Wiadomości

Korki we Wrocławiu większe niż w Paryżu. „Ile poglądów na miasto, tyle rankingów”

2020-06-03, Autor: Bartosz Senderek

Wrocławski radny miejski Robert Grzechnik wyliczył, że wrocławscy kierowcy w ciągu roku mogli stracić nawet 90 mln złotych. To kwota, jaką mogliby zarobić poświęcając czas, jaki spędzają w korkach na pracę zarobkową. Grzechnik powołuje się na ranking, najbardziej zakorkowanych miast, w których Wrocław przeskoczył już Paryż. Miasto odpowiada, że o komforcie poruszania się po mieście nie decydują rankingi, a konkretne rozwiązania wdrażane przez miejskich inżynierów.

Reklama

– Do tej pory wszyscy widzieliśmy, że ubiegłoroczne decyzje pana prezydenta zakorkowały Wrocław, jednak nikt nie miał na to twardych danych, ponieważ miasto kiedy radni i mieszkańcy pytali o to, po prostu lawirowali w odpowiedziach – mówił w środę opozycyjny radny miejski Robert Grzechnik, który już jakiś czas temu domagał się od miasta przygotowania bilansu zysków i strat będących efektem choćby wprowadzenia buspasów. – W momencie, kiedy urzędnicy nie mogli poradzić sobie z tą kwestią, pomogła nam prywatna firma – dodał.

Radny powołuje się na dane z rankingu firmy Tom-Tom produkującej systemy nawigacji GPS, która na podstawie rejestracji tras swoich użytkowników, co roku przygotowuje ranking najbardziej zakorkowanych na świecie.

Wrocław w rankingu w 2019 roku tym przeskoczył z 51. na 41. miejsce, przeskakując m.in. Paryż. Zdaniem Grzechnika wpływ na to miały zmiany, jakie wprowadził prezydent Jacek Sutryk. Chodzi m.in. o wyznaczanie nowych buspasów czy zwężanie jezdni.

Kierowcy w ciągu roku stracili 90 mln zł

Radny miejski wyliczył, że przeciętny wrocławianin w 2019 roku spędził w aucie o 7,5 godziny niż rok wcześniej. – Łącznie przemnażając to (średnią stawkę godzinową – przyp. red.) przez liczbę osób, która jeździ samochodami i dodając 240 tys. aut wjeżdżających do miasta, o których pan prezydent lubi wspominać, daje to stratę około 90 mln zł – wylicza Robert Grzechnik.

– Koszty rzeczywiście są większe niż te wyliczone. Średnia tych kosztów nie uwzględnia kosztu paliwa, amortyzacji pojazdu i przede wszystkim kosztu zdrowotnego, ponieważ każdy z nas traci zdrowie przez większa emisję spalin, intensyfikację ruchu i coraz większe korki w mieście – dodaje Paweł Przystawa, wiceprezes stowarzyszenia Otwarty Wrocław.

Magistrat ma swój ranking

Wrocławski magistrat nie traktuje tych wyliczeń z powagą. – Ile poglądów na miasto, tyle rankingów – komentuje Arkadiusz Filipowski z Urzędu Miejskiego Wrocławia, przywołuje ranking firmy Oponeo i aplikacji Yanosik, w którym nasze miasto uplasowało się w pierwszej trójce miast najbardziej przyjaznych kierowcom. – W tym rankingu była ujmowana nie tylko prędkość przejazdu przez centrum, ale także liczba kolizji zgłaszanych przez kierowców, co wprost wynika z inżynierii miejskiej – przekonuje rzecznik.

Filipowski przekonuje, że komfort poruszania się po mieście nie zależy od rankingów, ale od pracy inżynierów miejskich. – Każde miasto jest inne, ma swoją specyfikę. Wrocław ma określony układ drogowy. Każdego dnia do naszego miasta wjeżdża 250 tys. samochodów i na tym polega zrównoważona mobilność, żebyśmy zachęcali mieszkańców nie tylko Wrocławia, ale także tych, którzy przyjeżdżają do tego, żeby jeżeli muszą to wjeżdżali samochodem, ale zachowywali się w określony sposób, a jeżeli mogą to zostawiali auto poza centrum i wjeżdżali do centrum komunikacją – tłumaczy.

Czy w ubiegłym roku zaobserwowałeś/aś wzrost korków we Wrocławiu?





Oddanych głosów: 1557

Oceń publikację: + 1 + 7 - 1 - 5

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Jerzy Wanski 2020-06-04
    10:34:46

    5 4

    Tak to jest, jak nieudacznik z układu bierze się za rządzenie

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.