Nie przegap

Felieton Przyjaciół Kota Wrocka - odc. 6

2022-05-22, Autor: Przyjaciele Kota Wrocka

Londyn, 2017 rok. Pociągiem podmiejskim do domu wraca Sir Paul McCartney. Wsiada na stacji King’s Cross - jak informują media, bez ochroniarza i odjeżdża transportem publicznym w kierunku północnym, spokojnie czytając gazetę.

Reklama

Wrocław, 2022 rok. Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego Krzysztof Balawejder opisuje publicznie historię jednego z pasażerów wrocławskiego tramwaju, który zasnął pod wpływem alkoholu mimo tego, że miał pod opieką trzyletniego chłopca, którym zaopiekowała się motornicza. 

Nadmienia ponadto historię innej pasażerki, która w trakcie porodu miała trzy promile alkoholu a jej miesięczne dziecko wymagało opieki pracowników MPK. Madka (pisownia oryginalna prezesa MPK) miała przez miesiąc nie odbierać dziecka ze szpitala. W międzyczasie, przed odbiorem pociechy, zdążyła - jeśli wierzyć panu Krzysiowi - złożyć wniosek o 500 plus. 

To jeden z grzechów głównych pana Balawejdera, który jest święcie przekonany, że zarządza przedsiębiorstwem świadczącym usługi wyłącznie dla osób, które nie mają alternatywy w poruszaniu się po mieście. A broń Boże nie stać ich na taką służbową skodę, którą on sam się porusza. Bo przecież jak to tak inaczej - tramwajem człowiek o jego statusie społecznym? Toż to nie wypada. 

I ten grzech główny powoduje, że transport świadczony jest w formie, w jakiej jest świadczony. Tzw. prędkość handlowa wynosi zaledwie 17,1 km/h - to wynik ledwie dający nam niechlubne, któreś z ostatnich miejsc w Polsce.

Ten ogromny błąd w myśleniu prezesa powoduje, że tramwaje i autobusy w życiu nie wygrają z samochodami indywidualnymi konkurencji o pasażera. Są wolniejsze, a przy podróży dwóch osób i obecnych cenach biletów często są też droższe. 

- No, ale po co przyspieszać? Niech się wszystkie wrocławskie pijaczki wyśpią porządnie - zachrząknie głośno pod nosem pan Krzyś zadowolony z własnego konstruktu myślowego, a kierowca jego skody, znając prezesa na wylot zapyta go: - Coś tam wydumał, Krzysiu? Pan Krzyś zadowolony uśmiechnie się do środkowego lusterka, jednak nie podzieli się myślą ze swoim kierowcą. Powie mu tylko, by przyspieszył, bo leci do mediów pochwalić się malejącą liczbą wykolejeń.

- Jak nie przyspieszymy, to pijaczki nie obiją sobie głowy w czasie drzemek - kontynuuje myśl i zachrząknie raz jeszcze, tym razem dwukrotnie, radując się z własnej bystrości intelektualnej. Tym razem kierowca, widząc uradowaną minę prezesa nie odważy się przerwać mu tej błogiej, wewnętrznej ekstazy. 

---

Waldemar Forysiak, zastępca komendanta Straży Miejskiej Wrocławia i rzecznik prasowy tej pożal się Boże miejskiej instytucji (raczej kultury, niż porządku publicznego) twierdził, że zgłoszenie telefoniczne o nielegalnym parkowaniu na ul. Bogusławskiego jednego z nas zakończyło się czterema postępowaniami w sprawie o wykroczenie. Byliśmy nawet razem na piwie 27 kwietnia, autka stały sobie w najlepsze na chodniku. 

Przyjechał patrol, który… wyłącznie przejechał i olał parkujących - o czym oczywiście informowaliśmy na naszych mediach społecznościowych.

No ale ok - pan Waldek mówi, że są cztery postępowania. No to, jak co miesiąc Marcin występuje o wszystkie interwencje z danego miesiąca. I co? I interwencji 27 kwietnia (28 kwietnia też) na Bogusławskiego… brak. Nul. Zero. 

Kiedyś, gdy rzecznicy prasowi publicznych instytucji kłamali, zmieniało się rzecznika prasowego. Pan Waldek jednak póki co wyłącznie zamilkł, ale jak widać - zmiany w kierownictwie Straży Miejskiej nie niosą za sobą zmian w Straży Miejskiej. 

