Wiadomości

Klęska Śląska w Zabrzu. Wrocławska obrona nie istniała

2012-09-30, Autor: mw
Śląsk pierwszy strzelił gola, ale i tak musiał uznać wyższość Górnika. Wrocławianie przegrali w Zabrzu aż 1:4 i trener Stanislav Levy ma duży problem - jak poskładać obronę mistrzów Polski.

Reklama

Właściwie nie ma o czym pisać. Śląsk nie przegrał w Zabrzu, bo miał pecha, ale przegrał zasłużenie. To, co wyprawiali wrocławscy obrońcy nie da się oddać słowami. Mistrz Polski nie zagrał w defensywie słabo, ale wręcz katastrofalnie.

 

Tragicznie wypadli boczni obrońcy, a już Mariusz Pawelec przebił wszystkich. Dość powiedzieć, że po tym jak sprezentował trzeciego gola dla rywali, Stanislav Levy zaraz zdjął go z boiska. Ale jego koledzy nie wypadli wcale lepiej. Problem w tym, że lepszych zawodników Śląsk nie ma, a ewentualne wzmocnienia mogą być dopiero zimą.

 

Wrocławianie w ofensywie nie wyglądali jeszcze aż tak źle. W 12 minucie przeprowadzili filmową akcję. Ze środka pola piłkę podał Waldemar Sobota, z lewego skrzydła piętą dograł ją Sebastian Mila, Łukasz Gikiewicz zastawił obrońcę, a skrzydłowy Piotr Ćwielong z bliska pokonał Łukasza Skorupskiego. Zanosiło się więc, że Śląsk z Zabrza nie wróci z pustymi rękoma. Później jednak było już tylko gorzej.

Strata gola nie zrobiła na Górniku wrażenia. Gospodarze doskonale wiedzieli, jakie są słabe strony Śląska i dalej grali swoje. I w końcu się doczekali bramek. Sam dla siebie klasa był Prejuice Nakoulma, który robił co chciał z naszymi obrońcami. Przy trzecim golu najpierw otrzymał prezent od Pawelca, a później pobiegł na bramkę i spokojnie oddał strzał z linii pola karnego. Obrońcy Śląska tylko się patrzyli.

 

Właściwie w Śląsku na wyróżnienie zasłużył jedynie Sebastian Mila i może Przemysław Kaźmierczak. Kilka dobrych akcji miał Piotr Ćwielong i na tym koniec. Zawiódł nawet Marian Kelemen, który w kilku sytuacjach interweniował bardzo niepewnie.

 

Jeżeli więc ktoś sądził, że po przyjściu nowego trenera wszystkie problemy Śląska się skończyły, mocno się mylił. Wrocławianie nadal mają problemy z defensywą, tak jak to było na początku sezonu. Nadal też nie wytrzymują trudów meczu kondycyjnie. Levy ma problem, a czasu na jego rozwiązanie niewiele, bo już w niedzielę czeka wrocławian bardzo trudny mecz z Polonią Warszawa. Jeżeli zagrają na poziomie z Zabrza, nie maja szans nawet na remis. Dla Śląska była to pierwsza porażka pod wodzą trenera Levego. Porażka bolesna i przypominająca, że bez poprawy gry w defensywie, nawet ładnie prezentujący się zespół w lidze niczego nie osiągnie.

 

Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 4:1 (1:1)

Bramki: 0:1 Ćwielong (12.) 1:1 Kwiek (38.) 2:1 Nakulma (48.) 3:1 Nakulma (66.) 4:1 Milik (75.)

Górnik: Skorupski - Bemben, Danch, Szeweluchin, Gancarczyk (74. Nowak) - Olkowski, Przybylski, Iwan (78. Łuczak) Nakulma, Kwiek, Milik

Śląsk: Kelemen - Pawelec Ż (70. Socha), Grodzicki, Jodłowiec, Spahić (58. Mraz), Sobota, Elsner Ż, Kaźmierczak, Ćwielong (88. Patejuk) Mila, Gikiewicz  

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~ff 2012-10-01
    09:51:00

    0 0

    Dajcie sobie spokój z ligą i tak nic nie osiągnięcie. Trzeba liczyć na Puchar Polski i już. A to że Pawelec to paralita, wiedzą wszyscy kibice od lat. Przecież on nie zagrał ani jednego dobrego meczu w Śląsku. co najwyżej przecietne. Pamiętacie jak w ostatniej minucie meczu z Wisłą odpuścił krycie i Śląsk mógł stracić gola. Celeban chcial go za to zabić. Ale taki własnie jest pawelec.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.