Sport

Jakub Łabojko: "Głód piłki bardzo w nas narastał, mamy więc mnóstwo pozytywnej energii" [WYWIAD]

2020-05-27, Autor: Bartosz Królikowski

Przerwa w rozgrywkach PKO Ekstraklasy zmierza ku końcowi, a piłkarze po ponad dwóch miesiącach będą mogli wrócić do rywalizacji. Tak długi czas bez możliwości rozgrywania meczów był dla wielu ogromnym wyzwaniem, a obecne restrykcje związane z koronawirusem, są dodatkowym utrudnieniem. Między innymi o tym jak spędził przerwę, jak wyglądają obecne przygotowania oraz o zmianach jakie wywołała pandemia opowiedział nam środkowy pomocnik Śląska Jakub Łabojko.

Reklama

Bartosz Królikowski: Jak twoja kondycja po tak długiej przerwie? Pytam zarówno o tą fizyczną, jak i psychiczną.

Jakub Łabojko: Nie mam żadnego problemu. Przede wszystkim psychicznie czuję się dobrze. Każdy z niecierpliwością czekał, aby móc znowu trenować w grupie i jesteśmy bardzo zadowoleni, że mogliśmy wrócić na boisko. Głód piłki bardzo w nas narastał przez ten czas, dlatego teraz mamy w sobie dużo pozytywnej energii. Natomiast pod kątem fizycznym czuję się nawet znacznie lepiej niż przed tą przerwą.

B.K: Trudno było wytrzymać ten okres z ograniczonymi możliwościami aktywności? Szczególnie że ty akurat jesteś wyjątkowo pracowitym zawodnikiem.

J. Ł.: To fakt, nie było mi łatwo funkcjonować bez piłki. Starałem się zastępować to różnymi formami, rozciąganiem, treningiem siłowym. Dużo też współpracowałem ze swoim bratem, z którym przez internet robiliśmy różne rywalizacje. Także nie nudziłem się, to na pewno.

B.K.: Oglądałeś w telewizji retransmisje meczów z przeszłości, czy starałeś się trochę jednak dać sobie odpocząć od piłki?

J. Ł.: Głównie to przy okazji, jak telewizor był włączony. Na pewno była to ciekawa okazja, żeby dostrzec jak zmieniła się piłka na przestrzeni lat i je ewolucję. Nie ukrywam jednak, że przy braku możliwości gry, potęgowało to też ten głód piłki, dlatego nie przesadzałem z tym, a co za tym idzie szukałem innych możliwości wypełnienia wolnego czasu.

B.K.: Kontaktowaliście się w drużynie ze sobą, aby móc dzielić się pomysłami i poradami?

J.Ł.: Każdy z nas dostał od klubu konkretną rozpiskę, także doskonale wiedzieliśmy co mamy robić. Obserwowaliśmy się wspólnie na Instagramie, rozmawialiśmy na WhatsAppie, więc jako grupa pozostawaliśmy scaleni i można w sumie powiedzieć, że wzajemnie sobie pomagaliśmy.

B.K.: Czy taką przerwę spowodowaną wirusem, da się porównać na przykład z przymusową pauzą wynikającą z kontuzji?

J.Ł.: Nie do końca, bowiem w tym wypadku polegało to bardziej na czekaniu. Wyczekiwaliśmy, kiedy władze wreszcie zezwolą nam na powrót na boisko. Bardziej porównałbym to z dłuższymi wakacjami, gdy sami musimy dbać o własną kondycję, aniżeli z rehabilitacją po odniesionej kontuzji.

B.K.: Teraz gdy już wróciliście do treningów, co bardziej odczuwacie, brak ogrania spowodowany tą przerwą, czy jednak głód piłki skutecznie pomaga wam to przykryć?

J.Ł: Myślę, że cały powrót na boisko bardzo płynnie u nas przebiegał. Mieliśmy już wyraźnie dość biegania po lasach i parkach, dlatego czujemy ulgę, iż znów możemy mieć kontakt z tą piłką, wrócić do tego. Natomiast prawdziwa weryfikacja przyjdzie na boisku w piątek. Wtedy tak naprawdę dowiemy się w jakiej formie jesteśmy i jaki ta przerwa wywarła na nas wpływ. Bowiem póki co to wszystko przypomina wróżenie z fusów i konkrety dopiero nadejdą. Zwłaszcza że poza grami wewnętrznymi, nie rozgrywaliśmy rzecz jasna żadnych sparingów.

B.K.: Obawiasz się, że faktycznie może teraz być więcej kontuzji? Niepewności przy starciach fizycznych, że nie wiem do końca jak moje ciało zareaguje?

