Nie przegap

Ksiądz z Wrocławia porzuca katolicyzm: "Ktoś powiedział w Kościele prawdę, a ludziom szczęki opadły"

2023-04-09, Autor: Michał Gigołła

- Po ciężkich latach domagania się od instytucji kościelnej stanięcia po stronie skrzywdzonych i wykluczonych, odkryłem, że ten system nie chce zmian. Moje ręce są za krótkie, a władza nade mną silna i skuteczna. Jestem nadal chrześcijaninem, ale w kościele Ewangelicko-Augsburskim, wreszcie u siebie, w bezpiecznym domu - ogłosił w Wielką Sobotę ojciec Marcin Mogielski, dominikanin z Wrocławia. Rozmawialiśmy z nim kilka dni przed tym, gdy wystąpił z Kościoła Rzymsko-Katolickiego.

Reklama

Tuż przed podjęciem decyzji o zmianie wyznania w kazaniu, które obiegło całą Polskę ojciec Marcin Mogielski upomniał się po raz kolejny o losy skrzywdzonych przez Kościół, w tym ofiary seksualnych skandali. - Osoby skrzywdzone mają spotkać się z miłosierdziem, współczuciem i zadośćuczynieniem. Tylko tak Kościół może być wiarygodny, tylko tak może iść do ludzi i cokolwiek mówić. Bo w tym momencie traci całkowicie autorytet. I niepoważne są te wszystkie górnolotne słowa, które mówią ludziom jak mają żyć - mówił kapłan. - Gdzie są skrzywdzeni? Ja byłem skrzywdzony, jako pobożny ministrant wysyłany do kościółka przez mamusię i tatusia. Czy ktoś stanął po mojej stronie? Do tej pory nie. Głośno wołam, głośno krzyczę za siebie, za innych. Jak grochem o ścianę - wyznał. Nawiązał też ostatnich zarzutów pod adresem Karola Wojtyły. - Czy było, czy nie było - trzeba to sprawdzić, otworzyć archiwa. A przede wszystkim spotkać się z ofiarami, wysłuchać osób skrzywdzonych. A nie krzyczeć: "to nieprawda, to nieprawda, precz z synagogi, nie chcemy tego widzieć, nie chcemy słyszeć". Do czego to prowadzi? Do tego, że ciemność ogarnęła Kościół - grzmiał zakonnik. 

Ksiądz z Wrocławia porzuca katolicyzm [PRZECZYTAJ WIĘCEJ]

Nasza rozmowa z ojcem Marcinem Mogielskim
Rozmowa przeprowadzona 28 marca 2023. Kilka dni później Marcin Mogielski opuścił klasztor dominikanów i wstąpił do kościoła luterańskiego

"Marcin Mogielski" to dziś jedne z najczęściej wyszukiwanych słów w internecie. Tysiące ludzi chcą wysłuchać Ojca odważnych słów. Dawno już w polskim Kościele żadne kazanie nie odbiło się tak szerokim echem. 

Zupełnie się tego nie spodziewałem. Nie mówiłem tego przecież dla rozgłosu. To była zwykła, niedzielna homilia, którą głosiłem w zgodzie z Ewangelią i ze sobą. Niestety, nie wszyscy w Kościele mają odwagę i ochotę mówić o miłości i szacunku, choć przecież Ewangelia to właśnie opowieść o miłości. Prawdę powiedziawszy, tak szeroka reakcja na tę homilię bardziej mnie zasmuciła, niż ucieszyła. Bo pokazała ogromny kryzys Kościoła. Wystarczy, że ktoś powiedział w Kościele prawdę, a ludziom szczęki opadły. O czym to świadczy? To tak jak w czasach komuny, gdy wystarczyło krzyknąć "wolność", "demokracja", a ludzie bili brawo. A teraz tak samo reagują, gdy w Kościele słyszą o miłości, miłosierdziu i o tym, że człowiek jest najważniejszy.

Ale ta skala reakcji pokazała też, że nie wszyscy jeszcze odwrócili się od Kościoła, że wielu ciągle jeszcze na nim zależy, że gdzieś ta iskra jeszcze się tli.

