Sport
Kryzys piłkarskiego Śląska coraz głębszy. Przegrał z Koroną Kielce 0:1 [RELACJA]
1
(Fot. archiwum.)
Porażka z Koroną Kielce to powód do wstydu dla takiej drużyny, jak Śląsk Wrocław
Porażka z Koroną Kielce to powód do wstydu dla takiej drużyny, jak Śląsk Wrocław
To porażka wstydliwa i co gorsza, doznana po mizernym meczu. Śląsk Wrocław uległ na własnym stadionie Koronie Kielce 0:1, a na zwycięstwo w Ekstraklasie czeka od miesiąca.
Grając przeciwko kielczanom, Śląsk wypracował sobie sporo rzutów rożnych i kilka rzutów wolnych. Ale co z tego, skoro dośrodkowania były po prostu mizerne. Symbolem bezradności wrocławian w wykorzystywaniu stałych fragmentów gry była sytuacja z samej końcówki meczu. Wtedy Dudu razem z Peterem Grajciarem statecznie jak kuracjusze w sanatorium pospacerowali do narożnika boiska, aby rozegrać rzut rożny. Panowie wymienili krótkie podanie, po czym Grajciar dośrodkował piłkę tak, że przeleciała ona na drugą stronę boiska, omijając z daleka pole karne Korony. To koszmarnie nieudane zagranie wywołało słuszną reakcję kibiców, czyli gwizdy.
W pierwszej połowie meczu z Koroną Śląsk wyglądał jeszcze w miarę dobrze. Trener Tadeusz Pawłowski postanowił zaskoczyć rywala roszadami w składzie. I na prawą obronę posłał Piotra Celebana, parę stoperów utworzył Mariusz Pawelec z Adamem Kokoszką, a nominalny prawy defensor Paweł Zieliński powędrował na prawą pomoc. I do przerwy momentami takie ustawienie się sprawdzało. Popularny “Zielu” kilka razy dobrze zagrał w ofensywie, Celeban potrafił namieszać w polu karnym rywala. Chwilami dobrze działała też współpraca Jacka Kiełba z Kamilem Bilińskim i to właśnie ten duet w 32. minucie wykreował najgroźniejszą akcję Śląska w pierwszej połowie. Bramkarz Korony Zbigniew Małkowski z trudem obronił wtedy strzał “Bili”.
W Śląsku brakowało piłkarza, który przytrzymałby piłkę, potrafiłby zyskać nieco przestrzeni i dobrze dograć. I mimo indywidualnych starań wrocławian, gra Śląska była zbyt przewidywalna, dzięki czemu Korona dobrze rozbijała nieliczne ataki gospodarzy. Kielczanie z kolei grali prostą piłkę, licząc głównie na szybkość swoich bocznych pomocników: Bartłomieja Pawłowskiego i Łukasza Sierpiny. Obaj zawodnicy potrafili narobić nieco “wiatru”, ale to Hiszpan Airam Cabrera wpisał się na listę strzelców. W 35. minucie napastnik Korony pewnie wykonał “jedenastkę”, podyktowaną za zagranie ręką Flavio Paixao w polu karnym. Po chwili bardzo groźnie strzelał Sierpnina, wykorzystując kiks Adama Kokoszki. Bramkarz Śląska Mariusz Pawełek zaliczył jednak świetną interwencję i gola nie puścił. Kielczanie nie tracili jednak impetu. Najpierw po ich akcji Tomasz Hołota ledwo zdążył, by wybić piłkę zmierzającą do pustej bramki, po chwili Pawełek doskonale obronił uderzenie Pawłowskiego, a poprawka Cabrery odbiła się od poprzeczki bramki Śląska. Wrocławianie odpowiedzieli golem Flavio Paixao, ale krótka była ich radość, bo bramka padła z pozycji spalonej.
O drugiej połowie w wykonaniu Śląska nie da się napisać wiele dobrego. Nawet mimo szczerych chęci. Wrocławianie mieli gola do odrobienia, ale przez większą część drugiej odsłony spotkania grali tak, jakby bardzo potrzebowali zażyć pewien popularny suplement diety, który sprawia, że przestaje się być niewyraźnym. Brakowało dynamiki w grze Śląska, mało było przemyślanych, mądrze skonstruowanych akcji. Ataki wrocławian były szarpane i rzadko docierały w okolice pola karnego Korony. Kielczanie z kolei jakoś specjalnie się nie wychylali. Dwa razy groźnie atakował Bartłomiej Pawłowski, ale to by było na tyle.
W Śląsku zaś bardzo starał się młody Michał Bartkowiak, który imponował wolą walki oraz chęcią bycia “pod grą”. Młodziutki piłkarz w jednym starć mocno oberwał, pokazywał nawet, że potrzebuje zmiany, ale wiedząc, że trenerzy limit zmian już wyczerpali, zacisnął zęby i dograł do końca spotkania. A po tym, co pokazał przeciwko Koronie, w pełni zasłużył na miano najlepszego - obok Mariusza Pawełka - gracza Śląska w tym spotkaniu. I oby tak częściej!
Dwanaście meczów, tylko trzy zwycięstwa i pięć porażek - bilans wrocławskiego Śląska robi się coraz bardziej alarmujący. I choć trener Tadeusz Pawłowski zapowiada, że za jego zespołem najgorsze, jeśli chodzi o problemy z wytrzymałością, to trudno oprzeć się wrażeniu, że w drużynie tli się poważniejszy kryzys. Porażka z bardzo przeciętną Koroną Kielce, którą przed sezonem ledwo pozszywano, aby była w stanie grać w Ekstraklasie, tylko to potwierdza.
Śląsk Wrocław - Korona Kielce 0:1 (0:1)
Bramka: Cabrera (35. - karny).
Śląsk Wrocław: Pawełek - Celeban, Kokoszka (61. Gecov), Dudu - Zieliński, Hołota, Danielewicz (60. Bartkowiak), Flavio Paixao, Kiełb (73. Grajciar) - Biliński.
Korona Kielce: Małkowski - Gabovs, Dejmek, Wilusz, Sylwestrzak - Sierpina, Jovanović, Grzelak, Aankour (70. Fertovs), Pawłowski (67. Zając) - Cabrera (81. Sobolewski).
Żółte kartki: Danielewicz, Dudu, Pawelec.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: ok. 5,5 tys.
Zobacz także
Zobacz także
Komentarze (1):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert
~Normalny 2015-10-19
08:19:33
Kiedy wreszczie klub i stadion zejdą ze stanu majątku miejskiego?
Dudiewicz wyda nowe obligacje na nich?