Wiadomości

Jest wyrok ws. pobicia Witkowskiego. Sąd nie uwierzył w wersję o bójce

2019-11-18, Autor: Bartosz Senderek

Zdarzenie, do którego doszło w lipcu na jednym z nadodrzańskich bulwarów, było pobiciem motywowanym politycznie, a nie jak tłumaczył oskarżony „pojedynkiem” – taką decyzję w poniedziałek podjął wrocławski sąd. Maciej K., który odpowiadał za napad na publicystę i poetę Przemysława Witkowskiego, usłyszał wyrok roku pozbawienia wolności.

Reklama

Napastnik ma też zapłacić poszkodowanemu 5 tys. zł nawiązki oraz pokryć koszty, jakie poszkodowany poniósł na wynajęcie adwokata. Sędzia Tomasz Krawczyk w uzasadnieniu wyroku tłumaczył, że sąd rozpatrując sprawę, nie miał wątpliwości, że zasiadający na ławie oskarżonych 28-latek jest winny zarzucanych mu czynów.

Przypomnijmy, że chodzi o sprawę z lipca tego roku. Z ustaleń prokuratury wynika, że w godzinach popołudniowych Przemysław Witkowski (zgodził się na publikację nazwiska i wizerunku) miał zostać zaatakowany za głośne komentowanie homofobicznych napisów, w tym hasła „Stop pedofilom z LGBT”. Mężczyzna z licznymi obrażeniami ciała trafił do szpitala. Podejrzanego, który zbiegł z miejsca, policji udało się zatrzymać dopiero po kilku dniach.

Wydając wyrok, sąd opierał się głównie na zeznaniach obu stron (nie było innych świadków, którzy widzieli to zajście). Obaj mężczyźni przedstawili dwie różne relacje. Przemysław Witkowski tłumaczył, że został brutalnie pobity. Maciej K. z kolei próbował przekonać sąd, że to on został zaczepiony przez poetę i sprowokowany do równorzędnej bójki, którą „wygrał”.

– Nie ma żadnych wątpliwości, że dowody potwierdzają wersję przedstawioną przez pana pokrzywdzonego – mówił uzasadniając wyrok sędzia Tomasz Krawczyk, który zaznaczył, że naturalnym z punktu widzenia prawa w tej sytuacji było wezwanie policji, jak zrobił to Witkowski, a nie oddalanie się z miejsca zdarzenia. Sąd wydając wyrok, wziął też pod uwagę opinię biegłego medycyny sądowej, który jednoznacznie stwierdził, że pokrzywdzony miał liczne obrażenia ciała, podczas gdy u oskarżonego takowych nie stwierdzono.

Sąd odniósł się też do stanowiska Macieja K., który przekonywał, że pomiędzy mężczyznami doszło do „pojedynku”. – Polskie prawo karne takiej konstrukcji nie zna. Nawet jeżeli dwie osoby atakują się wzajemnie, a tak nie było zdaniem sądu, to i tak ta osoba, która powoduje obrażenia, wymienione w przepisach kodeksu karnego jest sprawcą przestępstwa, a ta druga nie – tłumaczył.

Oskarżony został skazany nie tylko za pobicie, ale też przestępstwo polegające na stosowaniu przemocy z motywów przynależności politycznej. – Poglądy możemy mieć właściwie jakie chcemy, nawet najbardziej prawicowe, czy lewicowe. To nie podlega żadnej ocenie i nie podlega w naszym kraju penalizacji. Natomiast, jeżeli te poglądy realizują się w sposób negatywny, w czynach człowieka, to wtedy wkracza prawo karne i tak było w tym przypadku – argumentował sędzia.

Wyrok jest nieprawomocny. Po rozprawie oskarżony ani jego obrońca nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami. Przemysław Witkowski po ogłoszeniu wyroku mówił, że cieszy się z uznania winy oskarżonego, jednak nigdy nie będzie cieszył się z tego, że drugi człowiek trafił do więzienia. – Chodziło raczej o sprawiedliwość, a nie o to, żeby tego człowieka zamykać w jakimś miejscu. Jestem w sądzie dlatego, że nie może być zgodny, by na polskich ulicach dochodziło do takich sytuacji, że ktoś po tym, jak komentuje nielegalne graffiti na ścianie, które narusza poprzez symbolikę i treść jest bity – mówił tuż po wyjściu z sali rozpraw.

Oceń publikację: + 1 + 44 - 1 - 27

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.