Wiadomości

Jacek Sutryk zaciera po sobie ślady?

2023-04-07, Autor: Arkadiusz Franas

Wielu się zastanawia, co oznaczają obecne ruchy kadrowe w otoczeniu Jacka Sutryka. Prezydent Wrocławia pod koniec kadencji pozbywa się osób, które go skompromitowały, a przy okazji były powiązane z Grzegorzem Schetyną. Czy chodzi tylko o zdystansowanie się od byłego lidera PO? Wielu polityków z tej partii uważa, że to może być próba zacierania śladów przed wyborami. I nie tylko o wybory może chodzić. Liczą się z tym, że Sutrykiem zainteresują się organy ścigania.

Reklama

Ja naprawdę miałem inne plany. Wszak nadchodzą Święta Wielkiej Nocy, czas odrodzenia, nadziei i nowych perspektyw. Dlatego chciałem pokazać tych wrocławskich polityków, którzy dopiero wkraczają na arenę i mogą być szansą na zmiany w tym mieście. Poszukać odpowiedzi, kto może jest bliżej rozważnego Oktawiana Augusta, pierwszego rzymskiego cesarza, a kto przypomina raczej najmłodszego z cezarów, mocno kontrowersyjnego, Heliogabala. Ale świat i prezydent Jacek Sutryk płatają figle i plany trzeba odłożyć na później.

Prezydent Wrocławia odważył się pozbyć ze swego otoczenia wiceprezesa TBS Marka Łapińskiego, który od miesięcy był dla Jacka Sutryka źródłem licznych kłopotów. Obserwatorzy podkreślają, że zwolnienie tej kategorii polityka nie powinno być dla nikogo żadnym problemem i tylko pokazuje pozycję Jacka Sutryka, który do tej pory żył w strachu przed Grzegorzem Schetyną. Bowiem to były lider PO wywindował Sutryka na prezydenckie stanowisko. A przypomnijmy, że Łapiński, to jeden z wielu polityków wstawionych przez Schetynę do ratusza. Z drugiej strony od dawna wiadomo było, że były lider PO traci moc w tej partii, ale Sutryk jednak się bał. I nagle teraz przestał.

W Platformie twierdzą, że wybrał dość dziwny moment, ponieważ akurat teraz Schetyna się mocno uaktywnił i na pewno ostatniego słowa przed wyborami parlamentarnymi nie powiedział. Inni w PO znowu mówią, że Sutryk szukający miejsca na politycznej mapie zrozumiał, że to ostatnia chwila, by jednak przypodobać się obecnemu szefowi tej partii na Dolnym Śląsku czyli posłowi Michałowi Jarosowi. Posłowi, którego do tej pory ignorował, co i tak jest delikatnym określeniem. Jaros, choć jeszcze młody wiekiem, to już szczwany i doświadczony lis i na pewno pamięta jak długo prezydent Wrocławia nie mógł znaleźć czasu, by spotkać się z szefem regionalnym partii, po wybraniu go na to stanowisko w PO, z którą tworzy koalicję. Podobnie wobec Jarosa zachowywał się Łapiński, który też chyba zrozumiał, że bez porozumienia z liderem regionalnym dalej nie pojedzie. Nawet zaczął ostatnio publikować zdjęcia z Jarosem, co nie tylko w PO wzbudzało szydercze uśmiechy. A zaczął je publikować, gdy zaprzepaścił swoją ostatnią szansę na pokazanie, że komukolwiek w polityce może być potrzebny. Kilka tygodni temu obiecywał Sutrykowi, że jako szef sejmikowego klubu Koalicji Obywatelskiej doprowadzi do utrącenia przewodniczącego Sejmiku Dolnośląskiego z PiS i wtedy obaj pokażą swoją moc w centrali PO. Problem w tym, że Łapiński nie potrafi wygrywać i tym razem także tak zorganizował głosowanie, że znów przegrał, a zapowiedzi były szumne niczym przed meczem Polski z Czechami, gdy nasza reprezentacja zatrudniła szkoleniowca z zagranicy za duże pieniądze.

