Huśtawka nastrojów i ważne zwycięstwo piłkarzy Ślęzy [RELACJA]

Od kilku tygodni pech nie opuszcza zespołu Ślęzy. Maciej Matusik z powodu kontuzji szczęki w tym roku już raczej nie zagra, a wciąż problemy zdrowotne uniemożliwiają grę Mateuszowi Kluzkowi. Na domiar złego w niedawnym meczu pucharowym (wygranym przez wrocławian 3:0), urazu doznał też Adrian Niewiadomski. Co prawda wrócił do gry poturbowany w Lubinie Kornel Traczyk, ale i jemu jeszcze trochę brakuje do powrotu do pełnej dyspozycji. Tymczasem Na Niskie Łąki zawitał - zdaniem wielu fachowców - faworyt do awansu. Ruch do tej pory w rozgrywkach ligowych nie zachwycał, ale tłumaczony był udziałem w pucharowej batalii, w której był prawdziwą rewelacją. W minionym tygodniu po porażce z Legią Warszawa, piłkarze ze Zdzieszowic zakończyli pucharową przygodę i od tej pory mogą skupić się już tylko na lidze.

Już pierwsze akcje tego meczu pokazały, że będzie w nim dużo walki i żaden z piłkarzy nogi nie odstawi. Obie drużyny dążyły do przejęcia inicjatywy, dlatego też w tym toczonym w dobrym tempie meczu, akcje przenosiły się to pod jedno, to pod drugie pole karne. W 7. minucie bez problemu ze strzałem Sebastiana Weremko poradził sobie bramkarz 1KS-u Piotr Gorczyca. Po drugiej stronie boiska groźnie, choć niecelnie uderzał Dawid Molski. Po niespełna pół godzinie gry, tuż za linią pola karnego Jakub Bohdanowicz trochę niepotrzebnie sfaulował rywala. Do rzutu wolnego podszedł Weremko i posłał piłkę obok muru, umieszczając ją w siatce. Stracony gol wyraźnie podciął skrzydła wrocławianom i inicjatywę przejęli goście. W pierwszej połowie wynik nie uległ już zmianie - Ruch prowadził we Wrocławiu 1:0.

Po zmianie stron przez kwadrans żółto-czerwoni mieli olbrzymie problemy z opuszczeniem własnej połowy. Na szczęście choć Ruch atakował, to praktycznie nie stworzył też w tym czasie poważniejszego zagrożenia. Sygnał do ataku i odrabiania strat dał Ślęzie Bohdanowicz. Po jego bardzo dobrym uderzeniu z dystansu, świetną paradą popisał się Sochacki. W 64 minucie golkiper gości nie miał już tyle szczęścia, bo musiał wyciągać piłkę z siatki po strzale Macieja Firleja. Ślęza nie zamierzała poprzestać tylko na wyrównaniu i szukała kolejnych okazji do zdobycia goli. Udało się to uczynić na nieco ponad kwadrans przed końcem Jakubowi Bohdanowiczowi, który wspaniale przymierzył z dystansu. Chwilę później znów był remis, a goście raz jeszcze strzelili gola ze stałego fragmentu gry. W nieco kontrowersyjnej sytuacji arbiter - mimo protestów wrocławian - dopatrzył się zagrania ręką wrocławskiego bramkarza poza polem karnym i podyktował rzut wolny. Tym razem wykonawcą stałego fragmentu gry był Jarosław Wieczorek i to on doprowadził do remisu.

To jednak nie był jeszcze koniec emocji. W 81. minucie, po dośrodkowaniu Jakuba Jakóbczyka najwyżej do piłki wyskoczył Oskar Małecki i pewnym uderzeniem pokonał golkipera Ruchu, zdobywając tym samym zwycięską bramkę dla Ślęzy.

Wrocławianie odnieśli już drugie zwycięstwo z rzędu w lidze (przed tygodniem pokonali rezerwy Zagłębia Lubin 2:0), a w następnej kolejce (30 września) zmierzą się z Unią Turza Śląska, która zajmuje miejsce w strefie spadkowej.

Ślęza Wrocław - Ruch Zdzieszowice 3:2 (0:1)
Bramki: Firlej 64, Bohdanowicz 73, Małecki 81 - Weremko 28, Wieczorek 77

Ślęza: Gorczyca - Repski, Mańkowski, Bohdanowicz, Firlej, Traczyk (55 Berkowicz), Jakóbczyk (90 Stempin), Molski, Łątka, Wdowiak, Małecki.
Ruch: Sochacki - Kiliński, Kostrzycki, Czajkowski, Polak, Sotor (86 Zapotoczny), Czapliński, Pałach (67 Rudnik), Bachor, Wieczorek, Weremko.

Żółte kartki: Repski, Łatka, Wdowiak oraz Polak.
Sędzia: Robert Kowalczyk.