Wiadomości

Kto kupi Śląsk od Wrocławia… Przecież w Arabii Saudyjskiej też mają internet

2022-06-10, Autor: Arkadiusz Franas

Jeszcze trochę do wakacji, a Wrocław żyje już tematami typu potwór z Loch Ness, czyli kupnem piłkarskiego Śląska przez szejków. Tylko nikt na poważnie nie zadał sobie pytania: a po co im ten klub? No chyba, że zaciekawił ich los wrocławskiej monarchii samorządowej, na czele z prezydentem, którego wizerunek każe się rysować przedszkolakom.

Reklama

Ponieważ jestem już dość długo młody, to może nikogo nie zaskoczy, że moim pierwszym ulubionym piłkarzem był Jerzy Gorgoń. Od tego czasu lubię piłkę nożną, ale się na niej nie znam w przeciwieństwie do większości rodaków. Gdyby było inaczej, to być może zostałbym selekcjonerem albo chociaż członkiem rady nadzorczej Śląska Wrocław. A ponieważ lubię, to obserwuję różne ligi, różne rozgrywki i widzę jaki to poważny biznes. Dokładnie, coraz mniej sport, od dawna wielki biznes. Dlatego jak słyszę, nie pierwszy raz, że nasz Śląsk planuje kupić jakaś grupa kapitałowa z Arabii Saudyjskiej, to zalewam się łzami. Nie ze wzruszenia, bo jak wiadomo jestem wielkim zwolennikiem tego, by miasto wreszcie sprzedało ten klub. Ale ze śmiechu. Bo jak sobie wyobrażę jakikolwiek powód, dla którego miałoby dojść do tej transakcji, to natychmiast przybiera on kształt mocno satyryczny.

Jednym z sygnałów, że jest coś na rzeczy miała być wizyta ambasadora Arabii Saudyjskiej u prezydenta Wrocławia. Fakt, mocno egzotyczne spotkanie, ale po pierwsze nasz prezydent ma zacięcie dyplomatyczne. Po drugie, pojawiły się sugestie, że firma z tego kraju chce prowadzić jakąś działalność biznesową pod Wrocławiem, a wtedy przy okazji kupić sobie drużynę piłkarską. Projekty biznesowe dość mocno wyszydzono w mediach, więc już nie będę wnikał w prawdopodobieństwo ich realizacji. A wracając do pomysłu kupna Śląska, to powtórzę pytanie: ale po co? PSG czy Manchesteru City z tego nie zrobią. A jak chcą pograć „ze swoimi” w piłkę, to taniej będzie przejąć Rapid Domaniów czy Ruch Warzęgowo. Też o nich nikt na świecie nie słyszał, a podejrzewam, że negocjacje będą łatwiejsze.

A wracając do spotkania na szczycie w ratuszu. Brakowało mi na nim mojego ulubionego doradcy społecznego prezydenta Wrocławia ds. tolerancji i przeciwdziałania ksenofobii, który stanowczo by zerwał spotkanie i powiedział swemu władcy „No pasaran!”. Jak przystało na rasowego lewicowca, bo przecież wiadomo, że zgodnie z opinią międzynarodową,  Arabia Saudyjska należy do grupy państw, w których prawa człowieka są stale łamane. Nie pojawił się, bo może zamalowywał brzydkie napisy na ścianach? To umie i to łatwiejsze. No i nie było pierwszego kibica Śląska, który jak mówiono, miał zostać prezesem Śląska, a może nawet i prezydentem Wrocławia, gdy mu tramwaje się znudzą lub na dłużej wypadną z torów. Zwykle pojawia się prawie zawsze tam, gdzie jest ktoś znaczny, by choć zrobić sobie selfiaczka.

To o co „kaman”? Szanowni, przecież w Arabii Saudyjskiej mają Internet i wiedzą jak żelazną ręką rządzi nasz prezydent. Niczym ich król. A jak twierdzi opozycyjny wrocławski radny Piotr Uhle „we Wrocławiu też nie godzimy się na działania antydemokratyczne prezentowane przez prezydenta Jacka Sutryka. Nie zgodzimy się na deptanie wartości demokratycznych, niezależnie od tego, kto akurat je depcze”. To może chcą zobaczyć jak tu się depcze. Poza tym, jako wieloletnia monarchia potrzebują odświeżenia. Może potrzebują wskazówek jak despotycznie prowadzić rozmowy z internautami, czasem na kogoś nakrzyczeć lub kogoś zablokować. Albo jak zrobić, by pod profilem władcy były tylko piękne i słodkie opinie. To w magistracie mają opracowane do perfekcji. Tanio nie jest, bo takie usługi kosztują, ale skoro stać nasz ratusz, to co dopiero tam. Nie wiem też, czy na to wpadli, by dzieciom w przedszkolach nakazać rysowanie wizerunku króla. Ostatnio we Wrocławiu te praktyki są wprowadzane, czego dowodem wystawa w jednym z miejskich przedszkoli, zatytułowana "Prezydent Wrocławia w oczach dziecka". To ja nawet w PRL-u nie musiałem rysować Gierka, a tu proszę. Jest powód, by tu przyjechać? Jest. A może Śląsk wezmą w pakiecie z konsultacjami? To też jest jakaś opcja. Ja bym niczego nie wykluczał… Może więc Śląsk w rękach przedstawicieli Arabii Saudyjskiej, to jednak nie całkiem taka Paskuda z Zalewu Zegrzyńskiego, która zawsze wypływa na czas letnich wakacji, gdy nic się nie dzieje?

Arabska wizyta stała się też impulsem, a większego przekonania nabrałem po wyborach rektora Uniwersytetu Wrocławskiego, do takiej myśli, że ten pomysł z ewentualnym przesunięciem wyborów samorządowych, aby nie pokrywały się z parlamentarnymi, ma faktycznie co najmniej jedną poważną wadę. Wspomniał o niej na stronie portalsamorzadowy.pl Maciej Kiełbus, ekspert w dziedzinie prawa samorządowego: „Mieszkańcy umówili się przecież ze swoimi włodarzami na pewien okres ich rządów i po tym czasie powinni mieć możliwość dokonania kontroli i weryfikacji działań zarówno radnych, jak i wójtów, burmistrzów oraz prezydentów”.

Na naszym Uniwersytecie pokazano ostatnio nawet, że demokratycznie wybranego rektora można zgodnie z prawem odwołać przed końcem kadencji za uchybienia i demokratycznie, choć po ciężkiej walce, powołać innego, który daje nowe nadzieje dla tej uczelni. Ta demokracja, choć ułomna okrutnie, ma jednak jakiś sens. Może nawet obalić monarchię. Nie, nie w Arabii Saudyjskiej. Oczywiście nie tę miałem na myśli.

Oceń publikację: + 1 + 18 - 1 - 8

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.