Bo ludzie nie odwrócili się od Boga, nie odrzucają Chrystusa. Odrzucają styl sprawowania władzy w tej instytucji. Jeżeli to ma być Kościół Chrystusowy, a taki jest mój Kościół, ludzie muszą być w nim kochani bezwarunkowo. Nie wolno nikogo z niego wyrzucać. Dzieci się z domu nie wyrzuca, a wszyscy jesteśmy bożymi dziećmi. Niestety, Kościół zamiast przytylać, wyklucza, obarcza, narzuca ludziom ciężary nie do uniesienia. A Kościół musi kochać. Jeśli tego nie robi, mija się z Panem Bogiem.

To dlaczego tak rzadko słyszymy to w Kościele? Inni księża tego nie rozumieją, boją się biskupów, a może tak jest im wygodniej?

Wszystko na raz i po kolei. Władza feudalna nad księżmi robi swoje. Boją się mówić. A inni nie chcą, bo to psuje biznes, odbiera bata - a w kościelnym podejściu jest dziś więcej bata niż miłości. Jest też wielu księży, którym po prostu nie chce się wysilać. Odgrzewamy stale kotlety, jedziemy bezmyślnie z tymi samymi tekstami zapisanymi gdzieś w podręcznikach, nie zagłębiamy się w Ewangelię. Trzeba to przyznać: król jest nagi...

Co niedzielę upomina się Ksiądz o uchodźców koczujących w lesie przy białoruskiej granicy.

Gdy w tak podstawowej sprawie biskupi milczą, muszę o tym przypominać. Tam giną ludzie. Nasi bracia. Gdzie jest nasze miłosierdzie? Gdzie jest nasze chrześcijaństwo?

Ale już gdy staje ksiądz po stronie nieheteronormatywnych, podkreślając że każdy mężczyzna ma prawo poczuć się kobietą, wielu biskupów miałoby na pewno ochotę wykrzyczeć księdzu prosto w twarz "Bój się Boga!". Nie znosi Ojciec tego powiedzenia.

Bo ja się Boga nie boję. A kto się boi, to znaczy że go nie zna. Boga nikt nie powinien się bać, bo Bóg kocha nas bezwarunkowo. Wie o nas wszystko i chce nas takich, jakimi jesteśmy. Nie mamy przed Nim udawać kogoś innego. To okropne, gdy ludzie, także kościelni hierarchowie, wycierają sobie Bogiem gęby, potępiając i wykluczając z Kościoła ludzi w imię Boga. Nikt nie ma prawa wykluczać nikogo z Kościoła. A jak dalej tak będziemy robić, za chwilę zostaną nam puste mury po świątyniach.

Kilka dni temu w jednej z wrocławskich parafii ksiądz zapytał dzieci przygotowujące się do pierwszej komunii, czy jeśli będą dobrymi ludźmi, pójdą do nieba. Gdy chórem odpowiedziały, że tak, wyśmiał je. "Tak to byśmy wszyscy poszli. Do nieba pójdą tylko święci" - stwierdził. Trzeba przyznać, że w tej sytuacji niewielu z nas ma szansę być w tym niebie...

To trzeba przyznać, że to głupkowaty ksiądz. Zaraz będzie śpiewał o Chrystusie: "zwycięzca śmierci, piekła i szatana". Szatan nie jest bogiem, który rywalizuje o to, kogo przeciągnie na swoją stronę. Jasne, że popełniamy grzechy. Ale Bóg je nam wybacza - jeśli tylko je nazwiemy, naprawimy się, zadośćuczynimy. I nigdy nie jest na to za późno. Nie trzeba być świętym, żeby iść do nieba. Jezus będzie cierpliwie czekał nawet na ostatnią zbłąkaną owieczkę. I jest gotów czekać tak długo, aż będziemy mieli puste piekło i pełne niebo. Na tym polega chrześcijańska nadzieja - że cały świat będzie zbawiony. 

Nie no, kogoś ukarać trzeba. Co z sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze?

