Sport

Kiepska skuteczność to kiepski wynik. Nieudana inauguracja koszykarskiego Śląska w meczu z Zastalem Zielona Góra

2021-09-05, Autor: Bartosz Królikowski

Nie popisali się w grze ofensywnej koszykarze WKS-u i zapłacili za to porażką na inaugurację. Śląsk Wrocław przegrał na wyjeździe z Zastalem Zielona Góra 71:81 w swoim pierwszym meczu nowego sezonu Energa Basket Ligi.

Reklama

Sezon dopiero się rozpoczął, a już na dzień dobry otrzymaliśmy wielki hit. Hit który dla Śląska Wrocław oznaczał duże wyzwanie, bowiem wyjazdowe spotkanie z wicemistrzem Polski, to jednak jedno z najtrudniejszych rozpoczęć sezonu jakie można sobie wyobrazić. Wrocławianie z Zastalem Zielona Góra mieli do wyrównania rachunki. To oni bowiem w zeszłym sezonie pokonali ich w półfinałach EBL (0:3), a po zakończeniu rozgrywek to właśnie tam odszedł trener WKS-u Oliver Vidin. Ciekawych wątków w tym spotkaniu bez wątpienia nie brakowało.

Zarówno Śląsk jak i Zastal wzięły w tym roku udział w ALBA Cup IV Memoriale Adama Wójcika. Była to próba generalna przed nowym sezonem. W Hali Orbita lepiej poszło WKS-owi, który oba mecze wygrał, zaś zielonogórzanie obydwa przegrali. Śląsk pokazał przeciwko BK Opava oraz Kyiv Basket przede wszystkim świetną grę w defensywie. Dali sobie bowiem w tych dwóch spotkaniach rzucić łącznie zaledwie 116 pkt. Byli agresywni, dobrze zakładali pressing, wymuszali błędy, ogólnie mówiąc wyglądało to bardzo obiecująco. Jednocześnie niepokoić mogła ich postawa w ofensywie. Zespołowi z Ukrainy rzucili zaledwie 55 pkt i brakowało im zdecydowanego lidera z przodu. Wiadomo było że na początku sezonu zarówno oni, jak i Zastal nie będą jeszcze wyglądali optymalnie. Ale taka skuteczność była niedopuszczalna, jeśli WKS chciał myśleć o zwycięstwie w Zielonej Górze.

WKS nie najlepiej wszedł w ten mecz. Zaliczyli kilka nieudanych akcji ofensywnych, zaś w defensywie nie byli w stanie zatrzymać Dragana Apicia, który znakomicie przedzierał się pod kosz. Na dodatek dwie trójki trafił David Brembly i szybko zrobiło się 15:6 dla Zastalu. Przerwy potrzebował Petar Mijović aby wstrząsnąć zespołem i to podziałało, bowiem od tego momentu gra Śląska wyglądała coraz lepiej. Świetnie pod koszem rywali popracował zwłaszcza Ivan Ramljak wypracowując oraz wykorzystując 4 rzuty wolne. Na koniec kwarty trafił za 3 Jakub Karolak i wrocławianie przegrywali już tylko 18:21.

Druga kwarta to była istna wojna podkoszowych. Dragan Apić vs Cyril Langevine. Obaj prezentowali się fantastycznie, wykorzystując każdą lukę w defensywach rywali, zdobywając po kilkanaście punktów tylko w partii nr 2. Ich rywalizacja była wyrównana i taki był też wynik meczu. Tuż przed przerwą jednak ponownie za trzy trafił Karolak, co dało Śląskowi minimalne prowadzenie 43:40.

Po powrocie na boisko z początku świetnie prezentował się WKS. Goście wyszli nawet na prowadzenie 50:42. Ale od tamtego momentu wpadli w straszny zastój. Zastal swoją agresywną defensywą kompletnie odebrał WKS-owi jakiekolwiek argumenty. Wrocławianie do końca kwarty popełnili 5 strat, nie trafili zdecydowanej większości rzutów, a ich rywale? Grali jak z nut i wykorzystali ich słabość do maksimum. Ten koszmarny okres kosztował Śląsk wysoką jedenastopunktową stratę przed ostatnią kwartą (54:65).

Niestety dla wrocławian, w niej nie wyglądało to wiele lepiej. A przynajmniej nie na tyle by zacząć odrabiać tu straty. Problem był cały czas ten sam. Nie było zawodnika, który wziąłby zdobywanie punktów na siebie. Najlepiej wyglądał tu Langevine, ale nie miał wsparcia. Czas uciekał, a przewaga nie malała. Nieskuteczność kosztowała coraz więcej, a Śląsk w drugiej połowie meczu wyglądał pod tym kątem fatalnie. Nadzieję na minutę przed końcem wlał jeszcze trójką Kodi Justice, ale chwilę później Nemanja Nenadić skutecznie ją wylał w ten sam sposób. Śląsk ten mecz przegrał. Ostatecznie

Spotkały się już na samym początku sezonu dwie aspirujące do medali drużyny i w obydwu widać było jeszcze sporo niedociągnięć. Ale Śląsk miał ich dzisiaj więcej. Pierwsze dwie kwarty wyglądały w ich wykonaniu jeszcze bardzo solidnie. Zespół miał lidera (Cyril Langevine), a ten odpowiednie wsparcie. Ale druga połowa wykazała wszelkie niedoskonałości WKS-u przede wszystkim w ofensywie. Bowiem poza „wjazdami” Langevine pod kosz, wrocławianie nie mieli w niej praktycznie nic do zaoferowania. Ani rzutów za 3, ani z półdystansu. Rzuty wolne, może to, ale na samych wolnych daleko się nie zajedzie. Tylko 28 pkt zdobytych w tej połowie mówi wiele. Potencjał ten zespół ma na pewno, ale ofensywa jeszcze zdecydowanie do doszlifowania. Muszą objawić się niej liderzy, bo dziś poza jednym zawodnikiem, na nikogo nie można było w niej liczyć. Na takie zespoły jak Zastal, to o wiele za mało.

Szansę na rehabilitację WKS będzie miał w niedzielę 12 września o 17:30. Wyzwanie będzie jednak podobne, bowiem czeka ich kolejny wyjazd, tym razem do mistrza kraju Stali Ostrów Wielkopolski.

Enea BC Zastal Zielona Góra – WKS Śląsk Wrocław 81:71 (21:18, 19:25, 25:11, 16:17)

Zastal: Zyskowski 8, Brembly 9, Apić 25, Frazier 4, Nenadić 12 oraz Mazurczak 5, Traczyk 0, Sulima 8, Klocek 0, Szymański 0, Meier 2, Joseph 8

Trener: Oliver Vidin

Śląsk: Kolenda 5, Kanter 8, Langevine 24, Bibbs 0, Ramljak 11 oraz Karolak 6, Justice 6, Dziewa 2, Jovanović 9, Gabiński 0, Tomczak 0, Marchewka 0

Trener: Petar Mijović

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 8568