Sport

Kompromitacja przez duże K. Hannover 96 - Śląsk Wrocław 5:1

2012-08-30, Autor: Łukasz Maślanka
Trudno pisać takie słowa, ale czasem jeszcze trudniej znaleźć inne, mniej radykalne. Dlatego napiszemy wprost i bez ceregieli. Piłkarze Śląska Wrocław skompromitowali się w rewanżowym meczu z niemieckim Hannoverem 96, przegrywając aż 1:5.

Reklama

Przed rewanżowym meczem 4. rundy eliminacji Ligi Europy było jasne, że piłkarzy Śląska w Hannowerze czeka trudne zadanie. Bo we Wrocławiu przegrali 3:5 i chcąc awansować, musieli strzelić co najmniej trzy gole, nie tracąc przy tym ani jednej bramki. A Niemcy pokazali w pierwszym spotkaniu tego dwumeczu, że są solidną i bardzo dobrze poukładaną ekipą. Mimo to, wrocławscy zawodnicy zapowiadali, iż do Hannoweru nie jadą na wycieczkę i spróbują powalczyć o awans. Ale cóż... Gdyby faktycznie pojechali na wycieczkę, przynajmniej zaliczyliby ciekawą przygodę turystyczną. Bo na boisku zaprezentowali się żenująco i ich porażkę piłkarska Polska zapamięta na długo.

Po dziesięciu minutach gry można było liczyć, że szczęście jednak sprzyja mistrzom Polski. Wtedy po dośrodkowaniu Sebastiana Mili z rzutu rożnego piłkę do bramki rywala głową posłał Przemysław Kaźmierczak. I można było mieć nadzieję, że wrocławianie powalczą o korzystny wynik. Ale nie minął nawet kwadrans, gdy zespół trenera Oresta Lenczyka został mocno sprowadzony na ziemię. W 19. minucie Tomasz Jodłowiec powalił Jana Schlaudraffa, niestety - we własnym polu karnym. I obejrzał za swoje zagranie czerwoną kartkę. Sędzia Sergiej Karasiow podyktował też rzut karny, a "jedenastkę" na gola zamienił Abdellaoue. Stoper Śląska w tej akcji zachował się bardzo źle, bo pomocnik Hannover 96 miał duże problemy z opanowaniem piłki i prawdopodobnie by ją stracił. A popularny “Jodła” potraktował go bez pardonu, przy okazji fundując rywalom dającego remis gola.

Wtedy stało się jasne, że awans do fazy grupowej odjechał Śląskowi bardzo daleko. A Niemcy od razu poszli za ciosem i chwilę później postarali się o kolejnego gola. Efektowną przewrotką popisał się Lars Stindl, ale jego gol nie został uznany, bo sędzia odgwizdał spalonego. Ale w 35. minucie Węgier Szabolcs Huszti mógł bez problemów cieszyć się ze strzelonej bramki. I po raz kolejny fatalnie spisał się obrońca Śląska. Tym razem “bohaterem” okazał się Marcin Kowalczyk, który przy próbie przerwania akcji rywala popełnił szkolny błąd i dał się minąć w sposób, jaki zdarza się najczęściej w meczach juniorów.

W przerwie trener Śląska Orest Lenczyk zdecydował się wzmocnić defensywę zespołu i wprowadził Mariusza Pawelca w miejsce wracającego do zespołu po kilku tygodniach banicji Argentyńczyka Cristiana Diaza. Niestety, zmiana ta nie wniosła wiele do gry mistrzów Polski. Osłabiony Śląsk z każdą minutą grał coraz słabiej. Bramkarz drużyny z Hannoweru Ron-Robert Zieler nie mógł narzekać na nadmiar pracy, bo wrocławianie kompletnie nie mieli pomysłu na to, co zrobić z piłką na połowie rywala i praktycznie nie atakowali. I kwestią czasu było, aż stracą kolejne bramki. W 68. minucie trzeciego gola dla Niemców strzelił polski napastnik, Artur Sobiech, obsłużony świetnym dośrodkowaniem z lewej strony boiska. Polak zaliczył w ten sposób prawdziwe wejście smoka, bo na boisku pojawił się pięć minut wcześniej. I, jak się później okazało, nie było to jego ostatnie słowo w tym meczu. W 84. minucie Sobiech po raz kolejny pokonał bramkarza Śląska, Mariana Kelemena. Obrona Śląska przy tej akcji nie kwapiła się do interwencji. Dzieła zniszczenia mistrzów Polski dopełnił w 87. minucie Huszti, strzelając swojego drugiego gola w tym meczu i ustalając jego wynik na 5:1.

4:10 - bilans dwumeczu Śląska Wrocław z Hannover 96 mówi sam za siebie. Wrocławianie grali o awans do fazy grupowej Ligi Europy, a co za tym idzie - o prestiż i spore pieniądze. Ale zostawili po sobie fatalne wrażenie, zwłaszcza “dzięki” meczowi rewanżowemu, podczas którego chwilami prezentowali się jak półamatorski zespół nagle rzucony do boju z zawodowcami. I ich przygoda z tegoroczną edycją europejskich pucharów już się zakończyła. Teraz wrocławianie będą walczyli na krajowym podwórku o obronę tytułu mistrza Polski, a także w Pucharze Polski. Zanosi się też na to, że w klubie niedługo dojdzie do poważnego przesilenia, które może kosztować posadę trenera Oresta Lenczyka, a konsekwencje za fatalną grę mogą ponieść także wrocławscy piłkarze. I chyba najwyższa na to pora, bo w atmosferze permanentnej kłótni najłatwiej o kompromitację, co dobitnie pokazał mecz w Hannowerze.

Hannover 96 - Śląsk Wrocław 5:1 (2:1)
Bramki: Abdellaoue (22. - karny), Huszti (35., 87.), Sobiech (68., 84.) - Kaźmierczak (10.).

Hannover: Zieler - Cherundolo (70. Sakai), Eggimann, Haggui, Schulz (39. Rausch) - Stindl, Andreasen, Schmiedebach, Schlaudraff (63. Sobiech), Huszti - Abdellaoue.
Śląsk: Kelemen - Socha, Kowalczyk, Jodłowiec, Spahić - Sobota, Elsner (82. Stevanović), Kaźmierczak, Mila, Patejuk (65. Voskamp) - Cristián Díaz (46. Mariusz Pawelec).

Żółte kartki: Schmiedebach - Kelemen, Socha, Kowalczyk.
Czerwona kartka: Tomasz Jodłowiec (20. - za faul).
Sędzia: Siergiej Karasiow (Rosja).

Widzów: 30 000.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1113