Sport

Festiwal strzelecki we Wrocławiu! Śląsk wygrywa po nieprawdopodobnym meczu

2021-04-20, Autor: Bartosz Królikowski

Siedem goli, prowadzenie zmieniające się kilka razy, zwroty akcji, dramaturgia. Jeśli ktoś obstawiał, że w tym meczu będzie tyle bramek, to można go uznać prawdziwym ekspertem. Śląsk Wrocław po golu w ostatnich minutach pokonał u siebie Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:3.

Reklama

Piłkarze Śląska Wrocław wciąż mają szanse na awans do europejskich pucharów. Tracą bowiem tylko trzy punkty do czwartego miejsca, które może dać w tym sezonie grę w Europie. Aby je wywalczyć, wrocławianie przede wszystkim muszą powrócić do wygrywania u siebie. Już od trzech spotkań nie triumfowali na Stadionie Wrocław, choć warto pamiętać, że przegrać w tym sezonie mecz domowy, zdarzyło im się tylko raz (z Legią). Okazja do przełamania nadarzyła się, na papierze przynajmniej, bardzo dobra. Podbeskidzie Bielsko-Biała poza tym, że będzie walczyć o utrzymanie, a aktualnie jest przedostatnie, w całej lidze gra zdecydowanie najgorzej na wyjazdach. Ich bilans to 0 zwycięstw (!), 3 remisy i aż 9 porażek. Nie ma zatem co się gryźć w język. Dla Śląska wygrana w tym meczu była obowiązkiem, a szczególnie w kontekście walki o czwarte miejsce.

Wrocławianie nie zdołali w ostatniej kolejce pokonać w Zabrzu Górnika. Był to najsłabszy mecz WKS-u pod wodzą Jacka Magiery i tylko Michałowi Szromnikowi, nieskuteczności samego Górnika, oraz dobrym zmianom, zawdzięczają remis 1:1. Biorąc jednak pod uwagę, że to wciąż dopiero początek gry Śląska w nowym systemie, jest to zrozumiałe że nie każdy mecz wyjdzie tak jak teoretycznie powinien. Zwłaszcza że zespół z Zabrza sam zagrał bardzo solidne spotkanie, szczególnie w ofensywie.

Trener Magiera nie pozostawił jednak słabszej dyspozycji swojego zespołu bez odpowiedzi, przy wyborze składu na kolejne spotkanie. Wpływ na pewno miał też fakt, iż odbywa się ono w środku tygodnia i trzeba w takiej sytuacji mądrze zarządzać siłami zawodników. W porównaniu do meczu z Górnikiem mieliśmy aż cztery zmiany w wyjściowej jedenastce. Słabych w Zabrzu Dino Stigleca, Marcela Zyllę oraz Rafała Makowskiego, w składzie zastąpili Bartłomiej Pawłowski, Mathieu Scalet oraz Robert Pich, który dał tam dobrą zmianę, okraszoną asystą. Co więcej, do składu powrócił Israel Puerto, zastępując Łukasza Bejgera.

Śląsk, zgodnie z przewidywaniami, już od początku przejął inicjatywę w grze. Wrocławianie narzucili Podbeskidziu swoje warunki gry i niewiele zabrakło, by już w ósmej minucie zebrali owoce swej pracy. Wtedy to Robert Pich pokonał Michala Peskovicia w sytuacji sam na sam (po podaniu Erika Exposito), ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Słowacki pomocnik powrócił do wyjściowego składu po trzech meczach z rzędu rozpoczętych na ławce, ale w pierwszej połowie zdecydowanie nie miał szczęścia. Bowiem w 21. minucie Śląsk dostał rzut karny, gdyż arbiter uznał, że faulowany w polu karnym był Exposito. Do piłki podejść miał właśnie Pich, ale sędzia skonsultował jeszcze swoją decyzję z VAR-em, po czym… anulował jedenastkę.

Choć przeważali, zawodnicy Jacka Magiery nie mogli tracić koncentracji nawet na moment. Przekonali się o tym gdy Kamil Biliński, były piłkarz WKS-u, przedarł się przez obronę Śląska i wystawił piłkę Marko Roginiciowi, który na szczęście dla wrocławian trafił tylko w poprzeczkę. Sygnał ostrzegawczy ewidentnie zadziałał, bowiem w 35. minucie Śląsk wywalczył rzut wolny blisko bramki bielszczan, a Krzysztof Mączyński kapitalnym bezpośrednim strzałem dał swojej drużynie prowadzenie.

Niestety, na odpowiedź Podbeskidzia nie trzeba było długo czekać. Już w 41. minucie bielszczanie krótko rozegrali rożny, a po dośrodkowaniu Petara Mamicia, głową piłkę do siatki skierował Rafał Janicki, który uprzedził próbującego interweniować Michała Szromnika. Zdobyty gol rozbudził gości, którym przyznać trzeba że przycisnęli Śląsk w końcówce połowy. Drugiego gola nie zdobyli, ale to raczej WKS mógł tu poczuć ulgę, że nadeszła przerwa.

Wrocławianie przekonali się, że choć Podbeskidzie fatalnie gra na wyjazdach i walczy o utrzymanie, oddawanie im inicjatywy to nie jest dobry pomysł. Dlatego od początku drugiej połowy starali się odzyskać kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. WKS nie miał dziś natomiast szczęścia do VAR-u. W 58. Minucie piłkarze Śląska głośno sygnalizowali, że jeden z piłkarzy Podbeskidzia zagrał piłkę ręką w polu karnym. Sędzia Kwiatkowski po raz drugi w tym meczu podszedł do monitora, ale decyzja znów była niekorzystna dla wrocławian, bowiem karnego nie było.

