Korwinowcy grillują mimo kwarantanny. Wrzucili na ruszt PIT-y zamiast kiełbasy

Akcja „wysyłania PIT-ów w kosmos” to już nieodłączny element happeningowy końca kwietnia. Działacze partii i ruchów libertariańskich i wolnościowych od lat spotykali się pod jednym z wrocławskich urzędów skarbowych by zademonstrować swój sprzeciw wobec konieczności składania rocznych zeznań PIT i idei samego podatku od dochodów.

– Koszty ściągania podatku dochodowego są ogromne. Pochłaniają 80% pracy urzędników urzędu skarbowego. Ich pensje kosztują nas 2 mld zł. Same przesyłki pocztowe kosztują 20 mln zł. Tymczasem wpływów do budżetu jest niewiele - to tylko kilkanaście procent, z czego większość budżet wpłaca sobie sam (to podatki od dochodu emerytów, rencistów i urzędników) – wylicza Paweł Marian Przystawa, prezes wrocławskiego okręgu KORWiN. – Wypełnianie PIT-ów służy inwigilacji obywateli. Muszą spowiadać się z każdej złotówki. Nie przez przypadek nazywają się "zeznaniami podatkowymi". Przedsiębiorca w Polsce z góry traktowany jest jak przestępca – dodaje.

Jako, że w tym roku niemożliwe było zorganizowanie happeningu w przestrzeni publicznej, organizatorzy akcji zachęcili swoich sympatyków do grillowania PIT-ów we własnych ogródkach i zamieszczenia w sieci nagrań z tego wydarzenia.

Organizatorzy wydarzenia uważają, że podatek dochodowy zniechęca ludzi do podejmowania dodatkowej pracy, a także zniechęca firmy do inwestowania w Polsce.

– Podatek dochodowy jest z gruntu niemoralny. To kara za pracę. „Kto osiąga dochód, ten podlega karze grzywny" - oto podatek dochodowy innymi słowami. Jeżeli zwiększamy opodatkowanie na alkohol twierdząc ,że ma to zniechęcić do picia, to opodatkowanie dochodu ma zniechęcić do ciężkiej pracy – przekonuje Adam Rynkowski, wiceprezes wrocławskiego oddziału partii KOWRiN.