I wtedy Sutryk zrozumiał, co Jaros i inni liderzy PO wiedzą już od jakiegoś czasu, że Łapiński nie jest potrzebny. PO jest pod ścianą i przegranych ma już za dużo. Pytanie tylko, czy we wrocławskim ratuszu faktycznie zaczęła się deschetynizacja? To już kompletnie może nie być ważne. Jacek Sutryk chyba ma zupełnie inny problem przed oczami, co w centrali Platformy podkreślają często i wyraźnie, choć oczywiście nieoficjalnie.

- Nawet my wiemy, że gdyby organy ścigania chciały wejść do wrocławskiego magistratu, to miałyby czym się zająć. A na pewno nie wiemy wszystkiego – powiedział mi niedawno pewien pomorski poseł tej partii prężnie działający w centrali. – Pytanie, czy będą chciały, bo to oczywiście decyzja polityczna. I musimy, być na to przygotowani, bo jednak tworzymy koalicję z Sutrykiem, nawet jak niektórzy o tym już zapomnieli.

W Platformie, do której od dawna docierały różne sygnały, zrozumiano, że mają do czynienia z nieprzewidywalnym człowiekiem. Jak wtedy, gdy Jacek Sutryk jadąc na campus Trzaskowskiego, skitował niepełnosprawnego internautę słynnym: „mniej internetu, więcej mycia”.

Wtedy Donald Tusk i spółka zrozumieli, że nie jest to jednak dobrotliwy polityk w stylu Tyberiusza, że tak w czas wielkanocny przypomnę cesarza z czasów Chrystusa. Swetoniusz w „Żywotach cezarów” tak go opisywał:

„Lecz także wobec obelg, uwłaczających pogłosek i złośliwych wierszyków o sobie i swych najbliższych okazywał niewzruszoną cierpliwość. Często mawiał, że w wolnym państwie język i myśl muszą być wolne".

Wiem, żyjemy w czasach, gdy szkoła nie jest od nauki, a zapewnienia komfortu uczniowi, ale może jednak warto wrócić czasami do lektur, które rzekomo niczego nie uczą. I oczywiście wcale nie trzeba czytać Swetoniusza w oryginalne, choć i to by nie zaszkodziło. Ale ad rem…

W przypadku Sutryka pojawia się inna teoria niż ta o planach totalnej deschetynizacji. Prezydent Wrocławia zrozumiał, że może mieć kłopoty, nie tylko polityczne, więc usuwa świadków i zaciera ślady. Broń Boże, proszę tu już nie przywoływać jakiegoś „Ojca chrzestnego”. To nie ten rodzaj działalności. No może odrobinę, w bardzo ogólnym zarysie, choć niektórzy uparcie twierdzą, że to nadal tylko „Gang Olsena”…

Który by to nie był „gang”, to po pierwsze, już jakiś czas temu niektórzy politycy zaczęli wspominać, że Jacek Sutryk myśli o starcie do parlamentu, by mieć zapewniony immunitet. Po drugie, prezydent Wrocławia przestał się pojawiać zawsze i wszędzie. Całkiem niedawno nie do pomyślenia. Teraz dominują spotkania z przedszkolakami. A jak już jakieś grubsze sprawy polityczne czy personalne, to okazuje się, że w ratuszu są jednak wiceprezydenci. Jeszcze kilka miesięcy temu większość wrocławian nie miała o tym pojęcia, a i teraz ich nazwiska znają jedynie mocno zainteresowani tematyką. Przecież nawet decyzję o nieprzedłużeniu kadencji zarządu TBS ogłosił wiceprezydent Jakub Mazur. Czyli Jacek Sutryk z TBS nie ma i nie miał nic wspólnego… Z innymi spółkami, radami nadzorczymi, radami programowymi także. To wszystko to ONI robili. Klasyka. Ciekawe, czy jak taki prezes aquaparku, który kupił dom od prezydenta, na ulicy napotka Sutryka, to prezydent przechodzi na drugą stronę ulicy mówiąc: ja pana znam?!

