Sport

Final Four Pucharu Polski: Zaksa Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębski Węgiel zagrają w finale

2019-01-27, Autor: Aleksander Hutyra

Podczas pierwszego dnia wrocławskiego turnieju Final Four Pucharu Polski siatkarzy nie brakowało emocji. Hala Orbita wypełniła się niemal do ostatniego miejsca, a na parkiecie awans do finału wywalczyły zespoły Zaksy Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskiego Węgla.

Reklama

Z minuty na minutę Hala Orbita zapełniała się kibicami spragnionymi siatkarskich emocji na najwyższym poziomie. Trybuny nabierały kolorów, dzięki licznie zgromadzonym grupom kibiców wszystkich drużyn, które rozgrywały swoje mecze na wrocławskim Final Four Pucharu Polski w siatkówce mężczyzn.

W pierwszym półfinale zmierzyły się aktualny lider ligowej tabeli - Zaksa Kędzierzyn-Koźle oraz drużyna Aluron Virtu Warty Zawiercie. Zespoły niesione dopingiem kibiców przystąpiły do inaugurującego turniej spotkania. Zarówno Zaksa jak i Warta rozpoczęły w swoich wyjściowych ustawieniach.

Mecz od skutecznego ataku z prawego skrzydła rozpoczął atakujący Zaksy - Łukasz Kaczmarek. W kolejnej akcji przytomnie na środku siatki zachował się reprezentant Polski, aktualny mistrz świata - Mateusz Bieniek. Oba zespoły wymieniały mocne ataki, Zaksa szybko zdobyła kilkupunktową przewagę. Nie do zatrzymania na prawej stronie siatki był Łukasz Kaczmarek. Przy wyniku 9:5 dla Zaksy, dobrym atakiem z lewego skrzydła popisał się atakujący zespołu z Zawiercia - Grzegorz Bociek. Po efektownym pojedynczym bloku w wykonaniu Aleksandra Śliwki, kędzierzynianie prowadzili już 11:7 i o czas poprosił trener gości - Mark Lebedew. As serwisowy Bartłomieja Gawryszewskiego zmniejszył stratę Warty do 2 punktów.

Podopieczni Andrei Gardiniego zaczęli popełniać błędy i ich przewaga topniała z każdą akcją. Skuteczna gra na środku siatki, nie pozwalała jednak zawiercianom wyrównać i to Zaksa utrzymywała minimalną przewagę. Po kolejnym pojedynczym bloku na Grzegorzu Boćku, tym razem w wykonaniu Rafała Szymury, aktualny lider PlusLigi ponownie "odjechał" rywalom na kilka punktów. Po ataku Bieńka ze środka, kędzierzynianie prowadzili już 20:16. Końcówka seta należała do Zaksy, mistrzowie Polski mocną zagrywką odrzucali rywala od siatki, nie pozwalając na rozwinięcie skrzydeł w ofensywie i ostatecznie zwyciężyli pierwsza partię pewnie - 25:19.

Drugi set rozpoczął się bliźniaczo podobnie do partii pierwszej. Obie drużyny grały punkt za punkt. Po nieudanym ataku Aleksandra Śliwki, Warta wyszła na dwupunktową przewagę. W kolejnej akcji Śliwka został zablokowany i przy wyniku 6:3 dla zespołu z Zawiercia o czas poprosił szkoleniowiec Zaksy - Andrea Gardini. Kędzierzynianie mieli problem z przyjęciem mocnych zagrywek przyjmującego Warty - Alexandre Ferriery. Po ataku Kaczmarka i asie serwisowym w wykonaniu Śliwki, Zaksie udało się wyrównać i tablica wskazywała wynik 7:7. Od tego momentu obie drużyny ponownie toczyły wyrównany bój.

