Wiadomości

Klapa opozycji w sejmiku. „Starego przewodniczącego” wsparła część radnych „nowej większości”

2021-04-28, Autor: Bartosz Senderek

Zapowiadany od dłuższego czasu wniosek Koalicji Obywatelskiej o odwołanie przewodniczącego sejmiku Andrzeja Jarocha przepadł w środowym głosowaniu radnych. Opozycja zapowiadała, że będzie to sprawdzian dla konstruowanej na Dolnym Śląsku „nowej większości”. Przewodniczącemu z PiS udało się jednak zachować stanowisko, nawet mimo tego, że na środowe posiedzenie nie przyszła dwójka radnych z jego partii oraz sugestii byłego prezydenta Wrocławia, że by kontrolować tajne głosowanie, części radnych rozdano „kolorowe długopisy”. Arytmetyka wskazuje na to, że Jarocha wsparła nie tylko koalicja, ale też i dwójka opozycyjnych radnych.

Reklama

Przypomnijmy, że głosowanie nad odwołaniem przewodniczącego to efekt ostatnich zmian w sejmiku. Po konflikcie w środowisku Bezpartyjnych Samorządowców, którzy podzielili się na BiS (opowiadające się za marszałkiem Przybylskim) i BS (opozycja) okazało się, że koalicja Prawa i Sprawiedliwości oraz Bezpartyjnych i Samorządowców ma w łącznie 17 radnych, zaś opozycja złożona z Koalicji Obywatelskiej, Nowoczesnej Plus i Bezpartyjnych Samorządowców liczy 19 członków.

To właśnie w tej większości swoich szans zmianę w fotelu przewodniczącego upatrywała Koalicja Obywatelska, która zgłosiła wniosek o odwołanie przewodniczącego sejmiku. Formacja ta poszła nawet na ustępstwa względem Nowoczesnej Plus, która wskazała swoich kandydatów na ewentualnych następców Jarocha. – Zmiana na Dolnym Śląsku jest możliwa – deklarował jeszcze we wtorek po południu Marek Łapiński z KO, który ogłaszał, że w dolnośląskim sejmiku jest „nowa większość”. Tego samego dnia wieczorem Nowoczesna Plus na swoim profilu facebookowym opublikowała listę poparcia dla nowego przewodniczącego.

W rzeczywistości okazało się jednak, że wniosek opozycji upadł i to w sytuacji, gdy na środowe głosowanie nie przyszła dwójka radnych Prawa i Sprawiedliwości Piotr Karwan i Małgorzata Calińska-Mayer. Oznacza to, że poza 14 obecnymi na sesji radnymi koalicji, za Jarochem musiało zagłosować też aż 2 członków klubów opozycji.

Dlaczego opozycja chciała odwołania przewodniczącego?

We wniosku o odwołanie przewodniczącego sejmiku, Koalicja Obywatelska zarzucała Andrzejowi Jarochowi, że w swojej pracy przedkłada bieżące interesy partii nad zasady sprawiedliwej debaty. W piśmie mogliśmy przeczytać też, że zmiana na stanowisku ma być protestem wobec „nieludzkich metod uprawiania polityki” i „rozpoczęciu procesu centralizacji i pozbawianiu roli radnych, marszałka województwa i lokalnego parlamentu”.

We wniosku padał też szereg bardziej konkretnych zarzutów wobec przewodniczącego m.in. to, że z uwagi na trzecią falę epidemii przesunął termin zaplanowanej sesji sejmiku z 24 marca na 15 kwietnia, a w międzyczasie (1 kwietnia) pozwolił na zorganizowanie sesji nadzwyczajnej. Opozycji nie podobało się też to, że o terminie tej sesji przed samym przewodniczącym opinię publiczną poinformował na Twitterze minister Michał Dworczyk, który nie jest radnym sejmiku. Koalicja Obywatelska w swoim wniosku krytykowała też Jarocha za to, że podczas mszy świętej w świdnickiej katedrze wręczał tamtejszemu biskupowi tytuł Honorowego Obywatela Dolnego Śląska, nie mając założonej maseczki, a także za to, że na wspomniane wręczenie nagrody nie zaprosił on radnych klubów KO, N+ i BS.

