Sport

Fatalny mecz WKS-u w Orbicie. Koszykarski Śląsk sensacyjnie przegrywa z MKS-em Dąbrowa Górnicza

2021-03-16, Autor: Bartosz Królikowski

Byli w świetnej sytuacji w tabeli, ale teraz sprawy się mocno pokomplikowały. Koszykarze Śląska Wrocław rozegrali bardzo słaby mecz i sensacyjnie przegrali w Hali Orbita z MKS-em Dąbrowa Górnicza 71:82.

Reklama

Koszykarski Śląsk wygrywając w Warszawie z Legią postawił się w uprzywilejowanej pozycji jeśli chodzi o walkę o drugie miejsce na koniec sezonu zasadniczego. Przede wszystkim wrocławianie mają teraz wszystko w swoich rękach. Jeśli wygrają dwa mecze jakie im zostały, to ani Legia, ani BMSlam Stal Ostrów Wlkp., ani Trefl Sopot w żaden sposób nie odbiorą im drugiej pozycji, a tylko te trzy kluby mogą to jeszcze zrobić. Nad każdym z tych zespołów WKS ma pewną przewagę. Ostrowianie wygrali w Bydgoszczy z Astorią, dzięki czemu tymczasowo awansowali na drugie miejsce, ale im został już tylko jeden mecz do rozegrania (Śląsk i Legia mają po 2). Trefl potrzebuje dwóch porażek Śląska. Legia natomiast ma gorszy bilans meczów bezpośrednich od WKS-u i przy równej ilości punktów, będzie w tabeli za wrocławianami.

Opcji jest sporo, a walczyć jest o co, bowiem w najczarniejszym scenariuszu Śląsk mógłby skończyć nawet piąty. Jak jednak mówiłem, jeśli WKS sam wygra oba swoje mecze, nie będzie musiał się na nic oglądać i na tym wrocławianie musieli się skupić. Mecz z drużyną z Dąbrowy Górniczej to ich ostatnie spotkanie w Hali Orbita w rundzie zasadniczej. Zawodnicy Alessandro Magro teoretycznie mają jeszcze szanse na awans do play-off z ósmego miejsca. Warunków jest jednak sporo. Dąbrowianie musieliby wygrać swoje dwa spotkania, a jednocześnie liczyć na dwie porażki Spójni Stargard i Polskiego Cukru Toruń. Co biorąc pod uwagę, że tych pierwszych czeka m.in. starcie ze słabiuteńką Asseco Arką Gdynia, jest bardzo mało prawdopodobne.

Śląsk do meczu przystępował nieco osłabiony. W składzie był Ben McCauley, ale nie był jeszcze do końca zdrowy i było pewne że nie zagra. Zabrakło natomiast Macieja Bendera, który po przybyciu do Polski doznał kontuzji i jeszcze nie zadebiutował w nowych barwach.

Stawka meczu była dla wrocławian spora, ale zaczęli wprost koszmarnie. Podobnie jak w ostatnim spotkaniu z Legią, WKS bardzo zawodziła skuteczność. Przez 7 minut Śląsk rzucił tylko 3 punkty, zaczynając starcie od wyniku 3:14 (!). Drużynie Olivera Vidina brakowało lidera tak w ataku, jak w obronie. Do czasu. Wszakże trudno w tym sezonie w lidze znaleźć lepszego obrońcę od Ivana Ramljaka. Chorwat potrafi przeobrazić się w ścianę niemal nie do przejścia i tak właśnie było. Kilka świetnych akcji defensywnych Ramljaka oraz lepsza skuteczność w końcówce nieco uratowały tą kwartę, którą wygrali goście, ale tylko 14:12.

W drugiej partii Śląsk wciąż miał problemy, ale wrocławianie sami byli ich sprawcami. Niewymuszone straty, błędy w defensywie, zdecydowanie przegrana walka pod koszem, gdzie goście zaliczyli mnóstwo zbiórek w ataku oraz obronie (22:10 w pierwszej połowie!). Niebezpiecznie przypominało to mecz z HydroTruckiem Radom, który WKS straszliwie przegrał aż 75:97. Zwłaszcza że MKS Dąbrowa chętnie oraz skutecznie korzystał z błędów gospodarzy. Goście znacznie powiększyli swoją przewagę, schodząc na przerwę z prowadzeniem aż 40:28.