Po dobrych serwisach Łukasza Wiśniewskiego, kędzierzynianie wyszli na prowadzenie 10:8. Wiśniewski kontynuował swoją serię w polu serwisowym, a Śliwka popisał się bardzo dobrym atakiem z drugiej linii. Zaksa utrzymywała przewagę, jednak siatkarze Warty nie poddawali się i nie pozostawali dłużni wobec mocnych ataków drużyny mistrzów Polski. Kibice zgromadzeni dzisiejszego dnia w Orbicie byli świadkami gry na najwyższym poziomie. Przy 18:12 dla Zaksy, potężnym atakiem z prawego skrzydła popisał się główny "bombardier" zespołu z Górnego Śląska - Grzegorz Bociek. W końcówce drugiego seta, świetnie funkcjonować zaczął blok drużyny z Kędzierzyna, na co zawiercianie nie potrafili znaleźć odpowiedzi i również w drugiej partii górą była Zaksa. W ostatniej akcji Grzegorz Bociek posłał piłkę w aut i drużyna Andrei Gardiniego zwyciężyła 25:20 i w całym spotkaniu prowadziła już 2:0.

Zaksa rozpoczęła trzeciego seta od prowadzenia 3:0 i o czas poprosił trener Warty Zawiercie Mark Lebedew. Przy 5:3 dla kędzierzynian, dobry atak ze środka wykonał wrocławianin reprezentujący barwy klubu z Zawiercia - Krzysztof Rejno, a po dobrych atakach Grzegorza Boćka, Warta wyszła na prowadzenie 6:5. Skuteczny blok w wykonaniu Gawryszewskiego dał zawiercianom najwyższe w tej partii prowadzenie, po którym czas dla Zaksy wziął trener Gardini. Po przerwie asa serwisowego dołożył Kamil Semeniuk, a skuteczną kiwką popisał się Ferreira. Po kolejnym punkcie Semeniuka, zdobytym bezpośrednio z zagrywki, Gardini ponownie poprosił o czas, bowiem na tablicy widniał już wynik 12:7 dla Warty. Semeniuk kontynuował serię w polu serwisowym, a drużyna Marka Lebedewa zaczęła punktować w bloku, dokładając do tego skuteczne ataki z kontry, czym powiększała swoją przewagę.

Przyjmujący Warty szalał w zagrywce, a Zaksa nie potrafiła przeciwstawić się jego serwisom. Kędzierzynianie popełniali sporo błędów własnych, psuli zagrywki, nie kończyli ataków, natomiast Warta kontynuowała swoją skuteczną grę. Kędzierzynianie próbowali w końcówce seta odrobić straty, jednak bezskutecznie i to zawiercianie pewnie triumfowali w tej partii - 25:20. Czwarta partia od początku toczyła się pod dyktando faworyta. Po asie serwisowym Aleksandra Śliwki było już 5:1 i o czas poprosił trener drużyny z Zawiercia. Śliwka pozostawał w polu serwisowym, raz po raz kąsając zawiercian zagrywką i kolejny raz czas dla Warty wziął Mark Lebedew.

Zaksa akcja po akcji deklasowała swojego rywala, wyraźnie zabierając pzreciwnikom chęci do gry. Śliwka skutecznie zaatakował z drugiej linii i było już 12:4 dla Zaksy. Warta starała się nawiązać walkę, ale nie byli w stanie zagrozić kędzierzynianom, którzy popełniali mało błędów i nie wstrzymywali ręki w ataku. Przy 17:9 na zagrywce ponownie pojawił się Śliwka, a Bociek uderzył daleko w aut, jednak jak się okazało po wideo-weryfikacji piłka zahaczyła o blok kędzierzynian. Po ataku Michała Żuka, trener Lebedew po raz kolejny poprosił o "challange", jednak tym razem sędziowie podjęli słuszną decyzję. Przy wyniku 19:13, dla prowadzącej w tym spotkaniu Zaksy, pierwszy czas wziął trener Andrea Gardini. Po czasie Krzysztof Rejno pomylił się w zagrywce i kędzierzynianom brakowało już tylko 5 punktów do zwycięstwa w całym meczu. Drużyna z Kędzierzyna-Koźla spokojnia rozegrała końcówkę tego seta i zwyciężyła - 25:17 i w całym spotkaniu 3:1, czym zapewniła sobie awans do finału.