No dobrze, to zrobię sobie przyjemność i w tym momencie jeszcze raz zacytuję Swetoniusza o Tyberiuszu:

„Pochlebstwem brzydził się tak dalece, że nie dopuszczał do swej lektyki żadnego z senatorów ani dla okazania sobie czci, ani dla omówienia jakiegokolwiek interesu”.

Znamiennym jest to, że gdy jakiś czas temu jednego z poważniejszych kandydatów na fotel prezydenta Wrocławia, z dużymi szansami na elekcję, spytałem czy będzie kandydował odpowiedział: jedno, czego się boję, to co tam znajdę w kasie i w papierach.

Dlaczego? Pewnie chętnie by wtedy też chciał, komentując kadencję Sutryka, zacytować Tyberiusza:

„Dobry pasterz powinien strzyc owce, a nie obdzierać ze skóry”.

Oceń publikację: + 1 + 134 - 1 - 47

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (4):
  • ~Przemol 2023-04-07
    07:51:27

    18 7

    A dzisiaj łapka w górę (jak na walkach gladiatorów) za cytaty z "Żywotów cezarów". Co za elokwencja, jakie obycie i te koronkowe aluzje! Same ochy i achy.

  • ~Pikuś 2023-04-07
    11:01:27

    20 26

    Panie Arkadiuszu, musi być jakaś przyczyna, że ciągle, obsesyjnie ten Sutryk się panu przypomina. Musi mieć pan do niego o coś wielki żal. Poczucie krzywdy, niesprawiedliwości, odtrącenia...
    Przypomniała mi się historia z klimatu piłkarsko dziennikarskiego. Bodajże 1995 rok.
    Mocny w gębie, nieżyjący już dziennikarz, Paweł Zarzeczny, co rusz dowalał się w gazecie do Romana Koseckiego. Piłkarz w którymś momencie nie wytrzymał i pokazał niewerbalnie redaktorowi, że dwóch facetów może wyjaśnić różnice zdań podczas męskiej rozmowy, zamiast podgryzania zza bezpiecznej klawiatury.
    "Kelner stał przy szwedzkim stole. Paweł przechodził obok mnie, klepnął mnie w ramię i mówi:

    – Ja już was tam sobie obsmaruję w gazecie.

    Wstałem i dostał ode mnie cios. Przeleciał przez szwedzki stół. A drugi raz dostał w autobusie. Oczywiście, on ma swoją wersję, ale nie zdążył wówczas nawet wyprowadzić ciosu. Najpierw na górze w restauracji, a później w hotelu." ( cytat z Koseckiego pochodzi z portalu weszlo.com - rok 2020 ).
    O co ma pan panie Arku takie pretensje do Sutryka?
    W drzwiach nie przepuścił, kartki świątecznej nie wysłał, liścia odmulającego, bez świadków, kiedyś sprzedał, albo sprzedać zamierzał, czy skrzywił się na pana, popatrzył groźnym wzrokiem, a pańska trauma utrzymuje się do dzisiaj?
    Będę panu te pytania zadawał co piątek. Po każdym pańskim felietonie. W ostatnich 9 na 10 nazwisko pana Idola Sutryka Jacka pojawia się w tytule. Aż można by panu pozazdrościć stałości uczuć.

  • ~labeo7 2023-04-09
    00:49:02

    10 4

    Sutryk nie ma szans na 2 kadencję. Można go lubić lub nie, ale nie wykazał się niczym co by zapadło wyborcom w pamięci. Po prostu kilka lat przesiedział w ratuszu.

  • ~Pikuś 2023-04-09
    01:37:51

    6 2

    @labeo
    tak, wygra w cuglach

    spotkanie z emerytami ( x 20 w ciągu tygodnia ) ?
    tak!
    Przedszkolaki? TAK!
    dzieci mają...
    jak koleś, Sutryk, jeździ znaczy się wygra, bo ludzie odbierają : był u Nas, Normalny Chłop, zagłosuję na niego ! "

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.