Wrocław tym żyje

Franas: Drożyzna zaczęła się we Wrocławiu

2022-01-21, Autor: Arkadiusz Franas

Inflacja nas zżera jak jasna… i tu nie użyję tego słowa, co się rymuje, bo jest brzydkie, a takich nie używam. Inflacja to woda na młyn dla wszelkiej maści populistów. Niektórzy z nich liczą optymistycznie, że już nie pamiętamy jak nieudolnie rządzili. A i jeszcze jedno. Chyba to nie powód do dumy, ale drożyzna zaczęła się … we Wrocławiu. W wyniku manipulacji politycznych.

Reklama

Inflacja zżera wiele krajów, także naszych południowych sąsiadów. Pragmatyczni Czesi, co przeczytałem wczoraj w jednej z ich gazet, zaczęli przeliczać jak to wygląda w restauracjach, w których Czesi jedzą codzienne obiady o wiele częściej niż Polacy.

- Ze względu na nowe ceny żywności i energii podnieśliśmy cenę menu lunchowego o dziesięć koron. Ale nadal musimy mieć atrakcyjną ofertę, aby ludzie do nas przyjeżdżali. Obok nas znajdują się trzy konkurujące lokale - wyjaśnia Kateřina Kučírková z Brna.

Do bólu pragmatyczni i bez histerii. Może dlatego, że nie wpadają do nich za często politycy szukający rozpaczliwie poparcia. I nie tylko dlatego, że tam akurat świeżo po wyborach. Bo ich pragmatyzm i minimalizm zawiera się w pięknych słowach Bohumila Hrabala:
” Życie, jeżeli chociaż trochę się powiedzie, wtedy jest piękne…”.

Ale wróćmy do naszej inflacji i drożyzny, bo te okoliczności spowodowały, że w trasę ruszył ostatnio dość rozleniwiony Donald Tusk, lider PO. Odwiedza różnych przedsiębiorców, często bardzo nieprzypadkowych i ubolewa nad ich stanem i stanem ich rosnących rachunków. Gdzieś rzuci mając na myśli PiS : wystarczyło nie kraść… Na co mu PiS odpowiada: miło posłuchać polityka uczącego się na własnych błędach. I takie tam różne, wszystkie w konwencji: ja dobry, rząd zły. Ale ani sam, ani nikt z jego otoczenia nie zauważył, że ta cała drożyzna zaczęła się rok temu we Wrocławiu.

Po podwyżce cen biletów MPK w styczniu 2021 raport „Rzeczpospolitej” głosił: „Najtaniej jednorazawo pojedziemy zbiorową komunikacją w Szczecinie, gdzie taka przyjemność kosztuje tylko 2 zł. Najdrożej z kolei jest we Wrocławiu. Tu jednorazowy przejazd bez ulgi kosztuje 4,60 zł”.

Radni opozycyjni w połowie roku, zdobywając większość, obniżyli ceny, ale na chwilę. Jacek Sutryk powalczył i jednego radnego wyciągnął z klubu PiS i znów to on miał większość. Radny ten, pan Sergiusz Kmiecik, tłumaczył, że to nie była żadna korupcja polityczna, że on tak uczynił z przekonania. Okazało się, że było to przekonanie do zostania przewodniczącym Rady Miasta, którym radni go uczynili tuż po zmianie barw i ponownej zmianie cen biletów na droższe. I nie wiem, czy to przypadek, ale jakby Państwo chcieli zobaczyć jak radny, jeszcze klubu PiS, Kmiecik głosował, gdy przeprowadzono obniżkę cen, to jakoś tego dokumentu nie ma na stronie Rady Miasta. Ale redaktorzy i internet pamiętają. I w ten sposób drożyzna ruszyła głosami konglomeratu: byli pisowcy, PO i Lewica.

– Jeśli chcemy jeździć nowoczesnym taborem(…) to musimy od czas do czasu te ceny regulować. Przy galopującej inflacji nie możemy sobie pozwolić na radykalną obniżkę cen biletów MPK – mówił w rozmowie z telewizją Echo24 radny Lewicy Dominik Kłosowski.

Wtedy to ona jeszcze nie galopowała, a ruszała stępa, no może lekkim kłusem. To chyba pierwszy raz w historii, gdy działacze lewicowi postanawiają kosztami realizacji programu wyborczego prezydenta i swojego obciążać mieszkańców. Poza czasami Związku Radzieckiego i PZPR. Ale taki mamy klimat i taką lewicę we Wrocławiu.

No i zaczęło się .Teraz to już cwał przechodzący w galop. Gdzie nas zaniesie ta inflacja strach się bać. Tak samo chyba jak ewentualnej zmiany władzy. Bo gdyby ona miała być jakaś lepsza, to ja jestem bardzo za. Gdyby pojawił się ktoś, kto nie krytykowałby wreszcie poprzedników, a popatrzył w przyszłość. Bo ci, co się czają, by ją przejąć jakoś mnie nie przekonali do swojej fachowości, choćby nie wiem jak mądrych teraz udawali. Przecież niespełna 11 lat temu pan Donald Tusk, będąc premierem, udał się pocieszyć niewielką grupę rodaków na zalane tereny, nazywane często "polskim zagłębiem papryki". To tam padło słynne: „Jak żyć panie premierze?”. A pan premier Tusk: „Gdyby to ode mnie zależało dałbym wam pieniądze, ale muszę dbać o cały budżet państwa”. Więc gdy jako premier nie był w stanie pomóc niewielkiej grupie poszkodowanych, bo jako premier był bezsilny, to co by zrobił gdyby nagle cały naród go zapytał: Ja żyć? Boję się, że moglibyśmy usłyszeć odpowiedź jaką narodowi kiedyś udzielił jego partyjny kolega, Bronisław Komorowski, gdy był prezydentem RP: „Zmienić pracę, wziąć kredyt”. Takim fachowcom wreszcie powiedzmy dziękuję i szukajmy nowych.

Oceń publikację: + 1 + 20 - 1 - 15

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 8416