Zaksa mimo iż była faworytem tego meczu, od początku była zdeterminowana i nie pozwalała sobie na chwilę rozluźnienia. - Na pewno chcieliśmy wygrać to spotkanie, byliśmy mocno skoncentrowani na tym by wykonać swoje zadania, zrealizować założenia taktyczne. Wyszliśmy nakręceni, myślę, że początek meczu pokazał, że wyszliśmy pewni siebie i mieliśmy kontrole nad wydarzeniami na boisku. Zawiercie ryzykowało zagrywką, ale dopiero w trzecim secie ten element zaczął u nich funkcjonować, stąd taki wynik w tej partii - mówi Aleksander Śliwka, przyjmujący Zaksy.

Zespół Warty postawił kędzierzynianom mocne warunki, jednak ostatecznie nie był w stanie zagrozić drużynie Andrei Gardiniego. - Wiedzieliśmy, że będą chcieli zaryzykować zagrywką i w tym będą upatrywać swoich szans na zwycięstwo, a my wiedzieliśmy, że musimy się temu przeciwstawić i zagrać mądrze, bo z takimi drużynami tak właśnie trzeba grać. Zrealizowaliśmy wszystkie założenie taktyczne, więc cieszymy się wygraną i skupiamy się już tylko na meczu finałowym - dodaje Śliwka. - To z kim zmierzymy się w finale i tak nie ma większego znaczenia, bo i tak będzie czekał na nas bardzo trudny przeciwnik. Obie drużyny zasługują na awans, a która z nich okaże się lepsza i z kim przyjdzie nam się zmierzyć pokaże dzisiejszy mecz. Na pewno naszym celem jest puchar i nie mamy żadnych preferencji jeśli chodzi o przeciwnika - podsumował przed drugim półfinałem Śliwka.

Podczas drugiego tego dnia meczu Hala wypełniła się niemal po brzegi. Licznie zgromadzeni w Orbicie kibice obu drużyn tworzyli świetne widowisko, godne turnieju finałowego Pucharu Polski, którego gospodarzem od kilku lat jest Wrocław. W drugim meczu półfinałowym zmierzyły się zespoły Onico Warszawa oraz Jastrzębskiego Węgla.
W pierwszej akcji spotkania skutecznym atakiem z lewego skrzydła popisał się przyjmujący warszawskiej drużyny - Piotr Łukasik. Obie drużyny od początku grały punkt za punkt. Siatkarze wymieniali ciosy, w każdej akcji dążąc do "znokautowania" przeciwnika. Po skutecznym ataku Dawida Konarskiego, Jastrzębski Węgiel wyszedł na dwupunktowe prowadzenie i na tablicy widniał wynik 6:4. W kolejnej akcji asa serwisowego dołożył Christian Fromm i o czas poprosił trener Onico - Stephan Antiga.

Po przerwie Fromm powtórzył to zagranie, zwiększając przewagę jastrzębian do 4 punktów. Onico starało się zmniejszyć dystans punktowy i dzięki dobrej zagrywce Bartosza Kwolka i pojedynczym bloku Piotra Łukasika, przewaga stopniała do jednego oczka, a po błędzie po stronie Jastrzębia był już remis - 10:10. Od tego momentu gra była wyrównana. Po mocnej zagrywce Konarskiego i ataku ze środka w wykonaniu Piotra Haina, Jastrzębski ponownie uzyskał bezpieczna przewagę. Przy 15:12 o wideo-weryfikacje poprosił trener warszawian, jednak na nic to się zdało, ponieważ atak środkowego z Jastrzębia okazał się prawidłowy. Przez większą część inaugurującej to spotkanie partii, kontrolę nad przebiegiem gry mieli podopieczni Roberto Santilliego. Po dobrej zagrywce Bartosza Kwolka, stołeczni zbliżyli się do przeciwnika i było 18:17 dla Jastrzębskiego Węgla. O czas poprosił trener Santilli, a po nim skutecznie z drugiej linii zaatakował Dawid Konarski. Końcowa faza pierwszego seta była emocjonująca. Jastrzębianie nie pozwolili sobie na wydarcie zwycięstwa i wypracowanej na przestrzeni całej partii przewagi i zwyciężyli - 25:22.

