Sport

Hiszpański magik z Krakowa rozłożył Śląsk. Wisła wygrała we Wrocławiu 2:0 [RELACJA]

Skończyła się długa seria Śląska Wrocław meczów bez porażki. Wrocławianie bronili się przez dziewięć spotkań, aż w końcu padli, ulegając Wiśle Kraków 0:2.

Reklama

W klubie robili, co mogli, aby zrobić szum wokół meczu z Wisłą. Od jakiegoś czasu Śląsk wizerunkowo jest na fali, co było widać po meczowej frekwencji, przekraczającej 20 tys. widzów. I co sobie w Śląsku wymyślili, to prawie zrealizowali. Prawie, bo celowano w 30 tys. kibiców na Stadionie Wrocław, a ostatecznie przyszło ich ponad 21 tys. Ale, co ważne, było to trzecie z rzędu spotkanie we Wrocławiu, które obserwowało ponad 20 tys. fanów. To najlepszy wynik Śląska w historii jego występów na stadionie na Pilczycach.

Kibice, którzy zdecydowali się spędzić sobotni wieczór z Ekstraklasą, Śląskiem Wrocław i Wisłą Kraków, na pewno się nie zawiedli. Rzecz jasna, nikt nie życzył sobie zwycięstwa gości, ale mimo wszystko obie drużyny dostarczyły sporo solidnego futbolu. Na boisku działo się od pierwszej minuty. Ku pewnemu zaskoczeniu graczy Śląska, goście poczynali sobie bardzo śmiało. Wrocławianie miewali problemy z sensownym rozegraniem piłki na połowie rywala, a “Biała Gwiazda” szukała sposobu na to, aby potwierdzić golem swoją przewagę. W 10. minucie była tego bardzo blisko. Wtedy Paweł Brożek wyłożył piłkę-marzenie Jesusowi Imazowi, ale Hiszpan nie trafił do bramki praktycznie z linii bramkowej. Po chwili bardzo groźnie uderzał Carlitos, ale Jakub Wrąbel w dobrym stylu poradził sobie z tym uderzeniem.

Jeśli już o Carlitosie mowa, to we Wrocławiu można było zobaczyć, że Wiśle udało się odkryć doskonałego piłkarza. Hiszpan umie kiwnąć, potrafi urwać się z piłką, sporo widzi na boisku, potrafi też postraszyć strzałem. W pierwszej połowie sporo problemów miał z nim Djordje Cotra, a Igors Tarasovs - wcześniej kilkakrotnie ograny przez Hiszpana - jeszcze przed przerwą zarobił żółtą kartkę po faulu na szybkim rywalu.

Śląsk przebudził się po mniej więcej 25 minutach grania. Widać było, że wrocławianom brakuje rytmu, płynności w grze, a przez dobre ustawienie rywala piłki nie docierały do szarpiącego się z przodu Marcina Robaka. Szczęścia próbowali więc inni: Arkadiusz PiechSito Riera, a także Jakub Kosecki. Krakowski bramkarz zachował jednak czyste konto.

Tuż po przerwie widowisko nabrało rumieńców, bo wreszcie doczekaliśm się gola. Ale to nie wrocławianom przyszło się z niego cieszyć. W 50. minucie gry na listę strzelców wpisał się Jesus Imaz. Hiszpan - inaczej niż w pierwszej połowie - zrobił to, co do niego należało. I zamienił błyskotliwe podanie Carlitosa na gola.

Stracony gol nie pozbawił piłkarzy Śląska ochoty do gry. Próbowali wyrównać, ale w ich grze ciągle brakowało kropki nad i. Wrocławianie miewali problemy w środku pola, gdzie Pol LlonchVullnet Basha robili, co mogli, aby przeszkadzać gospodarzom w rozgrywaniu akcji. Śląsk szukał więc swoich szans w grze skrzydłami, potrafił sobie wywalczyć przestrzeń, ale ładne akcje kończyły się stratą lub złymi decyzjami. Celował w tym zwłaszcza Jakub Kosecki, który był aktywny, szukał gry, ale najczęściej irytował partnerów, których nie dostrzegał z podaniem w momentach, kiedy powinien to zrobić.

W 71. minucie Śląsk dostał cios, po którym już się nie podniósł. Stracił drugiego gola w tym meczu, po rzucie karnym wykorzystanym przez Carlitosa. Przy tej bramce, obok strzelca, główną rolę odegrał sędzia i system powtórek wideo VAR. Po jednej z akcji arbiter puścił grę, ale widać było, że ma pewne wątpliwości. Postanowił więc je rozwiać, posiłkując się zapisem wideo. I uznał, że Piotr Celeban ciągnął za koszulkę jednego z piłkarzy Wisły pod własnym polem karnym. Efekt? Dla kapitana Śląska żółta kartka, dla “Białej Gwiazdy” karny pewnie zamieniony na gola przez dobrego w tym meczu Carlitosa.

Trener Śląska Jan Urban rzucił na boisko świeże siły, wprowadzając do gry Kamila VackaŁukasza Madeja. Nic to jednak nie pomogło. Śląsk dalej był aktywny, ale nieskuteczny. Jedyne, na co było stać wrocławian w ostatnim kwadransie meczu, to pechowe pudło Marcina Robaka. I ostatecznie Śląsk przegrał bez choćby gola honorowego.

Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 0:2 (0:0)
Bramki: Jesus Imaz (50.), Carlitos (71. - karny).

Śląsk Wrocław: Wrąbel - Pawelec, Celeban, Tarasovs, Cotra - Kosecki, Chrapek (71. Vacek), Sito Riera, Piech (71. Madej), Pich - Robak.
Wisła Kraków: Buchalik - Arsenić, Głowacki, Gonzalez, Sadlok - Boguski (75. Bartosz), Basha, Llonch, Carlitos, Jesus Imaz (84. Wojtkowski) - Brożek (73. Victor Perez).

Żółte kartki: Chrapek, Tarasovs, Kosecki, Celeban, Sito Riera - Głowacki.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: ok. 21,5 tys.

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1228