Tam nadal wierchuszka zarabia kokosy, a ludzie pracujący na najważniejszych stanowiskach, a więc na dole hierarchii, głupio spoglądają na małżonków pokazując przy niedzielnym obiedzie wyciąg z banku i wypłatę na rękę na poziomie około 2 tys. zł. 

Komendant Kościelny co prawda wysłał do prezydenta Sutryka pismo, by wygospodarował pieniądze na wyższe pensje dla strażników, no ale pan prezydent zajęty jest wizytami we Wschowie czy nad morzem, ewentualnie stanem demokracji na Węgrzech, więc nie znalazł czasu, by komendantowi odpisać. Ten oczywiście grzecznie go nie ponagla, czeka na swoją kolej.

Nasz prawnik mówi, że nie można wysłać skargi na bezczynność w czyimś imieniu, ale jednak jak czyta ten tekst taki prawnik, który się odważy, pełnomocnictwo w tym zakresie zostanie przez nas udzielone niezwłocznie. 

---

Prezes koszykarskiego Śląska Wrocław, którego pensje opłacają mieszkańcy TBS-ów zamarzył o nowej hali koszykarskiej. Doniósł nam o tym jeden z przyjaciół Przyjaciół Kota Wrocka:

- Zakład, że jak wygramy mistrza, to Sutryk obieca nową halę?

Kości bolą od absurdu tej myśli na tylu poziomach, że to się wydarzy… Ale przecież, jak przekonuje nas dalej nasz przyjaciel - ktoś, kto nie ma pomysłu na miasto przecież musi coś obiecać w wyborach, prawda? 

- Toż to jak obieca tramwaj na Ołtaszyn, czy Jagodno, to będzie kompletnie niewiarygodny. Coś obiecać musi, więc obieca halę.

Jeśli Sutryk to zrobi, nadal będzie opowiadać o złym rządzie, który nie daje mu pieniędzy, a jednocześnie postanowi spalić w piecu setki milionów złotych na taką inwestycję. I pewnie powie na początku, jak to było z naszym NFM-em, że “tylko” ze 120 milionów, a na końcu wyjdzie pół miliarda.

Orbita mieści 3 tys. ludzi. Hala Stulecia? 10 tys. I owszem - na finały PLK wchodzi mniej, ale wyższa frekwencja w czasach świetności Idei Zepter Śląska się zdarzała na najważniejszych meczach, a sami koszykarze (Łukasz Koszarek w podcaście Strefa Chanasa) mówią o tym, że organizatorom nie udało się powtórzyć takiej atmosfery, jak z lat świetności Śląska m.in. z tego powodu, że trybuny są zbyt daleko od parkietu. 

Nowa hala byłaby zatem paleniem pieniędzy w piecu, a jej utrzymanie to kolejnych kilka milionów złotych rocznie. 

Filip Springer - piszemy to z pamięci - opisywał w jednej ze swoich książek, że prezydent Katowic postanowił za gruby hajs wyremontować Spodek. Sondowano temat wśród mieszkańców przed publicznym ogłoszeniem planowanego remontu za 120 mln zł. Wynik poparcia dla inwestycji? Kilka - jeśli nie 1 procent - ale raz jeszcze, podajemy to z pamięci. 

Publiczne, a więc niczyje pieniądze - pomyślał prezydent Katowic ignorując sondażowe wyniki i inwestycję zrealizował. 

My tylko hipotetyzujemy - ale jak mawiali mądrzejsi od nas: nie mów na głos najgłupszych pomysłów, które przychodzą ci do głowy, bo przyjdzie urzędnik i je zrealizuje. Więc jak Sutryk ogłosi budowę nowej hali to zaraz po wygranej TBS Śląska w finałach PLK, wyklijancie i jego, i nas. My Wam przynajmniej nie damy bana na Facebooku.

---

Radny Grzechnik napisał, że do pożaru trawy na Hallera doszło dlatego, że się go nie słuchają i nie zrobili w tym miejscu buspasa (a jakże - betonowego!), co to by po torowisku jeździły jeszcze autobusy i by nie korkowały prawilnym wrocławskim obywatelom-kierowcom dwóch pasów ruchu (a przy skrzyżowaniach to nawet czterech!). Wtedy też prawilni obywatele-kierowcy nie staliby w korku, a tak, przez te trawniki, stoją! 

