Sport

Koniec zabawy, zamykamy okno. Podsumowanie transferów Betard Sparty Wrocław [ANALIZA]

2020-11-18, Autor: Bartosz Królikowski

Od 1 do 14 listopada, kluby żużlowej PGE Ekstraligi miały czas na zbudowanie kadry na nowy sezon. Niektóre dokonały naprawdę głośnych ruchów, inne nieco się osłabiły, a jeszcze innym udało się utrzymać, przynajmniej na papierze, dotychczasową siłę składu. Nie spała również Betard Sparta Wrocław, która być może nie zrobiła wielu ruchów, ale mimo to zbudowała drużynę, mogącą walczyć o najwyższe cele. Jednocześnie jednak niepozbawioną pewnego ryzyka.

Reklama

Poprzedni sezon był dla wrocławian dość niejednoznaczny w ocenie. Wszakże z jednej strony, nie udało się osiągnąć wymarzonego celu, czyli złota, a nawet nie było blisko. Z drugiej strony jednak, biorąc pod uwagę ogrom problemów jakie Sparta miała, czyli m.in. problemy i spory regres formy Maksyma Drabika, niestabilną formę Maxa Fricke’a, czy kłopoty z kontuzjami w końcówce; brązowy medal nie jest złym wynikiem, a nawet jest lepszym rezultatem niż się w pewnym momencie wydawało. Rację mają zarówno ci, którzy twierdzą że poprzedni sezon był rozczarowaniem, jak i ci wedle których mogło być o wiele gorzej. Na pewno wiadomo, że upragnione mistrzostwo Polski ucieka wrocławianom od 2006 roku i uczyniło to po raz kolejny. Sparcie brakowało mocy w kluczowych momentach, najważniejszych meczach. Wynikało to przede wszystkim z tego, że siła drużyny opierała się na zbyt niewielu zawodnikach. Z reguły przodowali Maciej Janowski oraz Tai Woffinden, po drodze był Gleb Czugunow, a czasami Fricke lub Chris Holder, a za nimi cała reszta. Tak się da w pojedynczych meczach, ale nie przez cały sezon. Czy zatem wrocławianom udało się nieco zrównoważyć siłę drużyny, a co za tym idzie, wzmocnić ją?

Artiom Łaguta głodny sukcesu? Zapraszamy zatem do pomocy

Na początek najprzyjemniejszy akcent minionego już okienka dla Betard Sparty. Do Wrocławia zawitał oficjalnie Artiom Łaguta, o którego przyjściu głośno mówiono przez kilka miesięcy. Przez ostatnie kilka lat Rosjanin jeździł dla GKM-u Grudziądz i był trochę jak wybitny pisarz, którego dzieła literackie są fenomenalne, ale nie może on osiągnąć sukcesów na jakie zasługuje, bo jego wydawnictwo nie jest w stanie go wypromować. Taki diament w morzu przeciętności. Łaguta niemalże każdego roku był w czołówce całej ligi jeśli chodzi o średnią punktów na bieg. W gruncie rzeczy od 4 lat poza Top 5 w tej kategorii nie wypadał. Mimo to nigdy nie udało mu się z GKM-em zakwalifikować do fazy play-off i powalczyć o medale, bo jedna jaskółka wiosny nie czyni. W Grudziądzu poza nim od lat nie widziano nikogo jego kalibru, a przynajmniej nie w topowej formie.

