Koniec pucharowej przygody Śląska Wrocław

"Jeśli spadać, to z wysokiego konia" - mówi popularne przysłowie. Może Śląsk nie spadł z bardzo wysokiego konia, bo Bytovia to co prawda solidny zespół, ale z pierwszej ligi. Jednak spadł w sposób niezwykle efektowny, bo mało kto spodziewał się, że wrocławianie ulegną niżej notowanemu rywalowi 0:3 i zagrają aż tak beznadziejnie.

Gospodarze na prowadzenie wyszli już w 11. minucie. Niedokładne dośrodkowanie Marka Opałacza na gola zamienił... Piotr Celeban, który podbił lecącą piłkę głową tuż przed interweniującym Mariuszem Pawełkiem. Futbolówka nie trafiła do rąk golkipera WKS-u, ale wpadła do bramki. Niedługo potem pierwsze skrzypce zaczął odgrywać arbiter czwartkowego starcia Łukasz Bednarek. Sędzia gwizdnął dwa mocno wątpliwe karne, oba za domniemane zagrania ręką, tyle dobrego (i sprawiedliwego), że po jednym dla każdego z zespołów. Bytovia swoją szansę wykorzystała i Łukasz Wróbel w 33. minucie podwyższył na 2:0, natomiast tuż przed przerwą Sito Riera uderzył lekko, w środek bramki, prosto w interweniującego Gerarda Bieszczada.

Kibice WKS-u przecierali oczy ze zdumienia, ale wierzyli, że ich zespół po przerwie może coś jeszcze zdziałać. Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane w 67. minucie. Kamil Dankowski chciał zgrać piłkę głową do Mariusza Pawełka po długim przerzucie jednego z graczy Bytovii, ale bramkarz Śląska postanowił wyjść poza pole karne i staranować młodego obrońcę. Dankowski ostatecznie podał piłkę, ale prosto pod nogi Mateusza Klichowicza, a ten bez problemów skierował ją do pustej bramki.

Do końca meczu Śląsk już nic nie zdziałał, w bardzo słabym stylu przegrał z pierwszoligowcem 0:3 i odpadł z rozgrywek o Puchar Polski. Bytowianie natomiast zmierzą się w ćwierćfinale z Arką Gdynia.

Drutex Bytovia Bytów - Śląsk Wrocław 3:0 (2:0)
Bramki: Celeban 11 (s), Wróbel 33 (k), Klichowicz 67
Śląsk: Pawełek - Zieliński, Dwali, Celeban, Dankowski, Kokoszka, Goncalves, Engels (46 Alvarinho), Roman (57 Morioka), Madej, Riera.