Jednakże niedługo później do Śląska uśmiechnęło się szczęście. W 61. Minucie strzał zza pola karnego oddał Patryk Janasik, a piłka odbiła się od Kamila Bilińskiego i kompletnie zmyliła Michala Peskovicia, wpadając do siatki. WKS znów był na prowadzeniu, a gol ostatecznie został zapisany jako samobój. Jednak to nie był koniec goli Bilińskiego w tym meczu. Problem w tym, że były napastnik Śląska kolejnym razem trafił już do właściwej siatki. W 71. Minucie znów po dośrodkowaniu pogubili się obrońcy Śląska, a piłka trafiła do zawodnika Podbeskidzia, który pewnym strzałem umieścił ją w siatce.

To nie był koniec błędów defensywy WKS-u, która była dziś niesamowicie dziurawa. Siedem minut po wyrównującym golu Podbeskidzie już prowadziło. Tym razem prostopadłe podanie Petera Wilsona trafiło pod nogi Roginicia, który ofiarnie posłał piłkę obok Michała Szromnika. Ofiarnie, bowiem władował się przy tym w słupek, kompletnie nokautując. Śląsk natomiast z nieba, wpakował się do piekła i tym razem to oni musieli gonić wynik.

Zajęło im to… 5 minut, a wynikowy rollercoaster na Stadionie Wrocław nie miał zamiaru się zatrzymywać. Wszakże już w 83. minucie precyzyjne dośrodkowanie z rzutu wolnego Mączyńskiego, głową na swojego premierowego gola w Ekstraklasie zamienił Konrad Poprawa. Spotkanie nie zwalniało nawet na moment, ale to Podbeskidzie intensywniej szukało pierwszego w sezonie wyjazdowego zwycięstwa. Tyle strzałów ile zablokowali w końcowych minutach zawodnicy Śląska, to czasami w kilku meczach nie zablokują. Ale tego kluczowego, nie zblokowali… zawodnicy Podbeskidzia. W 95 minucie indywidualnym rajdem popisał się Robert Pich, ale co najważniejsze zwieńczył go precyzyjnym strzałem prosto do siatki!

Podbeskidzie miało jeszcze w ostatniej minucie rzut rożny, ale gol Słowaka zakończył tą nieprawdopodobną kanonadę. Śląsk po niesamowitym meczu triumfował 4:3.

Ale że ten mecz będzie takim festiwalem strzeleckim w wykonaniu obu drużyn, to się chyba nikt nie spodziewał. Śląsk i Podbeskidzie, zwłaszcza w drugiej połowie, uznały, że defensywa w futbolu jest opcją, a nie koniecznością. I myślę że nikt nie narzekał, o ile nikt nie zwariował od tego co się tu działo. Śląsk był w niebie, w piekle, potem znowu w niebie, potem znowu w piekle. Ale ostatecznie skończyło się dla nich happy-endem. Obrona WKS-u była dziś absolutnie koszmarna i trener Magiera na pewno wyciągnie z tego konsekwencje, ale wrocławianie byli za to skuteczni. Robert Pich, który jeszcze niedawno był na cenzurowanym dziś jest bohaterem meczu i dobrze. Zasłużył na to, bo miał dziś długo pecha, a pracował ciężko. Warto jednak docenić także postawę Podbeskidzia. Skazywani na porażkę postawili bardzo trudne warunki Śląskowi i zagrali w gruncie rzeczy świetny mecz. Choć oczywiście nie w defensywie.

Po tych niesamowitych emocjach można już niecierpliwie wyczekiwać kolejnego meczu. Czekać zbyt długo nie trzeba, bowiem już w piątek 23 kwietnia o 18:00 Śląsk zagra na wyjeździe z Rakowem Częstochowa.

Śląsk Wrocław – Podbeskidzie Bielsko-Biała

Gole:

1:0 – Krzysztof Mączyński 35’

1:1 – Rafał Janicki 41’

2:1 – Kamil Biliński 61’ (sam.)

2:2 – Kamil Biliński 71’

2:3 – Marko Roginić 78’

3:3 – Konrad Poprawa 83’

4:3 – Robert Pich 90+5’

Śląsk: Szromnik – Puerto, Poprawa, Tamas – Pawłowski (54. Bejger), Scalet (54. Makowski), Mączyński, Janasik – Pich, Praszelik (71. Zylla) – Exposito (71. Piasecki)

Podbeskidzie: Pesković – Niepsuj (64. Danielak), Modelski, Janicki, Bashlai, Mamić – Rzuchowski, Bieroński (74. Frelek) – Hora – Roginić (82. Tulio), Biliński (74. Wilson)

Żółte kartki: Nie było

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)

AKTUALIZACJA!

Jak poinformował dzień po meczu Śląsk Wrocław, samobójcze trafienie Kamila Bilińskiego zostało ostatecznie zweryfikowane i zapisane jako gol Patryka Janasika.

Śląsk Wrocław i jego historia. Sprawdź, co wiesz o tym klubie

Śląsk Wrocław i jego historia. Sprawdź, co wiesz o tym klubie

Trwająca pandemia koronawirusa uniemożliwia kibicom Śląska emocjonowanie się meczami wrocławskiej drużyny. Skoro zatem nie można się cieszyć teraźniejszością, jest okazja zajrzeć w przeszłość i sprawdzić, ile pamiętamy z historii zmagań Trójkolorowych oraz ich byłych i obecnych piłkarzy.

Rozwiąż quiz

Oceń publikację: + 1 + 8 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1115