Radny Grzechnik nie opowiedział wam o tym, że zjeżdżający z ronda na Jagodnie kierowca potrącił chłopca na hulajnodze. Ani tego, że kierująca audi 41-latka potrąciła na pasach 10-letniego chłopca na skrzyżowaniu Zachodniej i Litomskiej.

Radny Grzechnik nie koncentruje się na tym, że przez nadmiar aut (i tym samym nadmiar wypadków) płacimy najwyższe OC w kraju, że przez przejście dla pieszych na ograniczeniu do 70 km/h kierowcy jeżdżą 130 km/h (co zmierzyła policja), więc ani przed pieszym się nie zatrzymają, a jak już na niego wpadną, to zostaną zabójcami. 

Komentujący u radnego Grzechnika z kolei o wszystkie grzechy oczywiście oskarżą rowerzystów i pieszych, co to się pod koła pchają, nie zwracając uwagi na fakt, że tak z 90% śmiertelnych zdarzeń drogowych w Polsce zostało popełnionych przez kierowców, a nie rowerzystów i pieszych. 

- Cmentarze pełne są tych, co mają pierwszeństwo - ktoś napisał  po potrąceniu prawidłowo jadącej rowerzystki na Racławickiej przez kierowcę SUV-a wjeżdżającego w Lakierniczą. Na pytanie do komentarza - czy hamuje za każdym razem, gdy widzi tira (bo przecież jak jest większy, to zgodnie z tą logiką - tir ma pierwszeństwo) taki prawilny obywatel-kierowca reaguje wyłącznie inwektywami.

- Jak mam dowieść chorą matkę do szpitala i trójkę dzieci do szkoły? - zapyta inny z prawilnych, a jak policzyć liczbę osób w autach w centrum Wrocławia, to średnia waha się między 1,4 a 1,6 osoby na auto. 

Internet jest bardzo złym miejscem, gdy wyjdziemy w nim z naszych “baniek”. Radny Grzechnik Wam o tym nie opowie - zbyt zajęty jest pisaniem o pożarach trawy, która przecież mogłaby być betonem. Kierowcy wtedy mogliby wówczas jeździć szybciej, ale bezpiecznie (dla jasności dla prawilnych obywateli-kierowców: nie da się jeździć i szybko, i bezpiecznie - wyższa prędkość = więcej śmierci na drodze; jak twierdzicie inaczej, zwyczajnie nie uważaliście na fizyce). 

Wszystkie opisane zdarzenia drogowe i próby dokonania zabójstw drogowych przez kierowców miały miejsce nie w tym roku i nie w ostatnim miesiącu - zaledwie w pięć dni od ukazania się tego odcinka felietonu. A pisaliśmy go trzy dni temu.

The War of Cars - polecamy, również radnemu Grzechnikowi, jeden z - naszym zdaniem - najciekawszych podcastów amerykańskich. Niestety po angielsku, ale wierzymy (w radnego - również!), że ogarniecie (w Konfederacji popularniejszy od angielskiego wydaje się jednak język rosyjski…).

Fajnie jest posłuchać podcastu, który podaje od groma danych i badań naukowych, zamiast radnego, który pisze o paleniu trawy (hłehłe!) na mieście (hłehłehłe!). 

Ani zdarzeń drogowych, ani myśli w stylu radnego Grzechnika Wam absolutnie nie życzymy w tym szalonym mieście. 

 

Oceń publikację: + 1 + 19 - 1 - 20

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~rododendron 2022-05-22
    20:21:44

    3 0

    Krzysiu ma swoje wady i sam się prosi o obwinianie go za stan komunikacji, skoro sobie przypisuje wszystkie "zasługi" i wszędzie pcha się na afisz. Ale w gruncie rzeczy to tylko nieporadny wykonawca polityki miejskiej. Nie tylko on nie jeździ komunikacją miejską. Nie korzysta z niej także Wydział Transportu, nie używa jej Biuro Zrównoważonej Mobilności, nie jeżdżą tramwajami i autobusami decydenci z Wydziału Inżynierii Miejskiej. Jak w tej sytuacji mają oni mieć rozeznanie co do funkcjonowania komunikacji miejskiej, skoro widzą tylko tabele i jeżdżą palcem po mapie?

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.