Referujący wniosek Marek Łapiński podczas sesji mówił, że do tej pory szanował wybór Andrzeja Jarocha na przewodniczącego, jednak teraz przyszedł czas na ocenę jego pracy. Przewodniczący klubu KO przekonywał, że w sali sejmiku obecnie jest „nowa większość”, której przewodniczący wywodzący się z PiS nie może reprezentować. – Panie przewodniczący Andrzeju Jarochu, jest pięć powodów, dla których powinien pan, niestety zostać odwołany. Mówię niestety, bo nasza współpraca nie była najgorsza przez naszą kadencję – tłumaczył Łapiński.

Wśród powodów tych wymieniał m.in. odrzucenie przez Olgę Tokarczuk przyjęcia tytułu Honorowego Obywatela Dolnego Śląska. – Była to wielka ujma i hańba dla tej kadencji, że tak się stało – tłumaczył przewodniczący Koalicji Obywatelskiej, który zapewniał o konieczności podjęcia rozmów z Tokarczuk, by jednak pisarce wręczyć tytuł w przyszłym roku. Koalicja Obywatelska przewodniczącego sejmiku obwiniła też za niedopuszczenie do otwarcia sesji nadzwyczajnej, na której miało zostać podjęte stanowisko sejmiku ws. Strajku Kobiet (przewodniczący stwierdził wówczas brak kworum).

Pozostałe powody to wymienione we wniosku wątpliwości co do uczestnictwa w świdnickiej mszy, zwołanie sesji 1 kwietnia, a także powiadomienie radnych o dacie sesji po godzinie zamknięcia kancelarii, przez co kluby opozycji nie mogły złożyć swoich wniosków o modyfikację harmonogramu obrad. – Pan powstrzymał możliwości realizacji uprawnień 9 radnych, którzy byli do tego uprawnieni – mówił Marek Łapiński. Jarochowi zarzucano też, że podczas ostatniej sesji zdalnej zarządził głosowanie reasumpcji, mimo że wcześniej ogłosił wynik głosowania.

Autor wniosku o odwołanie przewodniczącego pod koniec swojej wypowiedzi żartobliwie przytoczył treść rozmowy z jednym z mieszkańców, który miał powiedzieć mu, że sukces liczby szczepień w Wałbrzychu powiązany jest z likwidacją struktur PiS w tym mieście.

„Trzeba było w kogoś uderzyć, to wybrano przewodniczego”

W obronie Andrzeja Jarocha stanął Tytus Czartoryski z PiS, który przekonywał o uczciwości dotychczasowego przewodniczącego, a wniosek uznał za element politycznej walki. – Wniosek o odwołanie przewodniczącego, to jest przejaw rozładowania jakiegoś stresu czy frustracji. Trzeba było w kogoś uderzyć, to wybrano przewodniczego – mówił Czartoryski i przekonywał, że nie ma żadnych zastrzeżeń co do pracy Jarocha. –Zawsze był wzorem uczciwości, uczciwości bezwzględniej, uczciwości nieugiętej. Dla mnie jest powodem do dumy, że mogłem mieć i mam takiego przewodniczącego – zachwalał radny.

Ewelina Szydłowska-Kędziera z Prawa i Sprawiedliwości przekonywała z kolei, że znaczna część zarzutów przypisanych przez opozycję przewodniczącemu sejmiku jest nietrafiona. Tłumaczyła m.in. że sam przewodniczący nijak nie odpowiada za to, że Olga Tokarczuk nie chciała przyjąć nagrody. Wicemarszałek Marcin Krzyżanowski przekonywał z kolei, że rzeczywistymi powodami wniosku o odwołanie jest chęć wywołania przez Koalicję Obywatelską politycznej awantury, a także pokazania, że Platforma Obywatelska mimo spadków w sondażach wciąż jest liderem opozycji.