J.Ł.: Raczej nie, gdyż na treningach nikt z nas nogi nie odpuszcza. Wiadomo, że mecz Ekstraklasy będzie inny, ale żadnego strachu nie odczuwamy. Mam świadomość, że z czasem to zmęczenie będzie się nawarstwiało, ale póki co czujemy się naprawdę bardzo dobrze i uważam że ten czas który mieliśmy, wykorzystaliśmy maksymalnie.

B.K.: Jak aktualnie wyglądają wasze treningi? Sztab szkoleniowy kładzie większy nacisk na przygotowanie fizyczne?

J.Ł.: Aktualnie przygotowujemy się już stricte do meczu i prawdę mówiąc jesteśmy na takim etapie, że nie różni się to w sposób znaczny od tego co wykonywaliśmy przed pandemią. Oczywiście poprzednie tygodnie różniły się bardzo względem normalności. Nasi szkoleniowcy mieli duże wyzwanie, by rozpisać nam te kilka tygodni, zwłaszcza że to taki mini-okres. Jednak moim zdaniem wykonali świetną robotę, w czym na pewno pomogło ich doświadczenie.

B.K.: Podczas meczów Bundesligi, widzieliśmy że piłkarze musieli być znacznie bardziej powściągliwi przy cieszeniu się ze zdobytego gola. Jak wy w zespole do tego podchodzicie?

J.Ł.: Na ten moment nie dostaliśmy żadnych informacji ani wytycznych dotyczących cieszynek. Nikt nam niczego nie nakazywał, nie instruował nas w tym zakresie co wolno, a czego nie. Zatem w chwili obecnej planujemy celebrować strzelone gole w sposób absolutnie normalny, bez żadnych ograniczeń.

B.K.: Jak twoim zdaniem brak kibiców na trybunach może wpłynąć na waszą koncentrację oraz motywację na boisku?

J.Ł.: Mecze Bundesligi pokazały, że na pewno spotkania teraz gorzej się ogląda, zarówno pod kątem wizualnym, jak i odbioru samego meczu. Nie będzie to zatem przyjemne doświadczenie, szczególnie że zanika przez to ten atut własnego boiska. Ale szukając pozytywów, taka cisza z pewnością pozwoli nam na lepszą komunikację między sobą na boisku, bowiem często nie słychać co do siebie nawzajem mówimy. Dlatego też koncentracja pozostanie taka sama, zwłaszcza że będziemy tym bardziej mogli sobie wzajemnie pomagać. To wszystko nie jest łatwe, ale lepsze takie rozwiązanie niż brak możliwości gry. Mamy ustalone 37 kolejek ligowych i ja chciałbym je wszystkie rozegrać, a nie kończyć sezon szybciej.

B.K.: Spodziewasz się że ta przerwa wpłynie na kształt tabeli i doprowadzi do wielu niespodziewanych wyników?

J.Ł.: Może tak być, zwłaszcza że nie ma przez to tego atutu własnego boiska. Spójrzmy chociażby na Bundesligę. Na dwie rozegrane dotąd kolejki, tylko trzy mecze wygrali gospodarze. Doping kibiców niesie drużynę i teraz bardzo to widać. Będą pojawiały się urazy, dlatego jestem zwolennikiem idei przeprowadzania pięciu zmian w trakcie meczów. Jak wiadomo prezes Zbigniew Boniek ma do tego inne podejście i ostatecznie nie zdecydował się na przyjęcie takiego rozwiązania. Ogólnie mówiąc trzeba mieć na uwadze, że nikt z nas nie jest przyzwyczajony do takiej intensywności gry jaka nas wkrótce czeka. Żadna liga nigdy tak nie wyglądała. Nawet jak gramy w Pucharze Polski to w tygodniu gramy tylko 2-3 razy w sezonie. Tymczasem teraz czeka nas 11 meczów w 6 tygodni, ale taka jest rzeczywistość, z którą musimy sobie poradzić. Fizjoterapeuci będą mieli mnóstwo pracy, a odnowa biologiczna także będzie oblegana. Wszystko to jednak sprawia, że trudno przewidzieć jak to wszystko wpłynie na wyniki.

B.K.: Czy zatem w takiej sytuacji wyznaczacie sobie jakieś konkretne cele na resztę sezonu?

J.Ł.: Na początku musimy skupić się na potwierdzeniu naszego awansu do czołowej ósemki. Pamiętamy o tym, że jeszcze tych kilku punktów nam brakuje i będziemy uważać, aby nie wypaść z niej w naprawdę kiepski sposób. Jakiekolwiek wyznaczanie ewentualnych dalszych celów nastąpi dopiero, gdy będziemy już pewni awansu do ósemki.

B.K.: Śląsk na koniec sezonu zajmie miejsce na podium Ekstraklasy. Jednym słowem. Tak czy nie?

J.Ł.: Tak.

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 8811