Początek drugiego seta był wyrównany i delikatną przewagę zyskiwało Onico. Po autowej zagrywce Konarskiego było 5:3 dla warszawskiego zespołu. Podczas gdy tablica wyników wskazywała 7:5 dla Onico, wszyscy w hali wstrzymali na chwilę oddech, bowiem na twarzy rozgrywającego Onico - Antonine'a Brizarda pojawił się grymas bólu, jednak po szybkiej interwencji medyków, siatkarz wrócił na parkiet. Po chwili przestoju w grze, jastrzębianie złapali wiatr w żagle i wyszli na prowadzenie. Kolejny raz w ciągu kilku minut gra została przerwana, ze względu na kontuzję Bartosza Kwolka, który zderzył się pod siatką z jednym z zawodników Jastrzębskiego Węgla i musiał w konsekwencji tego zdarzenia opuścić boisko. Drużyna Roberto Santilliego grała skutecznie w ataku, popełniała mniej błędów własnych i dyktowała warunki na boisku.

Siatkarze Onico, nie potrafili znaleźć swojego rytmu gry, psuli więcej zagrywek i mieli problem ze skończeniem ataku. Kolejny skuteczny atak w wykonaniu Juliena Lyneela podwyższył prowadzenie Jastrzębia. Przy 18:15 dla jastrzębian, w siatkę z drugiej linii zaatakował Piotr Łukasik i o czas dla swojego zespołu poprosił były trener reprezentacji Polski - Stephan Antiga. Po skutecznym bloku w wykonaniu Bartosza Kurka, Onico zbliżyło się do rywala na 2 punkty. Jastrzębski do końca seta utrzymał wysoką skuteczność w ataku, nie trwonił punktów i ponownie zwyciężył, tym razem - 25:23.

Jastrzębski rozpoczął trzecią partię od dwupunktowego prowadzenia. Po udanej akcji w wykonaniu Bartosza Kurka, trener Jastrzębia poprosił o "challange", po którym nie mógł nadal pogodzić się z decyzją i otrzymał od sędziego żółtą kartkę za nadmierne okazywanie swojego niezadowolenia. Sprytnym kiwnięciem popisał się rozgrywający jastrzębian - Lukas Kampa, podwyższając prowadzenie swojego zespołu. Podopieczni Roberto Santilliego byli nie do zatrzymania w ataku. Po asie serwisowym Grzegorza Kosoka ich przewaga wzrosła do 3 punktów.

Po przerwie na życzenie Stephana Antigi, Fromm wraz z Hainem zablokowali Bartosza Kurka i wszystko wskazywało, że Jastrzębski Węgiel powoli kroczy po zwycięstwo w całym meczu. Przy 13:6, Dawid Konarski skutecznym blokiem dołożył kolejne "oczko", a gra stawała się co raz bardziej jednostronna. Kurek nie potrafił skończyć ataku, psuł zagrywki czego konsekwencją była rosnąca przewaga Jastrzębskiego Węgla. Chwilowe przebłyski w grze warszawian nie wystarczyły by odmienić losy tego meczu. Onico w ostatnim secie zostało wręcz zdemolowane. Jastrzębianie zwyciężyli w trzeciej partii 25:14 i w całym spotkaniu 3:0, zapewniając sobie awans do finału, w którym zmierzą się ze zwycięzcą pierwszego spotkania półfinałowego - Zaksą Kędzierzyn-Koźle.

Jastrzębski Węgiel - ONICO Warszawa (25:22, 25:23, 25:14)
MVP meczu: Lukas Kampa

Zaksa Kędzierzyn-Koźle - Aluron Virtu Warta Zawiercie 3:1 (25:19, 25:20, 20:25, 25:17)
MVP meczu: Benjamin Toniutti

finał:
Zaksa Kędzierzyn-Koźle - Jastrzębski Węgiel (godz. 14:45)

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 8468