Wiadomości

Jest ostateczna decyzja ws. finansowania in vitro z budżetu Wrocławia. Gorąca dyskusja i jednoznaczny wynik

2019-01-17, Autor: Bartosz Senderek

Ostatecznie 21 z 37, przy sprzeciwie 8 radnych Rady Miejskiej Wrocławia zdecydowało o tym, że przez najbliższe dwa lata mieszkańcy Wrocławia z miejskiego budżetu będą mogli dostać 5 tys. złotych na przeprowadzenie zabiegu zapłodnienia metodą in vitro. Choć ostateczny wynik był jednoznaczny, głosowanie poprzedziła gorąca dyskusja, a część radnych musiał przekonywać sam prezydent.

Reklama

Przypomnijmy, że głosowany w czwartek projekt to już drugie podejście do uruchomienia we Wrocławiu programu finansowania zabiegów in vitro z budżetu miasta. Poprzednia próba wprowadzenia takich przepisów miała miejsce w ubiegłej kadencji i zakończyła się fiaskiem – projekt został zablokowany przez część radnych PiS i klubu Rafała Dutkiewicza. W tej kadencji, projekt udało się przegłosować, choć jego losy do końca nie były znane.

Radna Magdalena Razik-Trziszka, która w imieniu składającego projekt klubu Nowoczesnej referowała uchwałę, tłumaczyła, że niepłodność to choroba cywilizacyjna. Z przedstawionych przez nią danych wynika, że we Wrocławiu 21 tys. par ma problem z płodnością, a 2% z leczących się na niepłodność par starać się o dziecko może wyłącznie poprzez zapłonienie metodą in vitro. Wedle wyliczeń Nowoczesnej w naszym mieście problem ten dotyczy 420 par.

Były wątpliwości natury formalnej

Michał Kurczewski w imieniu klubu PiS tłumaczył, przed przyjęciem uchwały, że warto byłoby przeanalizować go pod kątem prawnym, ponieważ tego typu projekt zdrowotne mogą być opiniowane przez odpowiednie organy wyłącznie z inicjatywy samorządów, a nie przez podmioty zewnętrzne takie, jak kluby radnych czy partie polityczne. Podobne wątpliwości miała też komisja statutowa rady.

– To prezydent, jako organ wystąpił do agencji o zaopiniowanie tego programu. Nie wiem, czy pan mecenas (który wykonywał opinię dla komisji statutowej – przyp. red.) tym dokumentem w momencie opiniowania dysponował. W tym świetle to jest uwaga bezprzedmiotowa, ponieważ to prezydent wnioskował o zaopiniowane tego programu do ministerstwa – tłumaczyła Razik-Trziszka. Uwagi te tłumaczyła także szefowa Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych UM Joanna Nyczak, która potwierdzała, że dokumenty były wysyłane w imieniu prezydenta Wrocławia.

Niezdecydowanych przekonywał sam prezydent

Spośród obecnych w radzie miejskiej środowisk politycznych projekt jednoznacznie poparł tylko klub Nowoczesnej. Kluby: Koalicyjny Klub Obywatelski (Platforma Obywatelska, Unia Pracy i OK Wrocław), Sojusz dla Wrocławia (radni z listy Rafała Dutkiewicza i SLD) oraz Prawo i Sprawiedliwość wstrzymały się od wydania opinii. Szef PiS tłumaczył decyzję tym, że w sprawach światopoglądowych, w jego klubie nie ma dyscypliny.

Do głosowania za projektem wahających się radnych Koalicyjnego Klubu Obywatelskiego i Sojuszu dla Wrocławia na salę obrad przyszedł przekonywać sam prezydent Jacek Sutryk. – Jestem za życiem i tu stawiam kropkę – powiedział krótko.

O poparcie uchwały prosił też randy Tomasz Hanczarek z Nowoczesnej, który z mównicy opowiadał o swoich problemach podczas starania się o dziecko. – Czy kwestia finansowa, że kogoś nie stać, ma stanąć na drodze czyjegoś szczęścia – pytał dodając, że bez finansowania metody dla wielu osób niemożliwa będzie realizacja się w rodzicielstwie.

„Zabawa w Pana Boga”

Przeciwko finansowaniu in vitro występowali jednak radni PiS. Szef tego klubu Michał Kurczewski tłumaczył, że omawiany zabieg faktycznie nie leczy niepłodności. – Metoda in vitro nie jest to metoda leczenia. Para, która pocznie potomstwo tą metodą jest uzależniona od kliniki, gdyby chciała ubiegać się o kolejne dziecko – przekonywał.

Jego klubowy kolega Piotr Maryński przypominał z kolei wykładnię Kościoła katolickiego, który twierdzi, że omawiana metoda godzi w godność człowieka. – Ustawa ta nie może być przez katolika w jakikolwiek sposób zaakceptowana – cytował dokument wydany przez Episkopat, tłumacząc, że akceptowanie i głosowanie za metodą in vitro ma „rangę deklaracji publicznej” i radni, którzy zagłosują za tą uchwałą będą musieli się z tego wyspowiadać i powstrzymać się od przyjmowania komunii dopóki nie zmieni swojego stanowiska poprzez publiczne tego ogłoszenie.

