Sport

Każdy punkt jest ważny, ale ten jeden nie wystarczy. Śląsk Wrocław tylko remisuje z Pogonią

2020-07-12, Autor: Bartosz Królikowski

Zdobyli jeden punkt, ale to niestety zdecydowanie za mało. Śląsk Wrocław zremisował na własnym stadionie z Pogonią Szczecin 2:2. Taki wynik oznacza, że szanse wrocławian na awans do europejskich pucharów, mogą jeszcze w tej kolejce zmaleć niemal do zera.

Reklama

Sytuacja Śląska w tabeli zrobiła się dość nieciekawa. Porażka z Piastem Gliwice w poprzedniej kolejce zwiększyła ich stratę do podium do 4 punktów na trzy mecze przed końcem sezonu. Dodatkowo, odpadnięcie Lecha Poznań oraz Legii Warszawa w półfinałach Pucharu Polski oznaczało, że 4. Miejsce tabeli, prawdopodobnie nie będzie dawać awansu do europejskich pucharów. Wrocławianie stanęli więc pod ścianą, bowiem aby wrócić na podium, nie tylko musieli liczyć na wpadki Lecha lub Piasta, ale sami nie mieli już praktycznie marginesu błędu. Ich rywale, Pogoń Szczecin, z uwagi na swoją bardzo słabą ofensywę, walczyli już tylko o więcej punktów na koniec sezonu. Ale mimo to przeciwko nim nikomu nie grało się łatwo z uwagi na ich bardzo solidną defensywę. Co więcej, Śląsk musiał zmagać się ze sporym problemem w postaci ogromnej dziury w środku pola, gdyż wykartkowani byli zarówno Krzysztof Mączyński jak i Michał Chrapek. Tego pierwszego, podobnie jak tydzień wcześniej z Piastem w środku pola zastąpił Robert Pich, przez co w wyjściowej jedenastce pozostał Filip Marković. Za Chrapka do składu powrócił Diego Żivulić, którego forma ostatnio była bardzo nierówna, ze wskazaniem na słaba. Śląsk musiał liczyć zatem przede wszystkim na swoje skrzydła, zwłaszcza że w Pogoni po prawej stronie z kontuzjami wylecieli obaj prawi obrońcy – Jakub Bartkowski i David Stec. Z będącym w świetnej formie Przemysławem Płachetą, radzić sobie musiał awaryjnie stoper Benedikt Zech co było dla WKS-u pewnego rodzaju szansą.

Pierwszy kwadrans meczu nie przyniósł zbyt wielu emocji. Oba zespoły wykonywały wiele podań, ale w większości przypadków to ostatnie, kluczowe było bardzo niecelne. Zamieszania było dużo, ale konkretów niewiele. Zmieniło się to w 22. Minucie gdy do akcji wkroczył niesprzyjający ostatnio zbytnio Śląskowi VAR. Sędziowie mieli bowiem zastrzeżenia do starcia pomiędzy Israelem Puerto, a Adamem Frączczakiem, które miało miejsce w polu karnym Śląska. Po dość długiej analizie, sędzia Paweł Raczkowski uznał iż Hiszpan faulował napastnika Pogoni i podyktował jedenastkę dla gości. Do piłki podszedł sam poszkodowany i bardzo niewiele brakło, aby Matus Putnocky obronił, ale odbita przez niego piłka, pechowo wpadła do siatki. Na szczęście dla kibiców WKS-u. Pogoń nie nacieszyła się tym prowadzeniem zbyt długo. W 29. Minucie błąd w rozegraniu gości wykorzystał Erik Exposito i przejął piłkę. Nie był on co prawda w stanie pokonać Dante Stipicy, ale wywalczył rzut rożny. To właśnie po dośrodkowaniu z tego stałego fragmentu gry, minutę później do siatki trafił Israel Puerto, rehabilitując się za faul w polu karnym. Co ciekawe, to już drugi raz gdy Hiszpan w jednym meczu prokuruje jedenastkę i strzela gola. Wcześniej tej „sztuki” dokonał w niedawnym meczu Śląska z Lechem Poznań (2:2).

Wyrównanie stanu meczu wyraźnie napędziło ataki wrocławskiej drużyny. Skutecznie stosowali wysoki pressing, gdyż obrońcy Pogoni naciskani, często popełniali błędu w rozegraniu. W 36 minucie o krok od gola był Filip Marković, ale Dante Stipica świetnie skrócił kąt i odbił strzał Serba. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Po błędzie gości przy rozegraniu rzutu rożnego, Śląsk wyprowadził zabójczą kontrę. Erik Exposito znakomicie rozprowadził piłkę do Płachety, który uporał się z bramkarzem i wykorzystując swoją szybkość, umieścił piłkę w bramce. Niewiele zabrakło, a Śląsk cieszyłby się prowadzeniem jeszcze krócej niż wcześniej Pogoń. Fatalny błąd na własnej połowie popełnił Diego Żivulić, Damian Dąbrowski skorzystał z tego i podał w pole karne, a tam Kamil Drygas był centymetry od zdobycia bramki. Ostatecznie jednak Śląsk schodził na przerwę prowadząc.