To kolejna regułka, której dzieci muszą się uczyć na pamięć zupełnie bez sensu. Ktoś sobie tak napisał i uznano, że tak jest. I wpaja się dzieciom od małego, że Bóg czeka z batem na każde ich przewinienie i potknięcie, by je skarcić i ukarać. Ktoś nam bezmyślnie wmawia, że Bóg kocha nas warunkowo, kocha za coś. To zbrodnia na dziejach wiary! Ludzie! Zacznijcie myśleć! Odnieście do Ewangelii! Nie powielajmy w Kościele bzdur. Bóg nie jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze. Bóg kocha nas po prostu. Za nic i bez żadnych warunków.

Jak to bez warunków? Dzieci przed pierwszą komunią muszą przystąpić do spowiedzi. Ale i temu ojciec Marcin Mogielski się sprzeciwia.

Bo obowiązkowa spowiedź przed pierwszą komunią jest wielkim nadużyciem ze strony Kościoła. Od małego ustawia dzieci, że aby dostąpić komunii, muszą godnie uczcić boski majestat. A komunia to nie jest medal za dobre sprawowanie! To nie jest nagroda! To jest pokarm, to jest lekarstwo dla duszy, po które każdy z nas może przyjść takim jakim jest. Zakładanie, że każde dziecko musi przystąpić do spowiedzi to uznanie, że każde z nich żyje w grzechu śmiertelnym. Spowiedź jest dla tych, którzy zerwali komunię z Bogiem, 10-letnie dzieci nie miały jak tego zrobić. A i sam grzech śmiertelny wcale nie jest tak łatwo popełnić. Antykoncepcja, życie w związkach niesakramentalnych to dla wielu księży grzech najwyższego kalibru. A dlaczego nikt nie pyta o miłość? Przecież "kto trwa w miłości, trwa w Bogu". To miłość jest najważniejsza!

Wielu nie dowierzało własnym uszom, gdy niedawno podczas niedzielnej mszy modlił się Ojciec za "naszego brata Putina".

Tak. Modliłem się i modlę. Bo na tym polega chrześcijaństwo. To jest mój brat. To debil, złoczyńca i bandyta. Możemy i musimy potępiać jego zachowanie i jego czyny. Ale Chrystus umierał na krzyżu tak samo za niego, jak i za mnie. Każdy z nas jest bożym dzieckiem. Bóg każdego kocha jednakowo i nie stawia mu żadnych warunków. Oczywiście, Putin musi za swoje czyny odpowiedzieć, zachowanie musi zostać odkupione, zadośćuczynione. Ale Bóg kochać go nie przestanie, tak samo jak wszystkich nas.

Wierzy Ksiądz, że dożyje Kościoła, w którym człowiek poczuje się kochany i mile widziany?
Jest wiele takich kościołów, choćby wśród tych, które u nas nazywa się protestanckimi. A nasz, rzymsko-katolicki? Może też zrozumie, że jest Kościołem Chrystusowym, w którym najważniejszy jest człowiek. Ale czy doczekam? Chyba nie. Mam już swoje lata.

Rozmawiał Michał Gigołła

Ojciec Marcin Mogielski pełnił posługę w klasztorze przy pl. Dominikańskim we Wrocławiu. 

Posłuchaj ostatniego kazania ojca Marcina Mogielskiego w Kościele Katolickim

Oceń publikację: + 1 + 174 - 1 - 75

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~Lach 2023-04-09
    14:59:25

    20 16

    Rozumiem ludzi, którzy do Kościoła należą tylko wtedy, gdy Pan Jezus w grobie, albo w żłobie, ci mogą nie wiedzieć, że pewne rzeczy wypowiadane przez tego byłego księdza są najzwyczajniej herezją, dla tych, którzy jednak są w Kościele jest to oczywiste. Przykro mi, że ten człowiek został skrzywdzony przez jakiegoś innego zboczonego pseudo księdza, jednak źle się stało, że został wyświęcony.

  • ~PaulaFox 2023-04-10
    13:37:31

    3 3

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.