Po latach Łaguta podjął zapewne emocjonalnie trudną, ale ambicjonalnie konieczną decyzję odejścia do zespołu, który może mu dać możliwość walki o pełną pulę. Betard Sparta miała ogromną konkurencję. Rosjanina chciał każdy i to dosłownie. Sam Artiom zresztą to przyznawał. Jednak Łaguta już od dłuższego czasu puszczał „oczko” do wrocławian w mediach społecznościowych i z z czasem oczywiste było gdzie zobaczymy go w 2021 roku. Jego sprowadzenie to ogromny powód do optymizmu dla kibiców wrocławian. Dzięki temu Sparta ma trzech zdecydowanych liderów zespołu. Tai Woffinden i Maciej Janowski to legendy klubu po dziś dzień gwarantujące mnóstwo punktów. Dorzucając Artioma, Betard Sparta ma w składzie trzech żużlowców z absolutnej czołówki ligi, czym w ostatnich latach nie mogła się pochwalić nawet Unia Leszno. Oczywiście ktoś mógłby się zapytać, zresztą zrozumiale, a co jeśli we Wrocławiu Łaguta nie będzie od razu jeździł tak dobrze i będzie potrzebował czasu? Może tak być, ale kilka czynników przemawia za tym że tak nie będzie:

- Żużel to sport mimo wszystko indywidualny jeśli chodzi o samą jazdę. Owszem trzeba współpracować z partnerem na torze (no chyba że mowa o Nickim Pedersenie, ale Bogu dziękować że Nicki jest tylko jeden), ale ostatecznie znaczna większość zależy od samego żużlowca i jego motoru. Artiom problemów ze sprzętem nie miał, a sam ma bardzo wysokie umiejętności

- To nie jest ten typ, któremu udał się jeden sezon. Łaguta to jak już wspominałem czołówka od dawna, niezwykle doświadczony na najwyższym poziomie

- Łagucie ewidentnie leży tor we Wrocławiu. Na Olimpijskim nawet gdy GKM Grudziądz zbierał regularne baty, Rosjanin przywoził po kilkanaście punktów. Poza tym to tu wygrał swoją jedyną jak dotąd zwycięską rundę cyklu SGP

Wniosek jest taki, że o ile tak jak w przypadku każdego transferu, gdzieś tą chłodną rezerwę trzeba zachować, tak tutaj powodów do optymizmu jest mnóstwo i musimy od Artioma wiele wymagać, bo sam dostarczył ku temu argumentów.

Czy brak rezerwowego nie odbije się czkawką?

W poprzednim sezonie Betard Sparta miała problem, gdyż trener Śledź nie do końca miał pole manewru. Nawet gdyby bardzo chciał zluzować nieco coraz gorzej spisującego się Maksyma Drabika, albo niepewnego Maxa Fricke’a, nie miał ich kim zastąpić, bo Dan Bewley był jeszcze gorszy. A gdyby nie możliwość zatrudnienia Chrisa Holdera jako gościa, wrocławianie najpewniej nie awansowaliby do fazy play-off. Wąska kadra była ryzykiem, które na dłuższą metę się nie opłaciło. Rzecz w tym, iż w przyszłym sezonie będzie podobnie. Nie wiadomo jak rozwiąże się sytuacja z Drabikiem, ale niemalże na 100% nie uniknie on dyskwalifikacji i nie będzie można na niego liczyć. Zresztą nawet gdyby mógł startować, poprzedni sezon pokazał, że aby zacząć wracać na optymalny poziom, przed nim długa droga by oczyścić głowę.

Z drużyny na wypożyczenie do Falubazu Zielona Góra odszedł z kolei Max Fricke. Australijczyk poprzedni sezon miał bardzo przeciętny i zamiast zrobić kolejny krok naprzód, nieco się wręcz cofnął. Średnia 1,554 pkt na bieg nie satysfakcjonuje nikogo i naprawdę można było liczyć na więcej. Zwłaszcza że Fricke potrafił nawet wygrać jedną rundę SGP. Po przyjściu Łaguty zaczęło się robić nieco ciasno z uwagi na limit obcokrajowców (3) i to właśnie Fricke został zmuszony do odejścia. Biorąc pod uwagę formę sportową, można to zrozumieć, ale z drugiej strony oznacza to, że ogromną szansę otrzyma Dan Bewley. Brytyjczyk to na pewno jeden z bardziej utalentowanych młodych zawodników Europy i świata, który pod koniec poprzedniego sezonu pokazał, że na lepszym sprzęcie jest w stanie wykręcać solidne liczby. Tyle że nie codziennie jeździ się na sprzęcie Taia Woffindena. Bewley zapewne dostanie na nowy sezon lepszy sprzęt, ale na pewno nie tak dobry jak „Tajskiego”, a mimo to będzie musiał udowodnić przydatność dla drużyny.