Trener Oliver Vidin musiał poważnie wstrząsnąć swoim zespołem w przerwie, bowiem wrocławianie sprawiali wrażenie nieskoncentrowanych oraz nieco ospałych. No i faktycznie WKS zaczął po powrocie na boisko odrabiać straty, ale zdecydowanie wolniej niż powinni. Goście wcale nie grali w trzeciej kwarcie nie wiadomo jak dobrze, a Śląsk miał wiele szans by zniwelować straty nawet w całości. Wrocławianie wciąż jednak się męczyli. Nie aż tak jak wcześniej, ale do optymalnej płynności było daleko. Tylko raz zbliżyli się na ledwie 3 punkty, gdy za trzy punkty trafiali po sobie Elijah Stewart oraz Strahinja Jovanović. Ale końcówka znów była dla gości. Przed ostatnią kwartą WKS przegrywał 50:56.

Natomiast w niej w pierwszych minutach mieliśmy prawdziwą wymianę uprzejmości. Śląsk miał mnóstwo okazji żeby odrobić straty. Goście zmarnowali kilka akcji z rzędu, a WKS zamiast wykorzystać to, sam nie mógł się wstrzelić. Wynik zastygł na 58:52 dla gości na dłuższy czas, ale wkrótce oba zespoły się rozkręciły. Przede wszystkim WKS zaczął wreszcie pokazywać przebłyski optymalnej gry. Wrocławianom udało się zbliżyć tylko na 1 pkt (64:65) na 4 minuty przed końcem.

Niestety jednak słowo „przebłyski” okazało się tutaj kluczowe. Goście znów szybko im odskoczyli i to aż na 9 pkt (66:75). Wystarczyło trochę nieskuteczności i kolejnych przegranych pojedynków w strefie podkoszowej. Na 49 sekund przed końcem WKS przegrywał siedmioma punktami. Mieli piłkę, ale tak czy inaczej ich sytuacja była po prostu fatalna. Na dodatek szybko piłkę stracili, a kolejne punkty gości zabiły ich nadzieje. Ostatecznie przegrali ten mecz 71:82.

Co tu dużo mówić. Fatalne spotkanie w wykonaniu wrocławskich koszykarzy. Głupie błędy, brak skuteczności w kluczowych rzutach, zdecydowanie przegrana walka w strefie podkoszowej. Wrocławianie mieli co najwyżej momenty dobrej gry, ale gdy tylko się takie trafiały, szybko były niweczone. Niemoc Śląska widać było najbardziej w ostatniej kwarcie, gdzie naprawdę była szansa na odrobienie strat i zbudowanie nawet przewagi. Niestety brakowało stabilności oraz po prostu formy, wszakże wrocławianie obecnie nie są nawet blisko swojej czołowej dyspozycji z tego sezonu. To ich trzecia porażka w czterech ostatnich domowych meczach, a przecież Hala Orbita tak długo była absolutną twierdzą.

WKS miał wszystko w swoich rękach, ale niestety sam zaprosił rywali do przeskoczenia się w tabeli. Wszakże ta porażka powoduje, że w tabeli wyprzedziła ich BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski, która ma lepszy bilans meczów bezpośrednich i tyle samo punktów. Aby ich wyprzedzić, wrocławianie muszą wygrać w Toruniu z Polskim Cukrem i liczyć na porażkę ostrowian, którzy o tyle dla Śląska dobrze, że zagrają z niszczącym wszystko jak leci Zastalem Zielona Góra. Na dodatek wyprzedzić może ich także grająca w środę 17 marca z GTK Gliwice, Legia Warszawa. Ogólnie mówiąc, to może być najkosztowniejsza porażka tego sezonu.

Aby tak się nie stało, wrocławianie przede wszystkim MUSZĄ wygrać ostatni mecz fazy zasadniczej. Łatwo nie będzie, bo WKS nie w formie, a czeka ich wyjazd do Torunia na mecz w Polskim Cukrem, który we własnej hali ma bilans 10 zwycięstw oraz 3 porażek. Ten mecz już w niedzielę 21 marca o 17:35.

WKS Śląsk Wrocław – MKS Dąbrowa Górnicza 71:82 (12:14, 16:26, 22:16, 21:26)

Śląsk: Gibson 12, Stewart 18, Dziewa 15, Jovanović 10, Gabiński 0 oraz Strzępek 0, McCauley 0, Wójcik 0, Szlachetka 5, Tomczak 2, Żeleźniak 0, Ramljak 9

Trener: Oliver Vidin

Dąbrowa: Rhett 15, Mazurczak 13, Wilson 17, Nowakowski 10, Kroczak 9 oraz Piechowicz 0, Mijović 8, Bigaj 0, Motylewski 4, Wieczorek 6, Dawdo 0

Trener: Alessandro Magro

Czy Maciej Zieliński jako prezes koszykarskiego Śląska to dobry pomysł?




Oddanych głosów: 1298

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 2

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 8346