Sport

Lider wraca do domu bez punktów! Śląsk ograł Legię Warszawa

2020-11-15, Autor: Bartosz Królikowski

Jak się podnosić po porażkach, to tylko w takim stylu. Koszykarze Śląska Wrocław zrehabilitowali się za porażkę z Treflem Sopot i po wyrównanym meczu pokonali w Hali Orbita lidera tabeli Legię Warszawa 73:68.

Reklama

Imponująca ostatnimi czasy forma wrocławian zaliczyła w ostatnim meczu solidne tąpnięcie. Śląsk w fatalnym stylu przegrał na wyjeździe z Treflem Sopot. Nie działało nic, przede wszystkim ofensywa, bo 60 punktów w całym meczu to fatalny wynik, a gdyby Trefl nie wpuścił w końcówce samych rezerwowych, byłoby zapewne jeszcze mniej. Co było przyczyną? Być może brak zgrania z nowymi zawodnikami (Kyle Gibson, Mateusz Szlachetka), być może niewygodny styl rywali, choć Trefl również zagrał bardzo przeciętnie, a być może był to tylko wypadek przy pracy. Tak czy inaczej WKS zaliczył sporą wpadkę, o której musieli jak najszybciej zapomnieć. Zwłaszcza że ich następny rywal był w tym sezonie na wyższej niż sopocianie półce, bo Legia Warszawa to lider tabeli, która na 12 meczów przegrała tylko 2.

Nie było wątpliwości, że warszawianie mają jakość i od początku spotkania zaczęli ją zdecydowanie pokazywać. Śląsk rozpoczął od dwóch niecelnych trójek, co Legia wykorzystała i zbudowała sobie sześć punktów przewagi (6:0). Sygnał do lepszej gry dał wrocławianom Ivan Ramljak, który zaczął trafiać. Podobnie zresztą jak w Sopocie, gdzie jako jeden z niewielu dawał drużynie cokolwiek. Problem w tym, że przez prawie 8 minut Chorwat był jedynym graczem Śląska z punktami. Legia z kolei nie zdobywała może często punktów, ale przy nie zdobywającym ich przez długi czas w ogóle WKS-ie, wystarczyło do powiększania przewagi do nawet dziesięciu punktów. W końcówce jednak gospodarze nieco pozbierali się do kupy, ograniczając Legii możliwości w ataku, przez co zmniejszyli straty i przegrali pierwszą kwartę tylko 16:19.

W drugiej kwarcie Śląsk dalej miał problemy ofensywne. Można rzec że wyglądali nawet niepokojąco podobnie jak kilka dni wcześniej w Sopocie. Na ich szczęście Legia grała niewiele lepiej, o ile w ogóle. Oba zespoły pudłowały na potęgę, tak za dwa, jak i za trzy punkty. Tylko rzuty wolne stały na niekiepskim poziomie. Wrocławianom brakowało zdecydowanego lidera, który zapewniałby punkty z regularnością. Elijah Stewart, Strahinja Jovanović, czy Aleksander Dziewa trafiali do kosza bardzo sporadycznie. Mimo wszystko udało im się utrzymywać dość bliski kontakt punktowy, a to dzięki szczelnej defensywie. Do przerwy to goście prowadzili, ale tylko 33:29.

Po niej z kolei przyszedł kolejny punktowy kryzys Śląska. Pierwsze punkty w trzeciej kwarcie zdobyli po ponad trzech minutach, a w tym czasie dzięki kilku skutecznym akcjom Legia powiększyła przewagę do aż 15 punktów (42:29). Trener Vidin musiał zareagować i wziąć przerwę na żądanie. Cokolwiek Serb powiedział im w jej trakcie, zadziałało, gdyż WKS odnalazł właściwy rytm i balans między ofensywą, a defensywą, w kilka minut odrabiając praktycznie całe straty. Celne rzuty Ramljaka, DziewyGabińskiego wyrównały stan meczu. Dzięki kolejnym punktom tego drugiego, przed ostatnią kwartą utrzymywał się remis 49:49.

Poziom skuteczności obu ekip utrzymywał się wciąż na dość koszmarnym poziomie, bo zarówno Legia jak i Śląsk rzucały na poziomie 35-40% celności. Przez ponad połowę ostatniej kwarty celne rzuty to były głównie te z rzutów wolnych. Końcówka zapowiadała się jednak pasjonująco, z uwagi na remisowy wynik. Wówczas do zdecydowanego ataku ruszył Śląsk. Trójki Ramljaka oraz Stewarta, w połączeniu z dobrą grą Dziewy dały im prowadzenie pięcioma punktami na minutę przed końcem. Legii udało się jednak wyratować, a trójka Kamińskiego doprowadziła nas do dogrywki. W niej klasę pokazał Śląsk. Wrocławianie skupili się przede wszystkim na uszczelnieniu defensywy, co przyniosło skutek, gdyż Legia zdobyła w dogrywce tylko 5 punktów. WKS miał z kolei dwóch bohaterów. Jednym był Elijah Stewart, który rozbijał szyki defensywne gości i wywalczał rzuty wolne, wykorzystywane przez Amerykanina bez litości. Drugim Ivan Ramljak, który w kluczowej akcji meczu zablokował rywali, praktycznie pieczętując zwycięstwo wrocławian nad liderem EBL!

Teoretycznie trudno ten mecz jednoznacznie ocenić, bo Śląsk wciąż miał ogromne kłopoty ze skutecznością. Jedynie 35% celności rzutów to wynik zatrważający i na pewno to nie był jeszcze ten rytm, który pozwalał im zdobyć 91 punktów w Gliwicach, czy przeciwko Kingowi Szczecin. Aczkolwiek z drugiej strony, Śląsk znacznie poprawił defensywę. Owszem, Legia również miała dokładnie 35% skuteczności, ale wrocławianie potrafili utrudnić im życie, nie dopuszczając do łatwych rzutów, a w dogrywce pokazali sporą defensywną jakość. Poza tym, Legia to koniec końców lider Energa Basket Ligi, a zwycięstwo nad liderem zawsze smakuje wyjątkowo dobrze. Wyróżnienie dziś dla Aleksandra Dziewy, który w kryzysowych momentach dźwigał zespół do góry, Elijaha Stewarta za punkty w dogrywce oraz dla Ivana Ramljaka, za ten ostatni, najważniejszy blok. Wciąż jest sporo do poprawy, ale jeśli zwycięstwo nad liderem nie da im pozytywnego kopa, nie wiadomo co miałoby takowy dać.

Kolejny mecz Śląsk rozegra w niedzielę 22 listopada o 15:30 na wyjeździe z MKS-em Dąbrową Górniczą.

WKS Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 73:68 (16:19, 13:14, 20:16, 14:14, 10:5)

Śląsk: Gibson 2, Keller 0, Jovanović 6, Gabiński 8, Ramljak 14 oraz Stewart 19, Wójcik 0, Dziewa 22, Walski 0, Szlachetka 2, Tomczak 0, Bożenko 0

Legia: Bibbins 25, Kulka 10, Morris 14, Kamiński 6, Wyka 11 oraz Didier-Urbaniak 0, Linowski 0, Konopatzki 2, Kuźkow 0, Sadowski 0

Oceń publikację: + 1 + 8 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1235