Sport

Kolejna karta w najwspanialszej księdze polskiej koszykówki. Czas na wielką Świętą Wojnę!

2021-10-02, Autor: Bartosz Królikowski

Słowo „wojna” kojarzyć się może ze wszystkim, ale nie ze świętością. Jednak koszykówka jest tutaj wyjątkiem. Śląsk Wrocław i Anwil Włocławek na przestrzeni ostatnich 20 lat toczyły ze sobą pojedynki, jakich być może nawet w całym polskim sporcie nie toczył nikt. W ten weekend rozpocznie się kolejna karta legendarnej rywalizacji. Czas na pierwszą w tym sezonie Świętą Wojnę.

Reklama

Co łączy koszykarskie sezony: 1992/93, 93/94, 98/99, 99/00 i 00/01? We wszystkich skład finału był jednakowy. Śląsk Wrocław kontra Anwil Włocławek. W latach 90’ te dwie drużyny nie mierzyły się w finale ligi przeważnie tylko wtedy, gdy akurat trafiały na siebie wcześniej. Odkąd zespół z Włocławka w 1992 roku awansował do koszykarskiej ekstraklasy i stał się Nobilesem Włocławek, oni wraz z WKS-em zaczęli pisać historię znaną dziś jako Święta Wojna.

Przez 20 lat rozegrali w fazie zasadniczej oraz na różnych etapach play-off ponad 100 spotkań. Ich mecze obfitowały zawsze w najbardziej pamiętne momenty polskiej koszykówki, jak choćby pamiętny Rzut Krzykały, gdy 3 października 1998 roku Jacek Krzykała dał Śląskowi we Włocławku zwycięstwo 89:88 rzutem z 3 pkt w ostatniej sekundzie i to zza połowy boiska w spotkaniu fazy zasadniczej. Akurat sezon 98/99 jest wyjątkowo pamiętny w tej rywalizacji, ponieważ wówczas zdarzył się nie tylko Rzut Krzykały, ale też prawdopodobnie najbardziej zacięty finał w historii polskiego kosza, który WKS ostatecznie wygrał 4:3. Ogólnie jeśli chodzi o finały, Śląsk to absolutny koszmar Anwilu. Zespół z Włocławka nigdy nie zdobył mistrzostwa, gdy w decydującej rywalizacji trafiał na wrocławian. Do 2003 roku Anwil miał na koncie 5 wicemistrzostw kraju i 0 tytułów. Wszystkie finały przegrywał właśnie z WKS-em.

Po 2001 roku Święta Wojna już więcej się w finałowym starciu nie zdarzyła, ale wciąż za każdym razem budziła ogromne emocje. Zwłaszcza że zdarzała się w play-off, jak w sezonie 2002/2003, gdy w półfinale lepszy okazał się Anwil (3:0), czy 2006/07 gdy WKS z Anwilem zmierzyły się o brązowy medal (Śląsk wygrał 2:1). Później jak pamiętamy, trafiały się sezony kompletnie bez Świętej Wojny, co było spowodowane kłopotami finansowymi i dwukrotnymi degradacjami Śląska (2008/09 – 2010/11 i 2016/17 – 2019/20).

Gdy przed kampanią 19/20 Śląsk powrócił do Energa Basket Ligi, wiadomo było, że wrócą również Święte Wojny. Od tamtego momentu odbyły się takie 3 na boisku i 1 na… Twitterze. Jak bowiem pamiętamy, sezon 19/20 przerwała pandemia COVID-19 i to na krótko przed starciem WKS-u z Anwilem we Wrocławiu. Oba zespoły zagrały zatem na Twitterze w Koło Fortuny. Minimalnie lepszy okazał się Śląsk (22:21), rewanżując się za porażkę z Włocławka (85:96). Miniony sezon to z kolei panowanie każdego u siebie. W Hali Mistrzów Anwil zwyciężył 93:78. Zaś w Hali Orbita podopieczni wówczas Olivera Vidina rozgromili wręcz drużynę z Włocławka 107:77.

Tym razem emocje zapowiadają się na równie ogromne. O tym jak wiele wciąż we Wrocławiu znaczy Święta Wojna, najlepiej świadczy fakt że WKS w mediach społecznościowych dostał mentalne wsparcie od innych sportowych klubów ze stolicy Dolnego Śląska. Zmotywować dodatkowo Śląsk przed pojedynkiem z Anwilem zdecydowały się m.in. piłkarski Śląsk Wrocław, zespół piłki ręcznej Śląska Wrocław, siatkarki Volley Wrocław, czy futboliści Panthers Wrocław.

 

 

Patrząc pod kątem aktualnej formy obu zespołów, trudno wskazać faworyta. Śląsk po fatalnym starcie i trzech porażkach z rzędu, odbił się od dna, wygrywając kolejno z Astorią Bydgoszcz u siebie (90:81) oraz Asseco Arką Gdynia w Trójmieście (80:65). To nie były jeszcze starcia na poziomie jakiego życzyliby sobie sami wrocławianie, ale dały nadzieję na stopniową zwyżkę formy. Taką pokazał choćby świetny w obu meczach Strahinja Jovanović (łącznie 38 pkt). Poziom trzymali także Kerem Kanter oraz Cyril Langevine, a po słabym początku sezonu, co było spowodowane też kontuzją w okresie przygotowawczym, powoli rozkręca się Aleksander Dziewa.

Jednakże nie ma wątpliwości, że aby wygrać nadchodzącą Świętą Wojnę, WKS będzie musiał zagrać najlepszy mecz w sezonie. Anwil rozpoczął bowiem w piorunującym stylu. Cztery mecze, cztery zwycięstwa. Pokonany na wyjeździe mistrz Polski oraz u siebie wicemistrz Polski. Wygrali też w Lublinie, a w ostatnim spotkaniu pozwolili Astorii Bydgoszcz na zdobycie w Hali Mistrzów zaledwie 58 pkt (77:58). Solidnie wzmocniony przed sezonem zespół Przemysława Frasunkiewicza jest w wielkiej formie. Znakomicie spisują się choćby Jonah Mathews (22 pkt z Zastalem, 23 pkt z Astorią), czy Kendall Dykes (nie zszedł jeszcze poniżej 13 pkt w meczu). Wrocławianie muszą się zatem wspiąć na wyżyny, aby zadać im pierwszą porażkę w sezonie.

Święta Wojna pomiędzy Śląskiem Wrocław a Anwilem Włocławek odbędzie się dokładnie w 23 rocznicę Rzutu Krzykały, czyli 3 października 2021 roku o 17:30, tyle że w przeciwieństwie do spotkania w którym rzut ten miał miejsce, tym razem zagrają we Wrocławiu w Hali Orbita.

 

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1650