Wiadomości

Kulinarny Wrocław przez pryzmat menu

2010-08-01, Autor: pk
Oto mały ranking. Dla wielu osób korespondencyjna walka o klienta toczona między restauracjami, barami czy jadłodajniami to często wojna tylko na przepisy, wystroje i szerokie uśmiechy kelnerów. Na ogół większość lokali zapomina o właściwym menu i tym właśnie zajmiemy się przez najbliższe kilkadziesiąt wersów. Oto Wrocław przez pryzmat menu.

Reklama

Jak się okazało wielką sztuką jest przygotowanie posiłku ale jeszcze większą nazwanie go w sposób konkretny, jasny, przejrzysty a jednak nowy. O dziwo w naszym rankingu kuchnia "wysokich lotów" rozpycha się łokciami między lokalami typu fast food ale jak już powiedziałem - dziś to nazwa a nie koniecznie walor smakowy jest na przysłowiowym "świeczniku". Poniżej przedstawimy Państwu szareg lokali, które według nas stanowią grupę miejsc, w których kuchnia nie kończy się na wypiekaniu, mieszaniu i doprawianiu potraw. Tutaj menu spełnia poniekąd rolę dowodu osobistego lokalu.

 

Na szczęście na przeciw wychodzi wtedy Restauracja FC Naleśniki oferująca produkt zawarty w nazwie. Jak dobrze to sprzedać nie pisząc po dziesięciokroć, iż jest to naleśnik z.... . Nic prostszego, tutaj podstawowy placek z serem nazywa się "serowy mordulec". I oryginalne to i zastanawiające. Inaczej jest w lokalu Spiżarnia, który oferuje pośród szeregu nudnych tworów o nazwach bruschetta czy carpaccio wołowe alternatywę jaką stanowi "cukiniowo-bakłażanowa wieżyczka", która przynajmniej po części zwiastuje jakiego kształtu potrawy możemy się spodziewać.

 

Tak, to bardzo trudne zjeść coś z polotem - ale polotem nie w samej konsumpcji bo jedzenie palcami już dawno wyszło z mody. Zjeść z polotem to zamówić danie nie epatujące głodnego klienta całym szeregiem składników będących kompendium smaku owego zamówienia. Obserwując dalej tendencje kulinarnego nazewnictwa trafiliśmy na lokal o nazwie O'Burger serwujący potrawy z bułką w tle. I nie było to przełomowe odkrycie na miarę chemicznego "złotego strzału" Marii Curie Skłodowskiej gdyż nazwy w tym fast fodzie będące sumą przedrostka O' i składnika głównego. Istotnym był fakt, iż nazwy takie jak: O'Ryba czy O'Kurcze nie ranią uszu. Są celowe, zwięzłe i adekwatne to charakterystyki lokalu podającego dania na czas i ilość.

 

Idąc dalej tym tropem skupiliśmy się na menu Restauracji Epoka gdzie podaję się pieczeń cielęcą a'la Radziwiłł. I tutaj szybkie resume. Radziwiłłowie jako ród znany był z wrodzonego poczucia wielkości rodowej, buty i ambicji, które sprawiły, że w XVII. w. byli w dalszym ciągu rzecznikami separatyzmu litewskiego i wydali kilku rokoszan i zdrajców. I jak to się ma do rzeczywistości kulinarnej? Ano nijak, miało być oryginalnie a wyszło jak zawsze. Dalej przedzierając się kolejne wersy zawarte w menu trafiamy jeszcze na polędwiczki Soplicy ale już wolę nie wgłębiać się w istotę pochodzenia tego dania.

 

Tak, stanowczo mogę stwierdzić, że nazewnictwo potraw we Wrocławiu jest nudne i pospolite. Ale jest jeden lokal rokujący na tyle pozytywnie by nawet podać jego adres. Sieciowa pizzeria Biesiadowo ratuje honor lepiej niż Mitch Buchannon ze "Słonecznego Patrolu". Tutaj podaje się pizzę o wiele mówiących nazwach takich jak m.in: dopadł kowal świnkę, pieją kury pieją, wskocz do studni czy zemsta ogrodnika.

 

Lecz analiza menu Wrocławia nie może obyć się bez wskazania najbardziej zjawiskowej potrawy na jaką natknęliśmy się analizując sytuację na kulinarnym froncie. Restauracja Galicja ma w swojej ofercie wieprzowe żeberka chłopów galicyjskich. I dwuznaczna to potrawa i chyba żart nieświadomy. I aż się wierzyć nie chce ale niestety nasze miasto kipi lokalami przygotowującymi potrawy może i smaczne ale nudne. Pizza jest zawsze margheritą a wieprzowina to na ogół carpaccio. I tak już chyba zostanie.

 

Podjęliśmy się nie lada wyzwania. Wrocław choć jest miejscem opływającym w restauracje, puby i inne tego typu świątynie konsumpcji bardzo trudno jest znaleźć pośród nich miejsca, których menu wprowadzałoby w konsternację potencjalnego klienta. I nie chodzi tu wcale o wymyślne przepisy z różnych zakątków globu, przyprawy z trzeciego świata czy też sposób podania potraw.

 

W poszukiwaniach skupiliśmy się na samej analizie nazw kolejnych potraw umieszczanych w menu by sprawdzić czy one same są w stanie nas zaskoczyć. Między brzegiem talerza a sztućcami jak się okazuję pozostaje szerokie pole manewru do " tańca z nomenklaturą kulinarną". Z miejsca uprzedzam, że w poszukiwaniach odrzucaliśmy od razu lokale oferujące potrawy w stylu carpaccio, risotto, steki i inne tego typu dania popularne.

 

Co do oceny wrażeń kulturalnych pozostawiamy je Państwu gdyż jako portal internetowy jesteśmy na tyle multimedialni by żywić się tylko i wyłącznie komentarzami czytelników. Nawet najlepszy towar - tutaj produkt spożywczy bez właściwych działań marketingowych pozostanie często niezauważony, dlatego też z przykrością stwierdzam, że większość wrocławskich restauracji i barów nazewnictwo swoich specjałów pozostawia na szarym końcu. Popularne staje się określanie potraw jako zbór słów będących skopiowanym fragmentem przepisu na owo danie.

 

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.