W tym sezonie Sparta ma potężne trio Łaguta-Woffinden-Janowski, które będzie w stanie przykryć niektóre braki, ale na pewno nie zawsze i nie z każdym. Oczywiście znów będzie można jakby co zatrudnić gościa z ligi niżej, ale to jest niepewne rozwiązanie, bo najlepsi „goście” poprzedniego sezonu, czyli bracia Holderowie, w tym sezonie z Apatorem Toruń będą walczyć w PGE Ekstralidze, a eksperymenty typu Oliver Berntzon pokazywały jednak różnicę, między 1. Ligą, a PGE Ekstraligą. Sparta znów ryzykuje, ale być może brak ewentualnych zastępców, będzie dla choćby Bewleya dodatkowym czynnikiem motywującym, gdyż więcej odpowiedzialności będzie na jego barkach. Choć to oczywiście może zadziałać też negatywnie

Nierozwiązana kwestia juniorska

To wbrew pozorom może być bardzo duży problem dla wrocławskiej drużyny. Ile znaczy dobry junior pokazał w zeszłym sezonie Gleb Czugunow, czy choćby w Unii Leszno Dominik Kubera, czy Jakub Miśkowiak we Włókniarzu Częstochowa. Tymczasem w przyszłym roku formację juniorską Sparty utworzą zawodnicy, którym nie sposób ufać. Przemysław Liszka poprzednią kampanię miał absolutnie fatalną. Średnia 0,8 pkt na mecz to fatalny wynik nawet dla juniora, zwłaszcza takiego po którym oczekiwano że może wejść na naprawdę przyzwoity poziom. Często przegrywał rywalizację nawet z nieopierzonym Michałem Curzytkiem. Ten zresztą będzie drugim juniorem Sparty. Owszem w poprzednim sezonie złapał nieco doświadczenia, ale to wciąż żółtodziób, co było wiele razy widać, szczególnie w końcówce sezonu. Wrocławianie walczyli jak lwy o pozyskanie Mateusza Cierniaka, który w minionym sezonie robił znakomitą robotę w 1. Lidze w Unii Tarnów, ale 18-latek wybrał jednak Motor Lublin. Więc została Sparta z tym co ma. Przed trenerami wrocławian i samymi zawodnikami mnóstwo pracy. Pracy wartej wykonania i potrzebnej, bo juniorzy zawsze mogą dać te kilka punktów, które przeważą szalę zwycięstwa na korzyść zespołu. A rywale mają się czym pochwalić. Oprócz wspomnianego Cierniaka w Lublinie, będzie choćby duet Miśkowiak-Świdnicki we Włókniarzu Częstochowa.

Podsumowując, za Betard Spartą okienko transferowe, które można, a wręcz powinno się uznać za dość udane, ponieważ Artiom Łaguta to jest człowiek, który może zrobić, a wysoce prawdopodobne że zrobi, ogromną różnicę. Z taką trójką jaką ma Sparta trudno będzie komukolwiek rywalizować. Wszystko byłoby przepięknie gdyby nie ten wąski skład i juniorzy, co zwłaszcza w przypadku kontuzji może wrocławski zespół kopnąć w dupę bardzo mocno. Zbyt wiele czasu zostało, by tutaj już stawiać jakieś pełne przekonania tezy, ale jeśli wrocławianie nie będą mieli pecha do urazów, złoto jest realne. Bardziej niż rok wcześniej. Mimo to kibice muszą zachować chłodne głowy, bo na papierze minusy nie przesłaniają plusów, ale każde plany przechodzą weryfikację. Jednak zwiększona ilość optymistów, nie byłaby absolutnie niczym dziwnym.

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 2

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 521