Wiadomości

Komornik znów wszedł do Hali Stulecia. Prezes naruszył postanowienie sądu

2018-03-06, Autor: Marcin Torz

Czy w tym miejscu będzie wreszcie normalnie? Hala Stulecia to najważniejszy wrocławski zabytek, który znajduje się na liście UNESCO. Tymczasem od miesięcy zarząd obiektu jest skonfliktowany z biznesmenem, który prowadzi restauracje na Pergoli. I niestety: końca awantur nie widać.

Reklama

Kilka miesięcy temu pisaliśmy o pierwszej odsłonie awantury pomiędzy zarządem Hali Stulecia (zwanej też Halą Ludową), a Sławomirem Onufrejowem, szefem firmy Invest – System EU, która prowadzi na terenie hali restauracje, w wynajmowanych od niej pomieszczeniach. Wtedy zarząd, z prezesem Andrzejem Baworowskim na czele, postanowił wyrzucić Onufrejowa z prowadzonych przez niego lokali. Sprawa trafiła do sądu. Na jednej z pierwszych rozpraw sąd wydał jednak tzw. zabezpieczenie. Czyli uznał, że Onufrejów może – do czasu wyroku – prowadzić restauracje. Wtedy też restaurator wkroczył w asyście komornika sądowego i zaczął znowu prowadzić swój biznes.

Ale nie oznacza to, że konflikt ustał. – Ręce opadają – mówi zniechęcony Onufrejów. – Mam wrażenie, że prezes Baworowski robi wszystko, żeby się mnie stąd pozbyć. I łamie przy tym prawo. Ile taka sytuacja ma jeszcze trwać? Przecież to wszystko jest chore – denerwuje się nasz rozmówca.

Opowiada też, że kilka dni temu znowu doszło do skandalicznej, jego zdaniem, sytuacji. – Nie stąd ni zowąd na polecenie Baworowskiego wywieziono wózkami widłowymi moje food-trucki. Postanowienie sądu, które mam i które należy przecież respektować, jasno precyzuje, że moje pojazdy mają stać w ściśle określonych miejscach. Tuż przy wejściu na Pergolę, obok budynku Hali Stulecia – mówi nam Onufrejów. - Ale jak widać decyzja sądu nie obchodzi prezesa Baworowskiego, który najwyraźniej ma to wszystko w nosie. Bo wywiózł food-trucki na parking i tam zostawił. Dodatkowo zostały uszkodzone – mówi nam wzburzony restaurator.

W czwartek w Hali znowu pojawił się komornik sądowy. Nie udało mu się jednak porozmawiać z nieobecnym Baworowskim. Stwierdził natomiast naruszenie postanowienia sądu. W jego asyście food-trucki trafiły z powrotem na swoje miejsce.

 – Ale co z tego? Skoro zaraz Baworowski znowu coś wymyśli. Mam tego dosyć. Czy w tym miejscu nie da się normalnie prowadzić biznesu? Mam nieodparte wrażenie, że mój biznes jest niszczony przez zarząd, aby osiągnąć prywatną korzyść – dodaje ostro Onufrejow.

Co na to wszystko Hala Stulecia? – Zarząd Hali Ludowej nie będzie komentował zaistniałej sytuacji z uwagi na toczące się w związku z nią postępowanie sądowe – informuje Iwona Jarsz z biura marketingu hali.

Wiadomo jednak tyle, że zarząd musiał pozbyć się food-trucków, bo w tym miejscu kręcono film. Dlatego takich pojazdów nie mogło tam być.

Tymczasem Onufrejów podnosi też inną kwestię. Jego zdaniem gmina Wrocław, czyli właściciel Hali Stulecia, nie chce mediować, żeby załagodzić konflikt. Onufrejów twierdzi, że wiele razy prosił skarbnika Marcina Urbana, który jest jednocześnie szefem rady nadzorczej Hali, o pomoc, ale bezskutecznie. – Zostałem zignorowany. Ja chcę tylko normalnie prowadzić swój biznes. Czy miasto nie może wreszcie włączyć się w tę chorą sytuację? Hala jest utrzymywana z naszych podatków, a tymczasem prezes Baworowski do walki ze mną zaangażował 4 kancelarie prawne. Kto za to płaci?

Barbara Zielińska, szefowa biura prasowego magistratu twierdzi, że do ratusza formalnie nigdy nie wpłynęła żadna skarga czy prośba o pomoc. Onufrejów jednak pokazuje nam korespondencję, z której wynika zupełnie coś innego. Jednak w odpowiedzi urzędnicy prosili, by restaurator kontaktował się ze wspomnianym wyżej skarbnikiem Urbanem… – Układ zamknięty. Liczę, że niebawem to wszystko się skończy raz na zawsze – mówi Onufrejów.

Oceń publikację: + 1 + 18 - 1 - 9

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.