Sport

List otwarty Pawła Rańdy: wioślarz wściekły na zarzuty działacza

2012-08-29, Autor: mw
Wioślarska czwórka bez sternika wagi lekkiej z wrocławianinem Pawłem Rańdą w składzie, na igrzyskach w Londynie poniosła klęskę. Na zawodników posypały się gromy. Zarzucano im między innymi nadwagę i złe przygotowanie się do imprezy. W końcu głos w całej sprawie postanowił zabrać Rańda, pisząc otwarty list do Bogdana Gryczuka, szefa wyszkolenia w PZTW.

Reklama

Oto treść listu, który napisał sportowiec:

"Szanowny Panie! Podobno milczenie jest złotem, ale, jak wszystko, do czasu… Po ostatnim artykule w Expresie Bydgoskim "Zawodnicy stracą stypendium i szkolenie z kadry, a trener…" z dnia 24.08.2012 i wypowiedzi Pana Gryczuka - pełniącego funkcję szefa wyszkolenia w PZTW jako kierownik osady postanowiłem - dość! Dość obelg i oblewania pomyjami mnie, moich kolegów z osady oraz trenera!

Panie Gryczuk! Łatwo się opluwa kogoś kto nie może się bronić i za pomocą pomówień, insynuacji oraz obelg pod adresem zawodników maskować swoją nieudolność. Jest jednak pewna granica, którą Pan przekroczył, dlatego uważam, że kibice powinni poznać drugą stronę medalu. Jako zawodnik pływający dla chwały Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich zdobyłem: - srebrny medal Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, - dwa brązowe medale Mistrzostw Świata (2005 i 2009), - złoto Młodzieżowych Mistrzostw Świata (2001), - srebro Mistrzostw Europy (2010), - oraz byłem ponad 20 razy Mistrzem Polski.

 

Myślę, że połowa życia oddana przeze mnie wiosłom oraz poświęcenie z jakim promowałem swoją dyscyplinę odwiedzając ponad 100 szkół, przedszkoli, ośrodków wychowawczych i uczelni wyższych, gdzie jeździłem jako wolontariusz i zachęcałem młodzież do uprawianie tego niełatwego sportu, oraz fakt, że oddałem swój medal z Pekinu na rzecz fundacji Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową nie zasługują na Pańskie pod moim adresem słowa "buta, pycha, głupota"… Proszę opowiedzieć co Pan, jako zawodnik czy trener, osiągnął w wioślarstwie, że nazywa Pan siebie "fachowcem", a mnie opluwa zanim jeszcze dopłynąłem do mety. Nie chciałem zniżać się do Pańskiego poziomu, ale jestem mężem, ojcem, sportowcem i poważnym człowiekiem poważnie traktującym swoje obowiązki i nie pozwolę szargać swojej opinii, zwłaszcza komuś kto od strony sportowej nie dorasta mi do pięt.

 

Celowo nie napisałem o osiągnięciach Pańskich jako tzw. "szefa wyszkolenia", bo stanowisko to jest dużym nieporozumieniem w przypadku kogoś kto głównie zajmuje się wożeniem sprzętu na obozy, zawody itp. Wiedzę fachową, o ile nie zdobyło się jej w trakcie kariery zawodniczej czy trenerskiej, można zdobywać rozmawiając ze swoimi pracownikami (zawodnikami i trenerami) na obozach i zawodach, a nie tylko oglądając zawody.

 

Panie Gryczuk! Zawody zajmują tylko promil czasu jaki poświęcamy wiosłowaniu. Przymiotniki jakimi raczył Pan nas opisać, Panie Gryczuk, odnoszą się głównie do Pana, który zupełnie nie potrafi, a nawet nie chce rozmawiać i pytać co się stało, dlaczego przez kilka lat były wyniki, a nagle coś nie zadziałało. Zarzucanie mi wyższej wagi (72kg) i niwelowanie jej przez Łukasza Pawłowskiego (co zresztą jest w pełni dopuszczalne przez przepisy FISA) jest o tyle bez sensu, że sytuacja ta ma miejsce od 2009 roku, no ale skąd Pan ma to wiedzieć, skoro głównie jeździ Pan z przyczepą…

 

Ciekawe ile tak utytułowanych osad jak nasza miał Pan pod opieką w swojej wielkiej trenerskiej karierze? Zastanawiam się jeszcze nad słowami Pana: "zawodnicy mnie oszukali". Co Pan ma na myśli? Przecież kwalifikacji nie zdobiliśmy przy "zielonym stoliku" tylko wywalczyliśmy ją na Mistrzostwach Świata spełniając wszystkie warunki jakie były wyznaczone przez Związek, a wyjeżdżając do Londynu jechaliśmy po złoty medal, bo każdy sportowiec, zawsze jedzie na zawody żeby zwyciężyć. A że nie zawsze się udaje, to już inna sprawa.

 

W tym miejscu pragnę jeszcze podziękować Panu Michałowi Żurowskiemu z Expresu Bydgoskiego za słowa w artykule "Pierwsze śliwki-srebro i robaczywi" z dnia 31.07.2012: "Klęskę ponieśli też wioślarze z czwórki wagi lekkiej. Ciekawe, że jeszcze nie minęli mety, a już wykpił ich ekspert TVP Bogdan Gryczuk: że to przewidział, bo wcześniej nic nie wygrali, że nie pilnowali wagi (czyli nieprofesjonalnie się przygotowywali) itd, itp.

 

A kim jest Gryczuk poza anteną TVP? Dyrektorem sportowym związku. Widać tam nie znają zasady: razem wygrywamy, razem przegrywamy. Panie, pracujesz pan w PZTW czy w biurze podróży? Jak oni są tacy do bani, to po coś pan ich na te igrzyska wysyłał?". Choć wydaje mi się, że Pan Gryczuk nigdy nie zrozumie słów RAZEM, DRUŻYNA czy SZACUNEK. Z poważaniem Paweł Rańda".

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~kris 2012-08-30
    04:22:00

    0 0

    Brawo !! Panie Pawle wielki szcun za prawde

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1109