Marszałek Cezary Przybylski, wypowiadając się w imieniu Bezpartyjnych i Samorządowców, podkreślał, że wciąż trwają negocjacje dotyczące środków z UE dla Dolnego Śląska i odwołanie przewodniczącego sejmiku w tym czasie nie jest najlepszym pomysłem i z pewnością nie będzie korzystne dla mieszkańców naszego regionu. – Powinniśmy udowodnić, że w tym trudnym momencie, kiedy decydujemy o rozwoju województwa, jesteśmy razem, a pewne rzeczy powinniśmy odłożyć na czas po negocjacjach – przekonywał Przybylski, tłumacząc, że działania opozycji są niespójne, jak choćby w przypadku odrzuceniu propozycji stanowiska ws. Zagłębia Turoszowskiego (tłumaczono, że odrzucono propozycję, by nie dublować stanowisk) i propozycji KO o uchwalenie stanowiska ws. Strajku Kobiet, mimo że takowe zostało przyjęte sesję wcześniej. Marszałek też zdecydował się na obronę przewodniczącego, do którego pracy sam nie miał większych zarzutów. – Wiemy o tym, że tak naprawdę, mimo że wiele zarzutów tutaj padło, ten demokratyczny tryb był realizowany. Pan przewodnicy nie blokował dyskusji, nie zamykał ust, czy nie zabraniał nikomu wejść na mównicę – mówił Przybylski.

Zaproponowaną przez Koalicję Obywatelską zmianę przewodniczącego poparła Nowoczesna Plus. Szefowa klubu Magdalena Piasecka przekonywała, że odwołanie przewodniczącego z PiS to początek większych zmian. – Jeszcze jest czas, aby zmienić bieg tej historii, jeszcze jest czas, by budować, a nie rujnować nasze małe ojczyzny – mówiła.

Za odwołaniem przewodniczącego opowiedział się też Patryk Wild z Bezpartyjnych Samorządowców, który uznał, że zwołanie sesji z 1 kwietnia można było przenieść na okres po Świętach Wielkiej Nocy, by nie narażać radnych na ewentualne zakażenie koronawirusem i dalsze rozprzestrzenianie choroby podczas świątecznych spotkań z rodzinami.

„Kolorowe długopisy” do kontrolowania radnych

Co ważne głosowanie w sprawie powołania i odwołania przewodniczącego, jest przeprowadzane w sposób tajny, co ma dać radnym możliwość podjęcia nieskrępowanej decyzji i nieuleganie dyscyplinom partyjnym.

Chwilę przed środowym głosowaniem na mównicę w sejmiku wszedł Stanisław Huskowski z Nowoczesnej Plus, który ujawnił, że niektóre kluby mimo tego zamierzają kontrolować, jak będą głosować ich radni. – To kiedy prawo przewiduje tajne głosowanie, jest nieprzypadkowe – przekonywał Huskowski z Nowoczesnej Plus. – Wiem, że są na tej sali tacy radni, którym rozdano kolorowe długopisy. Apeluję do tych, którzy takie długopisy otrzymali, o nieużywanie ich i użycie, normalnego, codziennego długopisu. W ten sposób możemy tylko poznać wolę zgromadzonych na tej sali – tłumaczył były prezydent Wrocławia.

Uwzględniając ten głos, by zapobiec ingerencji w tajne głosowanie, kancelaria sejmiku przy stanowisku do oddawania głosu umieściła kubek z długopisami z niebieskim tuszem.

Jaroch: „ Wszystko, co państwo powiedzieli, trafia do mojego serca”

Sam przewodniczący zabrał głos dopiero po głosowaniu. – Nie zabierałem głosu w trakcie dyskusji, bo serce podpowiadało mi, że wynik może być taki, że będzie stanowił pewien przełom do realizacji tego, co żeśmy naszym wyborom obiecali. Ja czułem, że taki wynik remisowy, który nie powoduje skutków przewidzianych w projekcie uchwały, będzie lepszy, niż ten, który mógł być na odwrotnie. Bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy wzięli udział w dzisiejszej sesji i wypowiadali się. Wszystko, co państwo powiedzieli, trafia do mojego serca – podsumował Andrzej Jaroch.

Oceń publikację: + 1 + 17 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.