Bramka do szatni to cios w morale rywali i Śląsk już od początku drugiej połowy chciał dobić Pogoń. Blisko był w 50. Minucie Marković, który ze skraju pola karnego pomylił się bardzo nieznacznie. Goście nie zamierzali jednak biernie przyglądać się poczynaniom WKS-u. Dwie minuty później strzał głową Sebastiana Kowalczyka pewnie złapał Putnocky. Minutę później miał za to szczęście, bo uderzenie Kamila Drygasa minęło słupek o nawet nie centymetry, a milimetry. Śląsk także był groźny. Pomiędzy 60. a 65. Minutą dwa efektowne rajdy przeprowadził Marković. Jednak za pierwszym razem sam zepsuł podanie, a za drugim Płacheta nie trafił na niemal pustą bramkę z kilku metrów.

Wraz z upływem czasu, lekką przewagę zyskali na boisku goście. Ich próby były głównie strzałami zza szesnastki i trzeba przyznać, że byli bardzo blisko. Piłka dwa razy minimalnie mijała poprzeczkę bramki Putnockiego, po strzałach Kowalczyka oraz Frączczaka. W odpowiedzi, Śląsk w 82. Minucie mógł podwyższyć prowadzenie za sprawą rzutu rożnego, ale strzał Diego Żivulicia wyłapał Stipica. WKS oddał pole Pogoni, co zemściło się okrutnie. W 84. Minucie obrońcy wrocławian pozostawili młodego Kacpra Smolińskiego kompletnie niepilnowanego w polu karnym, a ten pewnym strzałem zdobył swego debiutanckiego gola w PKO Ekstraklasie.

Zarówno jedni jak i drudzy próbowali jeszcze wykreować sobie sytuację na gola, który przechyliłby szalę zwycięstwa na ich korzyść. Ale obie drużyny nie były w stanie po raz trzeci złamać defensywy rywali. Mecz zakończył się remisem 2:2.

Zawodnicy Śląska Wrocław mają czego żałować. Mogli to spotkanie „zabić” na długo przed końcem. Swoje znakomite szanse mieli Płacheta, Marković, Exposito, Żivulić… jednak podobnie jak tydzień wcześniej z Piastem, byli bardzo nieskuteczni, za co znów przyszło im zapłacić. W końcowych 20 minutach Pogoń miała zdecydowanie za dużo miejsca na boisku, a wprowadzeni z ławki młodzi zawodnicy Portowców rozruszali grę gości. Strzelec gola wyrównującego Kacper Smoliński miał w polu karnym tyle miejsca, że spokojnie zapytałby Putnockiego gdzie mu strzelić, gdyby chciał. Niestety dla kibiców Śląska, ich ulubieńców znów w kluczowym momencie zawiodło wykończenie akcji i zamiast trzech punktów mają tylko jeden. To w praktyce oznacza, że już w tej kolejce Piast Gliwice i Lech Poznań mogą odskoczyć im na 6 punktów w tabeli, praktycznie zamykając im drogę na podium. Oczywiście ta szklanka jest do połowy pełna, gdyż Śląsk w tym sezonie odniósł lepszy wynik niż można było oczekiwać, ale niedosyt pozostanie.

Następny mecz Śląsk Wrocław rozegra już w środę 15 lipca. O 20:30 zagrają na wyjeździe z Jagiellonią Białystok.

Śląsk Wrocław – Pogoń Szczecin 2:2

Gole:

0:1 – Adam Frączczak 23’(K)

1:1 – Israel Puerto 30’

2:1 – Przemysław Płacheta 45+4’

2:2 – Kacper Smoliński 84’

Śląsk: Putnocky – Musonda (74. Dankowski), Tamas, Puerto, Stiglec – Marković (81. Bergier), Żivulić, Łabojko, Pich, Płacheta (90. Gąska) – Exposito

Pogoń: Stipica – Zech, Kostas, Malec, Matynia – Kowalczyk, Dąbrowski, Drygas, Listkowski (68. Żurawski), Hostikka (61. Smoliński) – Frączczak (77. Turski)

Żółte Kartki: Puerto – Matynia, Zech

Sędzia: Paweł Raczkowski

Widzów: 5 668

Oceń publikację: + 1 + 2 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1134