rzeczową kampanią jest szef klubu radnych tej formacji Piotr Uhle. W czwartek, podczas dyskusji, o budżecie klarownie tłumaczył, że to budżet prezydenta, a nie Wrocławia. I że „ Wrocław to nie Jacek Sutryk”. Ładnie, ale wstrzymał się od głosu, co prezydent mógł odebrać: „gadali, gadali, ale jak co do czego, to może trochę są za mną”. I może znowu pójdą razem do wyborów? Słynny Niccolo Machiavelli mawiał: „Politykowi nie wolno być niewolnikiem własnych słów”. W Nowej Nadziei chyba źle to zinterpretowano.

Lewica? Bogiem a prawdą, bardziej lewicowa jest wspomniana Nowoczesna niż ugrupowanie posługujące się tą nazwą. Tu jedyną rozsądną kandydatką wydaje się być posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Potrafi krytycznie patrzeć na każdą władzę w przeciwieństwie do swoich kolegów zasiadających w radzie miasta, z których naturalnym kandydatem wydaje się lider tej partii we Wrocławiu Bartłomiej Ciążyński. Na pewno nie wystartuje przeciw obecnemu prezydentowi. A może były radny, szef Nowej Lewicy na Dolnym Śląsku, Arkadiusz Sikora? Miasto i jego problemy kiedyś znał dość dobrze. No i jeszcze dyżurny kandydat tej partii, przywieziony w teczce z Warszawy, Krzysztof Śmiszek. Na początku znany jako partner Roberta Biedronia, ale pokochał startować do różnych parlamentów z naszego miasta.

Bezpartyjni Samorządowcy postawili na obecnego członka Zarządu Województwa Dolnośląskiego Krzysztofa Maja. Maj przez lata pracował w różnych strukturach wrocławskiego ratusza, więc wie czym miałby się zajmować. Przy dynamicznej i wyrazistej kampanii może osiągnąć wiele. A jako człowiek kreatywny, bo od lat „robi w kulturze”, jest w stanie taką kampanię prowadzić. Szanse? Sky is the limit? Tylko przy dynamicznej i wyrazistej.

Z tą formacją związany jest też Jerzy Michalak, który ze swojego komitetu startował cztery lata temu. Wykonał tytaniczną pracę, zanotował mizerny wynik. Specjaliści mówią, że to głównie za sprawą słabych doradców. Teraz oczywiście nie wspomina o kandydowaniu, ale niektórzy mówią, że korci, oj korci… Do wiosny 2024 roku wiele może się wydarzyć.

Polska 2050? Nie rozumiem tej formacji, więc tak samo nie rozumiem jej potencjalnego kandydata, byłego naczelnego „Newsweeka”, Michała Kobosko. Wynik chyba w granicach błędu statystycznego… Tak samo przy pani poseł Małgorzacie Tracz z Zielonych. Z podobnym wynikiem już startowała cztery lata temu.

W przypadku formacji, która przyjęła nazwę Konfederacja mogą postawić na Grzegorza Brauna. Kandydował na prezydenta Rzeszowa, więc dlaczego nie w swoim Wrocławiu.

Ufff… Ostrzegałem. Dużo tego. Jako wyborcy mamy o kim i o czym myśleć. Nazwisk, a nazwisk, ale ja naprawdę się cieszę. Zadowolony jestem niczym Onufry Zagłoba po drzemce po kolacji w ketlingowym dworku. Albo jak wolą ci, co nie cierpią klasyki, jak dziecko z patchworkowej, z dziada pradziada, rodziny, któremu 6 grudnia chce się przypodobać nawet 16 babć z 16 dziadkami.

 

Oceń publikację: + 1 + 23 - 1 - 10

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~rododendron 2022-12-10
    08:53:28

    0 1

    W tym wszystkim najgorsze jest to, że w każdym z potencjalnie zainteresowanych ugrupowań są ludzie, którzy gwarantują utrzymanie obecnego układu, w tym stołków dla najważniejszych osób. Chce ktoś Lewicy? Proszę bardzo, dwóch radnych tej formacji to pierwszej wody apologeci prezydenta. PiS? Ba, nie tylko byli radni są w klubie prezydenta, ale nawet i wśród obecnych pisowców są koledzy i przyjaciele prominentnych urzędników z Departamentu Prezydenta. Nowoczesna? Jak redaktor napisał - gadają, gadają, a potem albo popierają budżet, albo wstrzymują się od głosu. PO to powtórka z Sutryka, po wszystkich wałach, przekrętach i wpadkach oni nadal trwają przy prezydencie, nawet zółtej kartki nie pokazali.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.