– Ta metoda zakłada zabawę w Pana Boga. Oznacza to, że człowiek będzie decydował, które życie ma się narodzić, a które nie. To w mojej ocenie jest wysoko niemoralne – dodawał Michał Piechel z PiS.

„Państwo nie wywiązuje się ze swoich obowiązków”

Bartłomiej Ciążyński z Sojuszu dla Wrocławia przypominał w swoim wystąpieniu, że według WHO niepłodność jest chorobą, a państwo polskie ma obowiązek ochrony zdrowia obywateli. – Wszyscy mamy prawo do ochrony zdrowia. Wszyscy bez wyjątku. Skoro państwo nie wywiązuje się częściowo z nałożonego nań przepisami ustawy i konstytucji obowiązku leczenia swoich obywateli, to szlachetnym i zasadnym będzie wzięcie na siebie tego obowiązku przez samorząd. Pozwala na to ustawa o samorządzie gminnych – tłumaczył. – Apeluję do państwa radnych, żeby nie kierowali się ideologią, a dobrem mieszkańców Wrocławia. To nie jest kwestia ideologii, ale dobra mieszkańców – przekonywał szef wrocławskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

– Program finansowania metody in vitro funkcjonował w Polsce, tylko został wygaszony przez rząd Prawa i Sprawiedliwości – przypominał Dominik Kłosowski z Sojuszu, który dodawał, że szanuje swoich wierzących kolegów. – Będziecie państwo głosować zgodnie ze swoim sumieniem, ale miejcie świadomość, że podnosząc dziś rękę za tą uchwałą doprowadzicie do szczęścia wielu wrocławian. Tą uchwałą naprawimy błędy i umożliwimy korzystanie z metod z jakich w XXI wieku powinniśmy korzystać – dodał.

„Rada powinna być organem świeckim”

Szef stowarzyszenia OK Wrocław Michał Górski z Koalicyjnego Klubu Obywatelskiego apelował do radnych, by oddzielili sprawy religii od spraw państwa. – Rada miejska powinna być organem świeckim, Każdy głosuje tak, jak mu sumienie pozwala, ale to jest kwestia, którą powinniśmy rozwiązywać bez emocji – stwierdził. – Jeżeli ktoś nie chce korzystać z programu in vitro, nie będzie musiał tego robić. Powoływanie się na kwestie natury religijnej nie powinny mieć tutaj miejsca ponieważ jesteśmy ciałem świeckim.

Prezes wrocławskiego oddziału partii Wolność Robert Grzechnik z klubu PiS odpowiadał, że skoro metoda budzi tak duże kontrowersje wśród wielu mieszkańców Wrocławia, to warto byłoby finansować ją nie z budżetu, a ze środków specjalnej fundacji, na którą mogłyby się dobrowolnie składać osoby, które nie widzą nic złego w tej metodzie.

Wrocław będzie finansował in vitro

Ostatecznie za przyjęciem uchwały głosowało 21 radnych, przeciw było 8, a aż 7 wstrzymało się od głosu. Projekt w całości poparły Koalicyjny Klub Obywatelski i Nowoczesna. Do podziału doszło w Sojuszu dla Wrocławiu (za było 3 członków SLD, przeciw 2 radnych desygnowanych przez Rafała Dutkiewicza) oraz Prawie i Sprawiedliwości (6 przeciw, 7 wstrzymało się).

ZOBACZ, JAK GŁOSOWALI POSZCZEGÓLNI RADNI [LISTA NAZWISK]

Przyjęta w czwartek uchwała zakłada finansowanie jednego zabiegu do kwoty 5 tys. złotych. Resztę (średni koszt jednego zabiegu to ok. 7,5 tys. zł) pacjenci będą musieli dołożyć już z własnej kieszeni. Z dofinansowania będą mogły skorzystać pary (nie muszą być małżeństwem) płacące podatki we Wrocławiu, które przez minimum rok bezskutecznie starają się o dziecko i próbowały wszystkich możliwych metod leczenia poza in vitro. Dodatkowo o finansowanie metody będą mogły ubiegać się tylko kobiety, które nie ukończyły 40 roku życia, a w szczególnych i uzasadnionych z medycznego punktu widzenia przypadkach 42 roku życia.

Rocznie z miejskiego budżetu wydamy na ten cel 2,1 mln złotych. Kliniaka, w której będą realizowane zabiegi współfinansowane przez miasto zostanie wybrany w wyniku przetargu.

Czy uważasz, że zabieg in vitro powinien być dofinansowywany z publicznych pieniędzy?




Oddanych głosów: 2675

Oceń publikację: + 1 + 16 - 1 - 5

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.