Wiadomości

"Klatka po klatce" znów we Wrocławiu. Tym razem w obronie krów [ZDJĘCIA]

2018-04-26, Autor: prochu

W czwartek odbyła się kolejna edycja akcji "Klatka po klatce". W listopadzie zeszłego roku aktywiści przybliżali przechodniom proces uboju świń, a teraz w podobny sposób przedstawiali żywot krów.

Reklama

Ich zdaniem kampanie reklamowe producentów mleka od lat wpajają błędne pojęcie o wpływie produktów mlecznych na zdrowie człowieka. Ponadto wśród konsumentów utrwalił się obraz szczęśliwej, zrelaksowanej krowy mlecznej pasącej się na łące. Jak przekonują aktywiści, to kłamstwa służące do napędzania machiny przemysłu mlecznego, który przynosi ogromne dochody kosztem zwierząt.

- Los krów na farmach mlecznych nie jest sielanką. Koszmar trwa tam nieprzerwanie. Po sztucznym zapłodnieniu i urodzeniu cielaka krowa jest przemysłowo dojona. Często już wtedy zaczynają się jej pierwsze problemy ze zdrowiem. Cielaka odbiera się jego matce niedługo po porodzie, zaraz po wypiciu tzw. siary, czyli pierwszego mleka zawierającego przeciwciała. Już nigdy potem młode nie zobaczy swojej mamy, chyba, że jest płci żeńskiej i za jakiś czas, już jako krowa mleczna, dołączy do reszty dojnego stada. Maluchy są karmione substytutem mleka matki. Pierwsze miesiące spędzają izolowane w ciasnych klatkach, bez szansy na kontakt z innymi osobnikami czy wyjście na światło dzienne - wyjaśnia Teresa Podgórska, organizatorka akcji. - Osobniki płci żeńskiej dzielą los swoich matek, a samce są hodowane na cielęcinę lub wołowinę. Krowia matka zostaje jeszcze kilka razy zapłodniona i tyle samo razy urodzi cielaki, które się jej odbierze. Gdy już nie będzie wystarczająco wydajna, zostanie sprzedana na ubój - dodaje.

Kilkanaście osób stanęło na ulicy Oławskiej i trzymało plansze pokazujące kolejne etapy hodowli krów - w jakich warunkach są przetrzymywane i jak są traktowane.

- Krowy są eksploatowane do granic możliwości. Doskwiera im chroniczny głód, ponieważ ich organizm musi wyżywić zarówno je same i cielaka, jak i spełnić normy hodowlane zadowalające kieszeń producenta. Wiele zwierząt umiera z powodu tzw. gorączki mlecznej, wywołanej niedoborem wapnia, ustawicznie odprowadzanym z organizmu wraz z mlekiem i później niewystarczająco uzupełnianym. To różni szczęśliwą krowę z reklamy od prawdziwej krowy z farmy mlecznej. Przez milczący happening z planszami pragniemy pokazać mieszkańcom dużych miast, którzy nierzadko oglądają krowy mleczne jedynie w reklamach i na billboardach, jak wygląda ich życie od momentu urodzenia do finalnego produktu, który trafia na nasz stół - podkreśla Łukasz Musiał, koordynator kampanii StopKlatka.

Zobacz galerię

Oceń publikację: + 1 + 5 - 1 - 7

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.