Wiadomości

Jest wyrok w sprawie zbiórki „Boję się ciemności”. 24-latek oszukał m.in. Roberta Lewandowskiego

2018-03-28, Autor: Bartosz Senderek

24-letni organizator zbiórki pieniędzy na leczenie chorego Antosia usłyszał w środę wyrok 6 lat pozbawienia wolności. Michał S. został skazany za wyłudzenie od ponad 5,6 tys. osób prawie pół miliona złotych. Jak się później okazało, postać Antosia Rudzkiego została wymyślona, a oszust pieniądze zaczął wydawać na własne potrzeby.

Reklama

Wyrok dla Michała S. zapadł zaledwie po 3-miesięcznym procesie. Sąd podobnie, jak prokuratura i obrońcy nie mieli wątpliwości, że 24-latek dopuścił się oszustwa. Obrona wnioskowała jednak o karę, która umożliwi mężczyźnie naprawienie wyrządzonych szkód.

– Oskarżony ma dwie sprawne ręce i chce ponadnormatywnie pracując, spłacić to, co zrobił. Prosimy o to, żeby kara nie miała charakteru eliminacyjnego, tylko żeby miała w sobie pierwiastek wychowawczy, bo 24-latek to nie jest jeszcze ukształtowana osobowość – mówił w mowie końcowej adw. Sebastian Duliniec, jeden z obrońców Michała S.

W dobrą wolę i chęć naprawy szkód nie wierzył prokurator, który domagając się kary łacznej 7 lat pozbawienia wolności, w swoim wystąpieniu podkreślał, że to nie pierwsza sprawa o oszustwo, w której na ławie oskarżonych zasiadał Michał S. Prokurator Radosław Żarkowski w mowie końcowej podkreślał, że firmy pośredniczące w zbiórce mogły „jednym kliknięciem” dokonać zwrotu wpłaconych środków oszukanym osobom, gdyby oskarżony oddał te pieniądze. – Nie zrobił tego, bo ich nie miał, bo spożytkował te pieniądze na własne uciechy – mówił rzecznik oskarżenia publicznego, który zauważył, że w trakcie procesu ze strony oskarżonego nie padło słowo „przepraszam”.

Chciał zmiany składu sędziowskiego

„Przepraszam” pojawiło się, dopiero kilkadziesiąt minut przed ogłoszeniem wyroku, gdy Michał S. po raz ostatni zabrał głos. Kilka godzin wcześniej mężczyzna oskarżył sędziego o stronniczość i poprosił o zmianę składu sędziowskiego. Sprawę przerwano i zarządzono posiedzenie, w którego trakcie inny sędzia musiał rozpatrzyć zażalenie.

Oskarżony skarżył się, że w jego ocenie sędzia Łukasz Franckiewicz od początku procesu miał wyrobione zdanie w jego sprawie oraz notorycznie odrzucał wnioski składane przez obronę. Według relacji oskarżonego i jego obrońców sędzia miał zapoznać się tylko z kilkoma stronami 87-stronicowego wniosku obrony, który został mu przekazany w trakcie środowej rozprawy, a ponadto już wcześniej miał utrudniać obrońcom zapoznanie klienta z aktami sprawy. – Uniemożliwiono mi podstawowe prawo do obrony – skarżył się Michał S.

Rozpatrujący zażalenie sędzia Zbigniew Muszyński nie dopatrzył się w nim zasadności. W uzasadnieniu swojej decyzji o odrzuceniu wniosku podkreślał, że obrona miała dwa miesiące na zapoznanie klienta ze sprawą, a akta chciała wypożyczyć dopiero na dzień przed planowaną rozprawą, co uniemożliwiłoby terminowe prowadzenie procesu. W ocenie sędziego Muszyńskiego 87-stronicowy dokument został przedłożony sądowi zbyt późno, by ten miał szansę się z nim zapoznać, co nazwał „brakiem taktu i kultury prawej”.

9 minut odczytywania nazwisk poszkodowanych

Sąd odczytując wyrok 6 lat pozbawienia wolności, odczytał część nazwisk osób, które nabrały się na fałszywą zbiórkę. Odczytywanie listy nazwisk wraz z kwotami trwało blisko 9 minut. Jedną z poszkodowanych osób była gwiazda piłkarskiej reprezentacji Polski Robert Lewandowski, który wraz z żoną Anną wparł akcję.

– Oskarżony, wykorzystując znajomości w świecie celebrytów, po uprzednim wymyśleniu dziecka, które w rzeczywistości nie istniało i wymyśleniu dla niego ciężkiej choroby, zwrócił się do tych osób o to, żeby one wsparły wymyśloną przez niego akcję i osoby te zostały przez oskarżonego wykorzystane w dwojaki sposób: po pierwsze same wsparły tę akcję, wpłacając największe spośród wszystkich pokrzywdzonych kwoty, ale również uwiarygadniając ją swoimi nazwiskami – tłumaczył w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Łukasz Franckiewicz.

Sąd nie uwierzył też w szczerość przeprosin wyrażonych pod koniec procesu. – Słowo „przepraszam” padło z ust oskarżonego dopiero wtedy, gdy oskarżony już wiedział, że za kilkanaście minut zostanie w jego sprawie ogłoszony wyrok. Wcześniej oskarżony w swoich wyjaśnieniach takiej postawy nie prezentował. Przyznał się, ale skruchy specjalnej sąd w zachowaniu oskarżonego nie dostrzegł – mówił sędzia Franckiewicz.

Zadowolenia z takiego wyroku nie kryje prokuratura. – W mojej ocenie to jest wyrok słuszny. Uwzględniony został wiek sprawcy, kwestia związana z jego uprzednią karalnością, która pomału dochodzi do ładu i wdrożenia tych wszystkich wyroków. Całokształt sytuacji spowoduje to, że ten człowiek ma przed sobą wiele lat w zakładzie karnym, co mam nadzieję, niewątpliwie wpłynie na jego resocjalizację i zmianę sposobu życia – mówił tuż po ogłoszeniu wyroku prok. Radosław Żarkowski.

Obrońcy Michała S. karą bezwzględnego więzienia zaskoczeni nie byli. – Liczyliśmy się z karą izolacyjną, sam pan S. miał tego pełną świadomość. On wie o tym, że musi zadośćuczynić społeczeństwu za to, co zrobił. Natomiast wydaje mi się, że kara jest nad wyraz surowa i nieadekwatna do wszystkich okoliczności, które staraliśmy się w tym postępowaniu wykazać – komentował adw. Sebastian Duliniec, który zapowiedział, że po zapoznaniu się z pisemnym wyrokiem oraz konsultacją z klientem rozważy apelację. – Ten proces trwa tak naprawdę trzy miesiące. To bardzo krótki proces. Nie pamiętam tak dużej sprawy, która by tak szybko została załatwiona. Szybkie załatwienie sprawy nie zawsze oznacza dobre załatwienie sprawy i mam poczucie, że z czymś podobnym mamy do czynienia w tym procesie – dodał adw. Duliniec.

Oceń publikację: + 1 + 9 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.